Aston Martin V8 Vantage GTE – sukcesor

29 marca 2012
Bez kategorii, Aston Martin Nowości

Dróg do szeroko pojętego sukcesu może być wiele. Niektórzy zdają się na łud szczęścia, inni próbują coś osiągnąć oddając swój byt w ręce uzależniającego hazardu, a pozostali ciężko harują licząc na spostrzegawczy wzrok osób „z góry”. Aston Martin postanowił iść drogą numer trzy konstruując hardcorowego Vantage’a zaopatrzonego w literki GTE. Czy tytułowy bohater to angielska metoda na życiową wiktorię? Przekonajmy się …


Aston Martin V8 Vantage GTE

Aston Martin V8 Vantage GTE

Aston Martin V8 Vantage GTE

Aston Martin V8 Vantage GTE

Opisywany samochód wygląda jak agresywny zwierz nieuznający żadnych kompromisów. Skonstruowane na bazie modelu Vantage GT2 auto odznacza się wyjątkowym pakietem ospojlerowania, ciemnymi felgami, a także sporych rozmiarów tylnym skrzydłem efektywnie zwiększającym docisk całego pojazdu.

Oprócz tego angielska marka popracowała nad układem kierowniczym i aerodynamiką, by ich finalne dzieło zostało świetnie przystosowane do najnowszych wyścigowych regulaminów. Ważący 1195 kilogramów Aston jest napędzany przez 4.5-litrowy motor V8, jednak Brytyjczycy nie pochwalili się jego dokładną specyfikacją. Tytułowego Vantage’a zobaczymy w tym roku w ośmiu eliminacjach serii FIA World Endurance Championship i będzie on reprezentował dumnych „Brytoli” w klasie GTE Pro. Zapytacie pewnie jaki jest najważniejszy event tych dwunastu miesięcy… Oczywiście całodobowy maraton na torze Le Mans, w którym zobaczymy dwa prezentowane Aston Martiny przyodziane w barwy Gulfa.

Niezależnie od wyników jakimi będzie mogła się pochwalić angielska firma na koniec sezonu trzeba przyznać, że Vantage GTE robi wrażenie. Ulepszony, stylistycznie zadziorny i poprawiony na niemal każdym polu śmiało może konkurować z resztą europejskiej (i nie tylko) stawki i walczyć o upragnione lokaty na podium. My ze swojej strony życzymy firmie tyle samo ukończonych co rozpoczętych wyścigów oraz emocjonujących batalii okupionych licznymi wiktoriami na mecie.

Patryk Rudnicki

Leave A Comment