Znikający punkt G |
tekst i zdjęcia: Artur Mierzejewski |
Jeśli tytuł artykułu wydaje się Państwu nieco niefortunny w odniesieniu do publicystyki motoryzacyjnej, zachęcam do przeczytania artykułu. Nie będziemy tu ani przez moment zbaczać na tematy związane z przyjemnościami, których zaznać można w zaciszu przytulnej sypialni, ale nawiążemy do niemal ekstatycznych przeżyć związanych z „ujeżdżaniem” usportowionego sedana klasy Premium oferowanego również na polskim rynku przez markę Infiniti. Słowo „punkt” w sentencji otwierającej bardziej wiąże się z wyrazem „znikający” bowiem nasz tytułowy „G” czyli model G37x GT potrafi błyskawicznie oddalić się i schować za horyzontem, a ściganie go i szukanie może być równie trudne jak próby odnalezienia „tego punktu G”, o którym Państwo pomyśleli na początku.
|
|
|
|
Jak wygląda G? Czy ktoś go kiedyś widział?
G37 to auto, które (jak wszystkie modele marki) jest bardziej znane po drugiej stronie Atlantyku. To jest pierwotny i najbardziej chłonny rynek jeśli chodzi o samochody Infiniti oraz konkurujące marki (Lexus, Acura) będące luksusowymi odpowiednikami „cywilnych” Japończyków spod znaku Nissana, Toyoty czy Hondy. Trafiające w gusta Amerykanów duże i mocne sedany w ostatnich latach są sprzedawane także w Europie, gdzie z lepszym lub gorszym skutkiem rywalizują z rządzącymi tu Mercedesem, Audi czy BMW.
Model, który dziś Państwu pokazujemy jest najmniejszym i najtańszym autem w ofercie Infiniti i bezpośrednim rywalem dla takich aut jak Mercedes C, Audi A4 czy BMW serii 3, przy czym poluje przede wszystkim na ich najmocniejsze wersje. Czy może im zagrozić? Oczywiście, jeśli tylko uda się im spotkać… Infiniti to wciąż egzotyczne i rzadko spotykane na polskich drogach samochody. Najłatwiej zauważyć ekstrawaganckiego SUV-a nazwanego FX, zaś G37 można raczej nazwać białym krukiem. Dla tych, którzy nie mieli jeszcze okazji go spotkać – krótki opis.
|
|
|
|
Rysy azjatyckiego atlety
Tak najłatwiej podsumować wygląd Infiniti. Nadwozie typu sedan ma w sobie coś, co jednoznacznie identyfikuje jego japońskie korzenie. Dość łagodne, krągłe kształty są jednocześnie dynamiczne i muskularne. Długa, wybrzuszona maska z dużym, chromowanym grillem musi kryć potężne serce. Szerokie nadkola chowają niskoprofilowe gumy na pokaźnych, 18-calowych felgach, a podwójny wydech nie jest tylko stylistycznym zabiegiem domorosłego tunera. Dźwięk jaki się z niego wydobywa zdecydowanie nie jest wynikiem działania sportowego tłumika tylko mocnego silnika o sześciu cylindrach.
Uwagę zwracają także inne detale – chromowana listwa na klapie bagażnika (z kamerą cofania), umieszczone poniżej duże logo, napis INFINITI i interesujące lampy zwężające się do wewnątrz. Linia nadwozia jest elegancka i klasyczna, z wyraźnie zaznaczonymi trzeba bryłami – długim przodem, kabiną i bagażnikiem. Z pewnością producentowi udało się połączyć to co najważniejsze w limuzynie z akcentami auta sportowego. Pytanie tylko – kto jest tak naprawdę docelowym odbiorcą G37?
|
|
|
|
Auto dla prezesa?
