Za kulisami testów zderzeniowych Euro NCAP

30 listopada 2011
Bez kategorii, Publikacje

Bezpieczeństwo to obecnie jedno z najważniejszych kryteriów jakie obowiązują podczas budowy nowego samochodu. Niezależnie od tego czy mamy do czynienia z autem marki Volkswagen, Mercedes, Audi czy Fiat, każdy koncern zwraca uwagę na wymieniony wyżej aspekt. Inżynierowie stosują różnego rodzaju zabiegi, by komfort i pewność podróżowania na ruchliwych drogach wzrastały. Zaczyna się od prawdziwego arsenału poduszek powietrznych, przez szereg skomplikowanych systemów na pokładzie naszego wozu, aż po specjalne ukształtowanie karoserii, co wcale nie jest prostą sprawą jeśli marka chce połączyć ciekawy design z szeroko pojętą funkcją bezpieczeństwa. W efekcie długotrwałe starania oraz prace danego koncernu poddawane są najważniejszemu testowi – testowi zderzeniowemu organizacji Euro NCAP.

„European New Car Assessment Programme” – tak brzmi pełna nazwa istniejącej od 1997 roku organizacji testującej różne modele aut. Nie chodzi oczywiście o pokonywanie tysiąca kilometrów poszczególnymi samochodami, a o badanie poziomu ochrony podczas ewentualnego wypadku drogowego. Pewnie większość z Was doskonale zdaje sobie sprawę czym jest Euro NCAP, ale w niniejszym artykule chciałbym pokazać jak ważne są przeprowadzane „crash testy” zarówno dla nas, zwykłych klientów dbających o swoją rodzinę, jak i wielkich korporacji liczących pieniądze za sprzedaż swoich produktów.

Za kulisami testów zderzeniowych Euro NCAP Za kulisami testów zderzeniowych Euro NCAP Za kulisami testów zderzeniowych Euro NCAP

Rozbijanie samochodów w bezpiecznych warunkach musi być naprawdę ciekawym zajęciem – pewnie większość z Was ma taką właśnie opinię o europejskiej firmie NCAP. Szczerze mówiąc do pewnego momentu też tak myślałem, ale po dokładniejszym przeanalizowaniu danego tematu stwierdzam, że Ci ludzie wykonują kawał ciężkiej i solidnej roboty. Samo przygotowanie całego sprzętu, odpowiednie umiejscowienie manekinów we wnętrzu pojazdu, rozlokowanie w różnych miejscach kamer, a na koniec rzetelna opinia oraz werdykt – to wszystko są niezwykle czasochłonne zajęcia, bez których profesjonalne przeprowadzenie testu nie byłoby absolutnie możliwe. Każdy pojazd jest oceniany na podstawie jego zniszczeń, a także stanu „sztucznych ludzi” mających pod warstwą plastiku umieszczone specjalne miniczujniki, z których jest możliwe dokonanie odczytu. No dobrze, są manekiny i samochody, które ulegają zniszczeniu, ale tak naprawdę w jaki sposób się rozbija ten kawałek stali, materiału i geniuszu inżynieryjnego?

Otóż każdy test podzielony jest na cztery części. Pierwsza to zderzenie przy prędkości 64 km/h z nieruchomą, deformowalną przeszkodą, drugą stanowi uderzenie z prędkością 50 km/h przeszkody o szerokości 1500 mm w bok nieruchomo stojącego pojazdu (zabieg ten wykonywany jest na wysokości słupka A od strony kierowcy), a trzecia część to zderzenie z pieszym, które polega na wystrzeleniu z prędkością 40 km/h manekina w kierunku różnych punktów przodu samochodu. Mowa tutaj oczywiście o masce, reflektorach, a także zderzaku. Ostatni fragment czasochłonnego testu to z kolei boczne zderzenie z nieruchomym słupem. Auto znajduje się wówczas na specjalnej platformie, która przesuwając się z prędkością 29 km/h uderza w pionowy element o szerokości 254 mm (w okolicach słupka B danego pojazdu).

