Plusy mamy w matematyce, na łopatkach do zmiany biegów i pilocie od telewizora. Dwie przecinające się w połowie kreski zawsze symbolizowały jakąś wartość dodaną, większą ilość emocji oraz naturalnie lepiej słyszalny głos naszego ulubionego „Dr. House’a”. Czy ten sam znak czyni nowe Audi TT RS jeszcze lepszym niż dotychczas? Przekonajmy się …
 |
 |
 |
 |
Z zewnątrz najświeższy argument „ingolstadtckiej” motoryzacji niewiele się zmienił w stosunku do wersji zwykłej. Auto otrzymało czerwony lakier nadwozia, delikatnie zmieniony grill oraz lusterka boczne wykonane z włókna węglowego wzmocnionego kompozytami (CFRP). Dopełnieniem tak skalibrowanej, matematycznie idealnej wręcz całości okazały się wyjątkowe felgi, które dysponują również wstawkami w kolorze całego samochodu. Co prawda moglibyśmy się rozpływać nad designem tytułowego bohatera jeszcze długo, ale czas przejść do clou projektu czyli jednostki napędowej.
Większość z Was pewnie się dziwi po co w ogóle Audi zbudowało tego typu pojazd. Odpowiedź jest prosta – wymagający klienci, którzy czasem nawet nie pamiętają swojego wielocyfrowego stanu konta, chcieli czegoś naprawdę wyjątkowego, a ich „słabowite” TT RS z mocą 340 KM było po prostu …, zbyt „słabowite”. Odmiana Plus dysponuje wspominaną na początku wartością dodaną, która spowodowała wykrzesanie z 2.5-litrowego motoru TFSI 360 koni i aż 465 Nm maksymalnego momentu obrotowego.
 |
 |
 |
 |
Zestawiając silnik z 6-stopniową manualną skrzynią biegów tytułowe coupe przyspieszy do 100 km/h w 4,3 sekundy, a z 7-stopniową, dwusprzęgłową przekładnią S-Tronic w 4,1 sekundy (kierowca ma tutaj do dyspozycji również funkcję Launch Control). Na domiar wszystkiego bohater niniejszego artykułu posiada napęd Quattro i pojedzie maksymalnie 280 km/h.
 |
 |
 |
 |
Waży tylko 1450 kilogramów i wygląda jak milion dolarów, choć w rzeczywistości trzeba na nie wydać 60 650 euro (Roadster – 63 500 euro). Audi TT RS w odmianie Plus wydaje się idealnym wozem na każdą okazję. W luksusie dojedziemy na umówione spotkanie, podczas długiej sobotniej nocy z pewnością nie wrócimy sami do domu, a chcąc utrzeć nosa cwaniaczkowi w „uturbionym” Golfie złowrogo zaryczymy wydechem i pozostawimy delikwenta daleko w tyle. To istny trójkąt Pitagorasa, skomplikowane twierdzenie Talesa i matematyczne równanie w jednym. Obyśmy się tylko nie przeliczyli z tym gąszczem niesamowitych zalet …
 |
 |
 |
 |
