Domniemany tajfun |
tekst: Patryk Rudnicki zdjęcia: Paweł Garbulski |
Nowa filozofia opracowana przez wykwalifikowanych speców Hyundai’a może budzić kontrowersje. Ludzie są różni, identycznie zresztą jak gust każdego z nas, dlatego „płynna rzeźba” autorstwa koreańskich inżynierów wzbudza emocje niczym szalejący tajfun desperacko poszukujący ujścia swej agresji. Zazwyczaj dewastujące wiatry nie pozostawiają kompletnie nic rujnując życie tysiącom spragnionych błogiej ciszy ludzi. Czy dzisiejszy bohater, piąta generacja znanej, ale niekoniecznie mocno lubianej Elantry, jest uosobieniem pewnego szaleństwa burzącego kalendarz ludzkiej równowagi? Musimy to zweryfikować …
|
|
|
|
Podejście numer jeden – design
Charakterystyczne kształty Fluidic Sculpture to nieodłączny element opisywanego auta. Zerkając od przodu – agresywne reflektory i stosunkowo wąski grill uwydatniają niegrzeczny charakter Elantry. Istotnym dopełnieniem całego frontu są przeciwmgielne światła umieszczone na bogatym w kontrowersyjne idee zderzaku, ale tutaj szaleństwo się nie kończy. Zgrabny tyłeczek Hyundai’a również otrzymał masę dziwnych kształtów jak choćby sporej wielkości reflektory zachodzące na błotniki, okrągłe linie niemal każdego elementu, a także mnogą ilość różnych upiększeń karoserii. Elantra to jeżdżący pomnik wykreowany dzięki azjatyckim geniuszom i świetnie pasujący do motta całego koncernu. Liczne załamania, uwypuklenia, przetłoczenia – aż trudno dać wiarę, że z tego narodził się jakikolwiek pojazd. Testowana odmiana była również wyposażona w 16-calowe aluminiowe felgi, jednak „lustrując” dogłębnie stylistykę Elantry był pewien niedosyt – obręcze sprawiały wrażenie zbyt małych, a to srebrnemu tajfunowi nie przystoi.
|
|
|
|
Podejście numer dwa – wnętrze
Otwierając stosunkowo ciekawe, bo z wyraźnym przetłoczeniem drzwi, naszym oczom ujawni się ciemnoszara krasa testowanej wersji Comfort. Uważajcie jednak – zajęcie miejsca na dosyć wygodnym fotelu to preludium zwiastujące bogactwo, a raczej usilne próby okiełznania całej deski. Oczywiście mówiąc na temat spasowania czy jakości poszczególnych elementów kilka ostrzejszych wyrazów znalazłoby swoje ujście, ale jak to mówią: „Grunt to solidny fundament”, a takowego Elantrze z pewnością nie brakuje. Uginanie, „miętoszenie” oraz dotykanie zaowocowały spokojem, a kabina Hyundai’a wolna była od jakichkolwiek niepożądanych dźwięków.
|
|
|
|
Kilka słów o iście „tajfunowej” aparycji wnętrza – linie deski rozdzielczej przypominają zgrabną figurę młodej kobiety ukazującą w „biustowych” partiach np. radio (o zgrozo – bez RDS-u), cyfrowy termometr czy guziki obsługujące wspomniany sprzęt pokazujący częstotliwość określonej stacji. Idąc niżej zobaczymy panel automatycznej i łatwej w obsłudze klimatyzacji, schowek ukrywający wejścia AUX/USB, a także 6-biegową, precyzyjnie działającą skrzynię, która gwarantuje całkiem niezłe osiągi, ale o tym za chwilę. Szybkie podsumowanie wnętrza? Krótko mówiąc – czytelne zegary, dosyć łatwa obsługa poszczególnych elementów wyposażenia i niebieskie podświetlenie (mimo złego wrażenia optycznego nie męczy) budują swoisty klimat jakiego może pozazdrościć 75% obecnie dostępnych na rynku aut. Tak, konsola wygląda jakby została doświadczona przez huragan, czteroramienny, multifunkcyjny „ster” nie urzeka atrakcyjnością, zaś srebrne wstawki oddają trochę charakter powszechnej tandety, jednak zbudowany na bazie rozległego doświadczenia koreański charakter może wzbudzać ogromną zazdrość „driverów” choćby Renault Fluence’a.
|
|
|
|
Podejście numer trzy – jazda!
