Od dłuższego czasu jest tematem numer jeden na ustach wielu fanatyków motoryzacji. Kusi nietypowym designem, ciekawą konstrukcją i niedostępnością, bo do tej pory marka o nim wspominała, a potem głosy gdzieś się rozmywały w odmętach czasu. O jakim samochodzie mowa? O Lamborghini Sesto Elemento, którego wersja produkcyjna została pokazana na salonie samochodowym we Frankfurcie.
Dobrze przeczytaliście – wspomniany model będzie można kupić i trafi do produkcji seryjnej, co prawda w 20 egzemplarzach, ale lepsze to niż nic. Wściekły byk otrzymał lekkie nadwozie wykonane w większości z włókna węglowego, dzięki czemu jego masa to zaledwie 999 kg.
Design? W obliczu tego pojazdu to słowo brzmi po prostu zabawnie. Sesto Elemento jest jedyne w swoim rodzaju. Mnóstwo przetłoczeń, załamań, agresywna i zwarta sylwetka – tak w skrócie można by opisać to co widać na zdjęciach. I wystarczy.
Limitowane Lambo jest napędzane przez ten sam silnik, który pracuje w modelu Gallardo 570-4 Superleggera czyli benzynowe V10 o mocy 570 KM, co oznacza, że na 1 KM przypada 1,75 kg masy własnej auta. Jednostka połączona z napędem na obie osie katapultuje „Włocha” do 100 km/h w zaledwie 2,5 sekundy (!). Wynik naprawdę godny pozazdroszczenia i nieosiągalny dla większości sportowych aut tego świata.
Jest wściekły jak byk na korridzie, szybki jak torpeda i niesamowicie piękny jak długonoga modelka. Ta ostatnia cecha to oczywiście kwestia gustu, ale Lamborghini przeniosło do realnego świata niemalże niezmieniony concept z Genewy i dało nam tym samym możliwość doświadczenia motoryzacji w wydaniu absolutnie kosmicznym.
20 egzemplarzy – pewnie nigdy nie będzie nas na to stać, ale podziękujmy Włochom za ten pojazd i upajajmy się nim jedynie przez pryzmat kliszy fotograficznej.
źródło: wł / Patryk Rudnicki