Dla lepszego zobrazowania wszystkich wymienionych procesów umieściliśmy poniżej przykładowy „crash test” nowego Renault Fluence Z.E.

Jak zapewne wiecie, każdy samochód poddawany jest specjalistycznej ocenie w postaci pięciu gwiazdek. Warto jednak w tym miejscu zaznaczyć, że nie zawsze tak było. Przez pierwsze dwa lata funkcjonowania organizacji Euro NCAP (czyli do 1999 roku) skala obejmowała jedynie cztery wymienione symbole. Jej działacze oraz ludzie zajmujący się oceną uważali piąte „oczko” za zbędne i niemożliwe do osiągnięcia przez jakikolwiek pojazd. 2002 rok zweryfikował jednak to myślenie, gdyż komplet gwiazdek zdobyła wówczas Renault Laguna drugiej generacji co okazało się nie lada sensacją. Dzisiaj taki wynik już nie dziwi. Nawet małe samochody miejskie mogą się pochwalić najwyższą notą, a zaskoczenie pojawia się dopiero wtedy, gdy jakieś auto tych pięciu gwiazdek zdobyć nie zdoła.

Jak widać przeprowadzanie testów zderzeniowych ewoluowało na przestrzeni lat. Co prawda wprowadzone zmiany były niewielkie, ale jakże istotne dla motoryzacyjnego świata. Pojawia się zatem pytanie: co daje i przede wszystkim co udowadnia organizacja Euro NCAP? Nieraz można się spotkać z opinią, że poszczególne koncerny budują swoje samochody specjalnie pod opisywane badania, żeby zaliczyć je jak najlepiej. Szczerze mówiąc sporo jest w tym prawdy. Osiągane pięć gwiazdek to obecnie pewnego rodzaju status oraz możliwość pochwalenia się bezpieczeństwem swojego wozu. Ma to również duże odzwierciedlenie wśród klientów, którzy szukając dla siebie nowych czterech kółek często patrzą właśnie na wynik testu NCAP.

Trzeba przyznać, że liczba „złotych symboli” jest ważna, lecz apelujemy, by do końca się tymi badaniami nie sugerować. Owszem, dają one jakiś pogląd na kwestię bezpieczeństwa naszego przyszłego pojazdu, ale nie uwzględniają wszystkich zdarzeń drogowych jakie mogą wystąpić podczas codziennej eksploatacji. Wymienione wcześniej cztery części to w rzeczywistości 1/1000 tego co może nas tak naprawdę spotkać. Dbajmy również o inne aspekty, a przede wszystkim o nas samych, bo przecież test jakiegoś europejskiego instytutu może zejść na drugi plan, jeśli nasza jazda będzie wystarczająco bezpieczna i niezagrażająca życiu.

Na koniec chcemy przedstawić Wam wyniki najnowszych doniesień organizacji Euro NCAP. Przed kilkoma dniami rozbito piętnaście nowych samochodów m.in. trzecią generację Fiata Pandy, Jeepa Grand Cherokee, Jaguara XF czy też azjatyckiego Geely Emgrand EC7. Sporym zaskoczeniem jest zdobycie czterech gwiazdek wymienionych wyżej pojazdów, ale biorąc pod uwagę trzy pierwsze nie jest to optymistycznie nastrajająca wiadomość. Maksymalną notą zaś mogą się pochwalić takie auta jak m.in. KIA Rio, Seat Mii, Subaru XV, Range Rover Evoque, Volkswagen Beetle czy też Mercedes Klasy C Coupe.

Kolejna dawka tej z pozoru „dobrej zabawy” została przewidziana na 22 lutego i nie omieszkamy Was o niej bliżej poinformować.

źródło: wł / Patryk Rudnicki

Leave A Comment