Seat od dłuższego czasu jest w dołku – tak można by określić obecną sytuację rynkową hiszpańskiego koncernu. Sprzedaż nie idzie zbyt dobrze, w gamie samochodów brakuje jakiejś świeżości oraz przede wszystkim sloganowego „auto emocion”.
 |
 |
 |
 |
Patrząc na to wszystko można odnieść wrażenie, że Volkswagenowi brakuje pomysłu co zrobić ze swoją „sportową” podmarką. Do tej pory Seat pokazywał na różnych wystawach motoryzacyjnych jedynie ciekawe koncepty, ale słuch o nich zaginął. Czy tak samo będzie w przypadku modelu IBL?
 |
 |
 |
Prezentowany wóz jest określany przez markę jako czterodrzwiowa sportowa limuzyna i trzeba przyznać, że emocji mu nie brakuje. Przód zdobią dynamicznie wystylizowane LED-owe reflektory, które dobrze współgrają z niewielkim grillem. Linia boczna przebiega dosyć nisko, natomiast boczne przetłoczenie na przednich i tylnych drzwiach zachodzi aż na sam tył, gdzie łączy się z atrakcyjnymi lampami. Ogólnie rzecz biorąc design to czysta agresja oraz dynamizm skrzętnie ukryte pod spokojną sylwetką auta. I myślę, że o to chodzi w przypadku tytułowej marki.
IBL mierzy 4,67 m długości i stoi na 20-calowych aluminiowych felgach. Producent pozycjonuje go jako pełnoprawnego konkurenta dla BMW serii 3, ale zanim rozpoczniemy porównywanie do rywali zajrzyjmy do środka.
Wnętrze koncepcyjnego Seata to połączenie luksusu i sportu. W oczy od razu rzuca się ciekawie wystylizowana kierownica, jasna matowa tapicerka oraz czerwone wstawki. Jak na model studyjny mało tutaj tak naprawdę elementów futurystycznych. Zarówno zegary jak i konsola środkowa wyglądają jak gotowe do produkcji. Czyżby Seat szykował niespodziankę?
Tytułowy bohater jest hybrydą typu Plug-in, ale koncern nie podaje dokładnych danych odnośnie napędu. Wiadomo jedynie, że kierowca ma możliwość wyboru jednego spośród trzech trybów jazdy (Travel, Sport i Efficiency). Na więcej informacji musimy niestety poczekać.
Czy Seat IBL ma szansę na produkcję? Myślę, że niejednego taka wiadomość by ucieszyła. Samochód kusi ciekawym designem i sportowym charakterem, ale o tym czy jego kariera zakończy się na fazie prototypu dowiemy się wkrótce. Miejmy nadzieję, że tak się nie stanie i gama hiszpańskiego koncernu wzbogaci się o „auto emocion”.
źródło: wł / Patryk Rudnicki
