Tytułowe słowa nie zostały wymyślone. Owszem, 75% pewnie uważa, że to kolejny dziwnie brzmiący nagłówek mający ostatecznie podsumować dużego GMC, który jest bohaterem tego artykułu. Uściślijmy więc – nazywa się Terrain i posiada końcówkę Denali (ot żeby zaakcentować luksusowy charakter), a rozdmuchiwane wyrazy stanowią odważne przekonania tytułowej firmy (nie moje). Zweryfikujmy ich prawdziwość …
|
|
|
|
Design opisywanego auta to istna mieszanka …, niewiadomo czego. Ostro ciosane linie, masywna sylwetka i wyeksponowane nadkola budzą dosyć mieszane uczucia, jakby projektem wielkiego, liczącego 4,77 m długości auta zajął się bezkompromisowy drwal. Co więcej koncern uważa, że Terrain jest przedstawicielem małych SUV-ów …
„Lustrując” dokładnie rozstaw osi (2,85 m), wagę (1766 kg) i aparycję Hummera mamy poważne zastrzeżenia co do tych słów. Wystarczy jednak rzucić okiem na całość potężnego GMC, 18- lub 19-calowe felgi, chromowany grill i końcówkę wydechu, duże reflektory oraz kanciaste odwzorowania pomysłów inżynierów, a wszystko będzie jasne. To samochód rodem z USA, a podopieczni Baracka Obamy nie uznają cherlawego Fiata 500 czy „misiowatej” Pandy.
|
|
|
 |
Środek tytułowego GMC jest delikatnie mówiąc kontrowersyjny. W porządku, firma obiecuje znakomite materiały, ciekawy styl i bogaty poziom „ekstrasów”, ale nie uciekniemy ślepemu przekonaniu, że to „graty” od Chevroleta. Spójrzcie na konsolę centralną i rozlokowanie poszczególnych elementów – znajomy widok? Górnolotne obietnice ratuje z kolei skórzana tapicerka, mahoniowe drewno, podświetlane nakładki pedałów czy oferta benzynowych jednostek. Wśród kipiących emocjami słów odnajdziemy zatem 2.4-litrowe 185 KM (233 Nm maksymalnego momentu) i 3.6-litrowe, dysponujące sześcioma cylindrami 305 KM (369 Nm). Zwieńczeniem amerykańskiego cennika są 6-biegowy automat i opcjonalny napęd 4×4.
|
|
|
Denali jest bogaty, mocno chromowany, a także noszący brzemię koncernowych wyrazów. Czy GMC Terrain to faktycznie udane połączenie luksusu i zapowiadanego stylu? Cóż, nie będziemy wydawać swojego osądu, ponieważ my, Europejczycy, często nie rozumiemy amerykańskiego gustu. Przykładem jest chociażby tytułowy bohater – dla mieszkańca Stanów Zjednoczonych to niewielki wózek po supermarketowej wizycie, ale dla nas jest to ucywilizowany dźwig zajmujący dwa miejsca parkingowe.
