Jest z nami stosunkowo krótko, bo od 2011 roku, ale zdążyła sobie upolować miano „dyskusyjnej gęby” wśród hatchbacków. Nasze zainteresowanie kieruje się teraz oczywiście w rejon ciekawego BMW 1, rozpalającego emocje od chwili prezentacji niczym 400-konne V8. Muszę Was jednak rozczarować, gdyż bohaterem danego artykułu nie jest ultramocne coupe zdzierające buksującymi oponami sygnalizację z asfaltu. Co więcej kontrowersyjny model o świńskim ryjku także pójdzie w odstawkę, bowiem naszą uwagę skupimy i całkowicie oddamy poprzedniemu wcieleniu „jedynki”, ale nie byle jakiemu. Oto 135is – amerykańska recepta udanego szaleństwa.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Tytułowy model będzie oferowany jedynie na rynku Stanów Zjednoczonych. Dlaczego? Tak w rzeczywistości niewiadomo, ale upatrujmy logicznego powodu w mentalności Amerykanów – oni kochają być wyjątkowi, zatem jest czego zazdrościć? Pod kątem designu licznych modyfikacji raczej nie uświadczymy. Coupe lub Cabrio (w takich odmianach będzie można zamawiać auto) dostało czarny grill, 18-calowe felgi, specjalne emblematy z nazwą wersji, a także ciemne lusterka. Wniebowzięty „oryginalnością” swojego BMW klient uświadczy również śladowe zmiany wnętrza np. opcjonalną skórę z niebieskimi przeszyciami, charakterystyczne emblematy „135is” oraz nakładki na pedały ze stali nierdzewnej. Cóż, rewelacja to żadna, ale zaglądając pod maskę …
… objedzony drugim śniadaniem mężczyzna o imieniu …, dajmy na to Kevin, będzie się cieszył 3 litrami pojemności, sześcioma cylindrami, doładowaniem twin-scroll i rewelacyjną mocą 320 KM (430 Nm). Spece monachijskiej fabryki BMW zdecydowali poprawić chłodzenie i wymienić układ wydechowy na dostarczający akustycznych emocji odpowiednik, by uzyskać tak spektakularne efekty. Dodajmy jeszcze rasowo zestrojoną „zawiechę”, 6-biegową przekładnię manualną (opcjonalnie jest 7-stopniowy, dwusprzęgłowy automat) i bardzo proszę- recepta na germańską adrenalinę jest skończona.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Żałujecie braku opisu współczesnej „jedynki”? Myślę, iż dziwne prosię nam to wybaczy, a „lustrując” ofertę Stanów Zjednoczonych i tak ślinka cieknie po zarumienionej twarzy. Amerykanie nabędą wersję coupe płacąc 44 145 dolarów, zaś odmiana bez dachu każe już sięgnąć nieco głębiej, a mianowicie po 48 845 dolarów. Wszystko fajnie, auto ponoć dostarcza satysfakcjonującego odsłuchu dźwiękowego, jest szybkie i dysponuje magicznym śmigłem na klapie, ale otwarta pozostaje kwestia: „Dlaczego właściwie starszy model i tylko na rynku USA?” Odpowiedzi są banalne – my mamy nowsze i agresywne M135i, oni zaś 135is, a jak powszechnie wiadomo – za gustem Amerykanów ciężko nadążyć …