Jesteście złymi ludźmi? Wiem, każdy z nas będąc osobnym pionkiem szalonej rzeczywistości musi walczyć o dogodną lokatę, czasem nawet kosztem innych, byleby skutecznie. Zastanawiając się nad głębią własnego charakteru i poznając kolejne jego rozdziały, rzućmy także okiem na McLarena MP4-12C Wheelsandmore – wytwór szalonych inżynierów nie kryjący się ze swoimi cechami. Być może opisywane auto pozwoli Wam dotrzeć i zetknąć się z nieznanymi stronami personalnego bogactwa.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
To niesamowite, że angielski samochód, cieszący się opinią absolutnego furiata, dostał tak stonowane kształty. Produkcyjna sylwetka zasłaniająca dudniące od gniewu emocje, wyróżnia się białym lakierem nadwozia oraz cieniutkim, czarnym pasem z nazwą tunera biegnącym wzdłuż seksownych kształtów dynamicznego „Brytyjczyka”. To żadna ściema, podobnie jak 20 calowe felgi z przodu i 21 calowe z tyłu, kilka specjalnych wzorów tychże obręczy i budząca respekt nazwa Toxique Evil. Całość sprawia wrażenie kogoś niepozornego, z natury opanowanego, jednak w każdym momencie gotowego do zatopienia niecnych szponów w pokrytej efektem napięcia cudownej skórze.
Przyczajony wygląd skrywa niesamowity potencjał. Tytułowe MP4-12C jest jak rzetelny uczeń z drugą naturą: pracowity, inteligentny, silny i bezkompromisowy zarazem. Inżynierowie firmy Wheelsandmore zaaplikowali McLarenowi nowy układ wydechowy, jeszcze ostrzejsze amortyzatory oraz delikatną przeróbkę silnika. Efekt ich starań zamknął się w 666 koniach mechanicznych i 640 Nm maksymalnego momentu obrotowego. To charakterny wóz ze stanowczym przytupem, który niczego nie musi udowadniać.
Opisywany tutaj samochód to bezkompromisowe zło, toksyczny członek motoryzacyjnego świata nie kryjący się z wadami. MP4-12C Wheelsandmore doskonale sobie zdaje sprawę kim jest i jak powinno go oceniać całe społeczeństwo. Mówcie do niego: „Ty wariacie, ultramocny Brytolu!”, a on się nie obrazi. Wręcz przeciwnie – złoży szczere podziękowania, że dostrzegliście jego niesamowity charakter. A Wy, Drodzy Czytelnicy, odkryliście swoje drugie dno?