Dostępna na polskim rynku Elantra jest wyprutym z możliwości konfiguracyjnych samochodem. Wiem, to dosyć gorzkie informacje, ale nie mijające się z prawdą. Wykładając co najmniej 67 900 zł otrzymamy redakcyjne dzieło stylizacji współczesnej dysponujące środkowym poziomem „ekstrasów” (Comfort) i jedynym oferowanym motorem 1.6-litra. 132 KM, a także 158 Nm maksymalnego momentu gwarantują co prawda wystarczające osiągi, ale jednostka lubi zaganianie do wyższych partii obrotów. Nic dziwnego skoro mamy do czynienia z konstrukcją bez jakiegokolwiek doładowania wołającą przy tym średnio o 7 litrów benzyny na każde sto przebytych kilometrów. Fakt faktem wynik ten nie ogołoci przyszłego właściciela z modnych bokserek, ale gdzieś ludzką podświadomość cały czas nęci jeden kłopot: „Dlaczego tylko 1.6 MPI?” Cóż, odpowiedź znają jedynie włodarze Hyundai’a, choć o domowy budżet usilnie zadba również funkcja Start-Stop, a także podpowiedź optymalnej zmiany biegu.
Jazda „tajfunowo” natchnioną Elantrą jest ciekawym, ale mało emocjonującym przeżyciem. Dyskusyjny sedan łączy mnogą ilość kompromisów zawartą pod hasłami filtrowanie nierówności i układ kierowniczy. Obecne tu wspomaganie czteroramiennego „steru” pozwala szybko, całkiem precyzyjnie i dynamicznie zostawiać w tyle kolejne łuki asfaltowej drogi, jednak miękko zestrojone zawieszenie przenoszące do środka odgłosy swojej mozolnej pracy trochę studzi wariackie zapały. Elantra ma być komfortowym sedanem, efektywnie działającym środkiem lokomocji oddającym chociaż minimum adrenaliny podczas jazdy i z tego wywiązuje się dobrze, ale emocji na miarę szalejącego huraganu upatrujcie raczej w sportowym Genesisie.
|
|
|
Podejście numer cztery – finał
Czy tajfun kosztujący 69 900 złotych (cena opisywanego egzemplarza) jest gratką dla amatorów mocnych wrażeń? No cóż, dwustrefowa klimatyzacja, czujnik deszczu, skórzana kierownica i lewarek przekładni, a także 5-letnia gwarancja zdają się odpowiadać twierdząco na postawioną kwestię, jednak rywale ciągle czyhają. Oferta Chevroleta Cruze, Renault Fluence czy najdroższego Volkswagena Jetty urzeka większymi możliwościami personalizacji, a tego oczekuje europejski klient. Jeden silnik, trzy konserwatywnie ustalone poziomy wyposażenia i dopłata tylko za metaliczny lakier (1700 zł) to absolutnie ubogo. Nawet „płynący” design i spora ilość załamań nie są w stanie przebić okrojonego, koreańskiego cennika. Elantra jest tajfunem? Wszyscy doskonale wiemy, że opisywany Hyundai to co najwyżej letni podmuch wiatru, atrakcyjny, jednak nic ponadto.
DANE TECHNICZNE HYUNDAI ELANTRA 1.6 MPI | |
silnik / pojemność |
benzyna / 1591 cm3 |
układ / liczba zaworów |
R4 / 16 |
moc maksymalna |
97 kW (132 KM) / 6300 obr/min |
moment obrotowy |
158 Nm / 4850 obr/min |
zawieszenie przód |
kolumny MacPhersona |
zawieszenie tył |
belka skrętna |
napęd |
przód |
skrzynia biegów |
manual, 6 biegów |
prędkość maksymalna |
200 km/h |
przyspieszenie 0-100 km/h |
10,7 s |
zużycie paliwa* |
9,0 / 6,0 / 7,5 |
dług. / szer. / wys. |
4530 / 1775 / 1445 mm |
rozstaw osi |
2700 mm |
masa własna / dopuszczalna |
1161 / 1770 kg |
bagażnik w standardzie |
485 l |
bagażnik po złożeniu siedzeń |
– |
pojemność zbiornika paliwa |
50 l |
EKSPLOATACJA I CENA | |
gwarancja mechaniczna |
5 lat |
przeglądy |
co 20 tys. km lub co rok |
cena wersji podstawowej |
60,900 zł (1.6 MPI, wersja Classic Plus) |
cena wersji testowanej |
69,900 zł |
*miasto/trasa/cykl mieszany (l/100 km) |
Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zabronione!