Nie, to nie jest samochód odpowiedni do wożenia VIP-ów. Tę rolę w gamie Infiniti pełni model M, znacznie większy, przestronniejszy i bardziej luksusowy, wyposażony w napęd hybrydowy. „Mały” sedan G jest zbyt bezkompromisowy, jego zawieszenie sztywne a kultura pracy bardzo sportowego układu napędowego, który potrafi szarpnąć i mocno wcisnąć pasażerów w fotele może nie przypaść im do gustu. Nie chcę przez to, broń Boże, powiedzieć, że to kiepskie auto – wręcz przeciwnie. Ja, jako kierowca, byłem pod ogromnym wrażeniem zarówno wygodnych, skórzanych foteli, bardzo bogatego wyposażenia jak i ogromnej przyjemności płynącej z prowadzenia Infiniti. Kamera cofania, nawigacja, klimatyzacja, system audio BOSE, szyberdach – to wszystko świadczy o dbałości o klienta i podnosi jakość podróżowania. Podobnie ważna jest przestrzeń, pasażerowie nie będą narzekać na jej brak, ani z przodu ani z tyłu. Również w bagażniku oferującym 450 litrów pojemności nie zabraknie miejsca na ładunek. Kierowca będzie w stanie bezstresowo pokonać nie tylko masę autostradowych kilometrów z prędkością nieosiągalną dla większości innych użytkowników dróg, ale także wygrać z amatorami ulicznych wyścigów, którzy nie będą się spodziewać, że w tej owczej skórze chowa się prawdziwy drapieżnik.
|
|
|
|
A co na to prezes? Tu właśnie dochodzimy do dylematu, z którym nie potrafiłem się uporać podczas jazd testowych… Czy nie jest przysłowiowym „strzałem w kolano” budowanie samochodu uchodzącego za luksusowy, w którym jednak tego luksusu brakuje za sprawą zbyt sportowej charakterystyki i niższej niż u konkurentów jakości użytych materiałów? Jeśli ma być to jednak auto o sportowym zacięciu – czy nie wystarczy sprzedawać G37 Coupe, niejako dedykowane dla miłośników świetnych osiągów, czy choćby bliźniaczy Nissan 370Z, z którego model G „pożyczył” układ napędowy? Producent nie pozostawia klientom dużego wyboru oferując auto tylko z jednym dostępnym silnikiem, czym już na starcie zrezygnował z tych, którzy szukają np. oszczędnego diesla, a nie benzynowego potwora.
Groźny ryk spod maski
Pod maską G37x GT znajduje się sześciocylindrowy silnik benzynowy o pojemności 3.7 litra i mocy aż 320 koni mechanicznych dostępnej przy około 7000 obrotów na minutę. Dynamiczna jazda samochodem ważącym 1.7 tony z takim silnikiem może skutkować osiągnięciem „setki” po 6 sekundach, a prędkość maksymalna deklarowana przez producenta wynosi 245 km/h. W uzyskaniu wspomnianych rezultatów bardzo pomaga 7-stopniowa, bardzo szybka skrzynia automatyczna, która wydaje się być wzięta „żywcem” ze sportowego bolidu. Jej praca jest doskonale wyczuwalna przez kierowcę, który przy każdej zmianie przełożenia dostaje „kopa” w plecy, szarpnięcie przypominające, że mamy do czynienia z trudnym do okiełznania stadem dzikich koni. Niestety konie te mają znacznie większy apetyt niż większość kierowców byłaby w stanie zaakceptować. Zużycie paliwa w ruchu miejskim bez trudu może osiągnąć poziom 20 litrów benzyny na 100 km, w trasie przy odrobinie wytrwałości można ten wynik zmniejszyć o połowę. Wizyta na stacji benzynowej i napełnianie 80-litrowego zbiornika co 400 km może być traumatycznym przeżyciem, ale wciskanie pedału przyspieszenia, wsłuchiwanie się we wściekły ryk sześciocylindrowca i obserwowanie szybko przesuwającej się wskazówki prędkościomierza jest tak przyjemne, że zapomina się o kosztach eksploatacji.
