Są różne rodzaje tuningu. Niektórzy biorą na warsztat jedne z najdroższych samochodów świata by je po prostu, nie oszukujmy się, oszpecić, inni zaś potrafią stworzyć z mało atrakcyjnego wozu istne „cudeńko”, które błyszczy na ulicy. Do jakiej kategorii zaliczyć z kolei bohatera niniejszego artykułu? Nie da się ukryć, że zmodyfikowany Mercedes SL poprzedniej generacji nabrał kilku cech tzw. VIP stylu, ale czy to dobrze?
Zacznijmy od designu, bo to on jest w tym przypadku najważniejszy. Prezentowany roadster otrzymał śnieżnobiały lakier nadwozia, końcówki układu wydechowego z polerowanej stali, drastycznie obniżone aż o 100 mm nadwozie oraz potężne, przepraszam – przeogromne aluminiowe felgi w rozmiarze 20 cali, na które naciągnięto opony Dunlop (255/30 – przód, 305/25 – tył). Warto również wspomnieć, że wymienione przed chwilą ogumienie jest w stanie pomieścić obręcze o średnicy nawet 23 cali, a auto otrzymało specjalny moduł, który potrafi je podnieść z przodu o 25 mm, zaś z tyłu o 55 mm. Na wybrzeżu każda piękna dziewczyna będzie Wasza, a Wasze konto „respektu” zasili porządna dawka punktów (cóż, dla niektórych jest to czasem bardzo ważne).
Wnętrze to prawdziwa salonka, do której z kebabem raczej nie wsiądziecie. Fotele zostały wyścielone białą skórą Nappa z ciemnymi przeszyciami, drewniane wstawki z podsufitki usunięto, gdyż nie pasowałyby do całości, natomiast składany dach został pokryty, uwaga, alcantarą. Oprócz tego należy też wspomnieć o luksusowej kierownicy, która zapewne jest warta tyle co połowa małej Dacii. Pokryto ją mianowicie białą skórą i dodatkowo wykończono również alcantarą.
Zapytacie pewnie co znalazło się pod maską tego wyjątkowego „Niemca”, ale powiedzmy sobie szczerze – kogo to obchodzi? Spójrzcie na tytułowego Mercedesa i na jego prezencję. Niektórzy powiedzą, że jest zbyt krzykliwy, za bardzo rzuca się w oczy i w rezultacie im się nie podoba – w porządku, macie prawo do takiej opinii, ale zakładam, że reszta z Was gotowa by była oddać za niego nerkę, sprzedać domową pralkę i wydać swój cały dorobek życiowy. No cóż, idę odwiedzić lekarza, żeby się zorientować po ile „stoją” poszczególne narządy …
źródło: wł / Patryk Rudnicki