Dróg do szeroko pojętego sukcesu może być wiele. Niektórzy zdają się na łud szczęścia, inni próbują coś osiągnąć oddając swój byt w ręce uzależniającego hazardu, a pozostali ciężko harują licząc na spostrzegawczy wzrok osób „z góry”. Aston Martin postanowił iść drogą numer trzy konstruując hardcorowego Vantage’a zaopatrzonego w literki GTE. Czy tytułowy bohater to angielska metoda na życiową wiktorię? Przekonajmy się …
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Opisywany samochód wygląda jak agresywny zwierz nieuznający żadnych kompromisów. Skonstruowane na bazie modelu Vantage GT2 auto odznacza się wyjątkowym pakietem ospojlerowania, ciemnymi felgami, a także sporych rozmiarów tylnym skrzydłem efektywnie zwiększającym docisk całego pojazdu.
Oprócz tego angielska marka popracowała nad układem kierowniczym i aerodynamiką, by ich finalne dzieło zostało świetnie przystosowane do najnowszych wyścigowych regulaminów. Ważący 1195 kilogramów Aston jest napędzany przez 4.5-litrowy motor V8, jednak Brytyjczycy nie pochwalili się jego dokładną specyfikacją. Tytułowego Vantage’a zobaczymy w tym roku w ośmiu eliminacjach serii FIA World Endurance Championship i będzie on reprezentował dumnych „Brytoli” w klasie GTE Pro. Zapytacie pewnie jaki jest najważniejszy event tych dwunastu miesięcy… Oczywiście całodobowy maraton na torze Le Mans, w którym zobaczymy dwa prezentowane Aston Martiny przyodziane w barwy Gulfa.
Niezależnie od wyników jakimi będzie mogła się pochwalić angielska firma na koniec sezonu trzeba przyznać, że Vantage GTE robi wrażenie. Ulepszony, stylistycznie zadziorny i poprawiony na niemal każdym polu śmiało może konkurować z resztą europejskiej (i nie tylko) stawki i walczyć o upragnione lokaty na podium. My ze swojej strony życzymy firmie tyle samo ukończonych co rozpoczętych wyścigów oraz emocjonujących batalii okupionych licznymi wiktoriami na mecie.