Syrena Sport – niespełnione marzenie

10 lutego 2012
Bez kategorii, Publikacje

Każdy z nas ma chyba jakieś ukryte marzenia. Jednym śni się po nocach luksusowy dom z jacuzzi pośród malowniczych Alp, innym przeszywający gang ośmiu cylindrów w najnowszym BMW M3. Niezależnie od tego czy elementem naszych rozważań będzie kawałek cegły czy też blachy należy stwierdzić, że tytułowa sfera jest niezwykle trudna do osiągnięcia, a czasami wręcz niemożliwa. Zastanawialiście się kiedyś o czym marzyli ludzie pod koniec lat 50-tych ubiegłego wieku? Trochę wybiegliśmy w przeszłość, ale właśnie nad tym okresem chciałbym się pochylić w niniejszym artykule, a dokładniej nad pewnym wyjątkowym samochodem. Syrena Sport – mówi Wam coś ta nazwa? Jeśli nie to zapraszam do lektury dalszej części tekstu…

Syrena Sport - niespełnione marzenie Syrena Sport - niespełnione marzenie Syrena Sport - niespełnione marzenie Syrena Sport - niespełnione marzenie

Pewnie większość z Was zacznie teraz kręcić nosem i zadawać sobie pytanie: „Po co mówić o aucie, które lata świetności ma już dawno za sobą?” Mogę podać co najmniej kilka powodów takiego stanu rzeczy, o których przekonacie się w kolejnych akapitach.

Wspomniana Syrena Sport nigdy nie doświadczyła czegoś takiego jak światowa sława, nie była masowo produkowana ani użytkowana na co dzień przez normalnych śmiertelników. W latach 50-tych ubiegłego stulecia, podczas niechlubnie wspominanego obecnie PRL-u, grupka inżynierów z istniejącego wówczas FSO postanowiła stworzyć pojazd jedyny w swoim rodzaju, pojazd, który miał być przełomem oraz nowym spojrzeniem na pojęcie auta sportowego. Pod kierownictwem Cezarego Nawrota narodziła się Syrena Sport – zbudowana na podzespołach seryjnego modelu, ale z kompozytowym nadwoziem.

Syrena Sport - niespełnione marzenie Syrena Sport - niespełnione marzenie Syrena Sport - niespełnione marzenie Syrena Sport - niespełnione marzenie

Tytułowy bohater szybko okazał się samochodem wręcz niesamowitym jak na epokę, w której został stworzony. Front przypominający sportowe Lotusy, zaokrąglone kształty i wyraźne przetłoczenie biegnące od przedniego nadkola aż po niewielkie drzwi – to były cechy charakterystyczne opisywanego tutaj wozu. Całość uzupełniały łagodne przetłoczenia i stosunkowo dynamiczna aparycja budzące w każdym przechodniu nieodpartą chęć posiadania takiego auta. Niekonwencjonalny wygląd, bezkompromisowy charakter i przede wszystkim odważne spojrzenie na otaczającą rzeczywistość szybko doprowadziły do ogromnego wręcz zainteresowania Syreną, nie tylko w naszym kraju, ale też poza jego granicami. Przeciętny mieszkaniec Warszawy lub innego miasta z zaciekawieniem spoglądał na Sporta i cały czas nie mógł uwierzyć, że „jego” czasy wydały na świat tak wspaniały środek lokomocji. Produkt FSO powstał w jednym (słownie: „jednym”) egzemplarzu, który jak się później okazało nie przetrwał próby czasu.

Syrena Sport - niespełnione marzenie Syrena Sport - niespełnione marzenie    

Możemy śmiało powiedzieć, że dziecko polskiej myśli technicznej wyprzedziło swoje czasy gwałtownie zderzając się z przykrą i dosyć niezrozumiałą rzeczywistością. Zbyt duże zainteresowanie w odniesieniu do realiów epoki oraz panującej polityki doprowadziło Syrenę do upadku. Marzenie naszych rodaków podczas komisyjnego zniszczenia auta prysnęło niczym bańka mydlana i już nigdy nie powróciło. Obecnie znalezienie jakichkolwiek zdjęć wyjątkowego Sporta graniczy momentami z cudem, a dane techniczne to jeszcze większa zagadka. Pod maską egzemplarza z 1960 roku pracował prawdopodobnie Bokser o mocy 32-35 KM, gwarantujący co prawda niezbyt wybujałe jak na pojazd sportowy osiągi, ale przecież nie o to wtedy chodziło. Najważniejszy był design, który z ogromnym naciskiem wskazywał na osiągnięcie całego zespołu Nawrota.

W 2008 roku pojawił się pomysł wiernego odtworzenia Syreny Sport w formie repliki, który tak naprawdę znajduje swoje ujście aż w dzisiejszych czasach. Kilkuosobowy zespół z fundacji imienia profesora Cezarego Nawrota wciąż uporczywie dąży do odbudowy tego „reliktu” motoryzacji. Według zapowiedzi najwięcej uwagi poświęcono samej karoserii, gdyż to ona stanowiła clou całego samochodu, natomiast podzespoły oraz silnik (pochodzący z BMW) mają być oparte o najnowsze zdobycze technologiczne. Warto w tym miejscu wspomnieć także o projekcie Mirosława Mazura, którego replika jest najbliższa ostatecznego wykończenia. Jak wspomina sam autor: „50 lat temu inżynier Cezary Nawrot eksperymentował. Miał sporo kłopotów z nadwoziem, m.in. górne ramki okien drzwi bocznych po prostu gięły się. Teraz mam większą wiedzę, dlatego mogłem wyeliminować błędy pierwowzoru. Moja Syrena Sport ma sztywniejsze nadwozie, zdejmowany dach, dlatego w słoneczne dni może być także kabrioletem”. Na marzec zaplanowano pierwszą oficjalną prezentację „dziecka” Pana Mirosława. Cóż, pozostaje trzymać kciuki za powodzenie tego przedsięwzięcia.

Czy opłacało się Waszym zdaniem przeczytać artykuł o, na pozór nudnym, tytułowym bohaterze? Wiem, że na pierwszy rzut oka słowo „Syrena” odrzuca, bo kojarzy się nam z przestarzałym samochodem, który teraz w większości jedynie dogorywa przykryty liśćmi klombu. Opisywany Sport był inny, stanowił symbol niespełnionych marzeń Polaków, którzy w trudnych czasach potrzebowali czegoś wyjątkowego i odbiegającego od szarej codzienności. Taki produkt owszem dostali, ale nieco za szybko. Dzisiaj, po 52 latach możemy jednogłośnie stwierdzić, że się doczekaliśmy. Długo trzeba było wyczekiwać tego kawałka blachy okupionego niesamowitymi pokładami emocji.

Możecie mówić, że to tylko replika, że ten samochód jest niczym nadzwyczajnym, ale świadomy własnych słów będę go bronił i pokuszę się o stwierdzenie, że to większy egzotyk niż 1001-konny Bugatti Veyron, niejedne Lamborghini Gallardo czy też Ferrari 458 Italia. Jeśli wymienione wyżej prace zostaną skończone, a na to właśnie się zapowiada, to nasi przodkowie będą wreszcie mogli w spokoju żyć w zaświatach.

Patryk Rudnicki

Leave A Comment