|
|
|
Litera X w nazwie wtajemniczonym zdradza, że zastosowano tu inteligentny napęd na 4 koła. Standardowo 100% mocy przenoszona jest na koła tylne, jak w rasowym aucie sportowym, ale w sytuacjach utraty przyczepności automatycznie napędzane są te koła, które mają jej najwięcej. Prowadzenie jest dzięki temu wręcz wzorowe i bardzo bezpieczne, trudno wyprowadzić Infiniti z równowagi. Ten samochód okazuje się być najlepszym stymulatorem tego, czego mężczyźni podobno nie mają, a co potrafi doprowadzić do prawdziwej ekstazy…
Żałować należy jednak tego, że pomimo posiadania w ofercie (np. w modelach FX czy EX) silników wysokoprężnych, producent nie zdecydował się na wprowadzenie ich do sedana G. Dowodem na skuteczność tej koncepcji może być skokowy skok sprzedaży Nissana Murano w Polsce, gdy do 3.5-litrowego silnika benzynowego dołączył 2.5-litrowy, 190-konny diesel. Do napędu prezentowanego dziś Państwu sedana z pewnością by wystarczył, a krąg osób zainteresowanych tym modelem z pewnością by się powiększył.
Może jednak ktoś kupi…?
Czym jeszcze importer może skusić klienta i zachęcić do zakupu G37x GT. Jeśli gama silnikowa pozostanie bez zmian, to jedynie atrakcyjna cena może okazać się kluczowa. W podstawowej wersji G37 jest znacznie tańszy od najważniejszych konkurentów. Za kwotę około 195 tysięcy złotych kupić można świetne (piszę to z pełną odpowiedzialnością) auto z mocą 320 KM. BMW czy Mercedes o podobnych parametrach kosztują już znacznie powyżej 200 tysięcy. Prezentowany egzemplarz w wersji GT Premium, z napędem na 4 koła kosztuje 225 tysięcy złotych i jest to wciąż kwota niższa od rywali.
Czy warto kupić samochód, o którym dziś pisałem? Osoba pragnąca czegoś więcej niż oferują opatrzone już europejskie marki, egzotyki połączonej ze świetnymi osiągami i wzorowym prowadzeniem, świadomie decydująca się ponieść koszty stosunkowo wysokiego zużycia paliwa w zamian za radość z jazdy będzie z Infiniti bardzo zadowolona. Jest to auto, z którego po prostu nie chce się wysiadać…
DANE TECHNICZNE INFINITI G37X | |
silnik / pojemność |
benzyna / 3696 cm³ |
układ / liczba zaworów |
V6 / 24 |
moc maksymalna |
235 kW (320 KM) / 7000 obr/min |
moment obrotowy |
360 Nm / 5200 obr/min |
zawieszenie przód |
wielowahaczowe |
zawieszenie tył |
wielowahaczowe |
napęd |
4×4 |
skrzynia biegów |
automat, 7 biegów |
prędkość maksymalna |
245 km/h |
przyspieszenie 0-100 km/h |
6,0 s |
zużycie paliwa* |
16,0 / 10,0 / 13,0 |
dług. / szer. / wys. |
4775 / 1770 / 1450 mm |
rozstaw osi |
2850 mm |
masa własna / dopuszczalna |
1801 / 2261 kg |
bagażnik w standardzie |
450 l |
bagażnik po złożeniu siedzeń |
– |
pojemność zbiornika paliwa |
80 l |
EKSPLOATACJA I CENA | |
gwarancja mechaniczna |
3 lata lub 100 tys. km |
przeglądy |
co 15 tys. km lub co rok |
cena wersji podstawowej |
195,800 zł (G37 320 KM, RWD) |
cena wersji testowanej |
225,000 zł |
*miasto/trasa/cykl mieszany (l/100 km) |
Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zabronione!