Dobry, lepszy, CLS |
tekst: Rafał Rogowski zdjęcia: Rafał Rogowski |
Bez gwiazdy nie ma jazdy – tak głosi mądrość ludowa przekazywana z pokolenia na pokolenie nie tylko w rodzinach, gdzie miłość do Mercedesów kultywowana jest od wielu lat. Zna je niemal każdy, kto z motoryzacją miał do czynienia przynajmniej w minimalnym stopniu. Choć samochodowe sympatie są podzielone pomiędzy zwolenników Mesiów, Beemek, Audic i całej reszty, każdy z nich z pewnością słyszał i ma wyrobioną swoją opinię na temat naszego dzisiejszego bohatera. Chcielibyśmy przedstawić Państwu relację z naszego spotkania z nowym Mercedesem CLS w proekologicznej wersji BlueEFFICIENCY.
Trochę inny
Zawsze był inny. Po debiucie pierwszej generacji modelu CLS w 2004 roku zdaliśmy sobie sprawę, że nic nie będzie już takie jakie kiedyś, powstała bowiem nowa nisza, wyłom w motoryzacyjnym rynku, w który wpasował się nie niepokojony przez konkurencję nowy Mercedes. Był pierwszą tak popularną 4-drzwiową limuzyną stylizowaną na sportowe coupe. Choć po kilku kolejnych latach pojawiły się na rynku produkty innych producentów, to jednak odważna stylistyka CLS’a pozwalała mu długo zachowywać pozycję lidera.
Nowy model, debiutujący w ubiegłym roku w Paryżu też jest inny, przede wszystkim inny od poprzednika. Moje pierwsze odczucia były mieszane. Niby nowocześniejszy, większy, z pewnością bezpieczniejszy i po prostu lepszy – to można założyć przy debiucie każdego nowego modelu. Czegoś jednak tu brakuje w porównaniu z pierwszym CLS’em, i długo zastanawiałem się czego. Jedyne co mi przyszło do głowy, to brak jakiegoś „pierwiastka nowości i zaskoczenia”, który miał pierwowzór. Być może jest to tylko kwestia przyzwyczajenia do nowych linii, które nakreślili projektanci ze Stuttgartu.
Ostro i dynamicznie
Tak właśnie prezentuje się CLS. Styliści zadbali o to, żeby auto wyglądało nowocześnie i było w stanie rywalizować ze świeżymi modelami konkurencji, np. Audi A7 czy Porsche Panamera. Gdzieś jednak zgubili to, co najbardziej podobało mi się wcześniej – zarys nadwozia narysowany jedną linią, jednym pociągnięciem ołówka na desce kreślarskiej.
W naszym białym CLS 350 wyraźnie widać, że zarówno linia maski, jak też bagażnika odcina się zdecydowanie od obłości dachu, co jest bliższe klasycznej limuzynie i upodabnia ten model do innych braci, np. klasy E. Podobne zostały właściwie jedynie szyby bez ramek, bardzo wąskie i małe w proporcji do wielkości drzwi.
Porównując auto do protoplasty zauważymy z pewnością wiele przetłoczeń karoserii, które dodają mu agresywności. Wyraźne linie biegną przez drzwi aż do tylnego zderzaka, mocno zaznaczono spojler na klapie bagażnika, ogromna maska kończy się dużym, masywnym, dzielonym w poziomie grillem z gwiazdą, której nie da się nie zauważyć. Wszystko wydaje się być o numer większe, całe nadwozie stało się masywniejsze i urosło nie tylko na papierze, ale także optycznie.
Wygląda drogo
I jest drogo, choć oczywiście jest to kwestia „punktu siedzenia”. Podstawowa wersja CLS 350 to wg cennika wydatek niemalże równych 300 tysięcy złotych. Jeśli jednak komuś nie wystarcza standard i ma specjalne wymagania, będzie musiał sięgnąć do portfela znacznie głębiej.
Testowany egzemplarz także został dodatkowo wyposażony w elementy które podnoszą jego cenę o 40%. Poszukując ich od razu podejrzewamy, ze cudowny diamentowo-biały lakier musi kosztować majątek i nie mylimy się. Choć klienta pewnie to bardzo nie interesuje, to jednak na rachunku znajdzie dopłatę w wysokości ponad 9 tysięcy złotych. Pakiet AMG, który tu zamontowano, wraz z opcjonalnymi felgami 19-calowymi kosztuje ponad 20 tysięcy. Otrzymujemy w nim także sportowe zawieszenie, agresywne zderzaki (tylny z dyfuzorem), a we wnętrzu dopieści nas świetna trójramienna kierownica i dywaniki z logo AMG. Na zewnątrz zauważymy jeszcze opcjonalne reflektory wykonane w technologii LED, sterowane inteligentnym systemem dostosowującym parametry światła do warunków drogowych. Właściciel wydał na nie ponad 8 tysięcy…
W poszukiwaniu luksusu
Niemal 5 metrów długości i 1,88 m szerokości obiecuje przestronne i praktyczne wnętrze. Wsiadamy zatem do kabiny i… Komfort i luksus dla czterech osób jest aż nieprzyzwoity, tak, że nie sposób narzekać na cokolwiek.
Jako dżentelmen nie powinienem także marudzić w kwestii ceny jaką trzeba za to zapłacić. Jako dziennikarz jestem jednak zobowiązany dostarczyć Państwu konkretne informacje, i tak: skórzana tapicerka na wspaniałych fotelach to koszt ponad 12 tysięcy złotych, ich podgrzewanie i chłodzenie – prawie 6 tysięcy, a system aktywnych poduszek, które dopasowują się do kształtu ciała – 7 tysięcy. Gdy dodamy to tego system audio Command, nagłośnienie Harmann Kardon czy system wspomagający widzenie pieszych w nocy, zrozumiemy skąd bierze się ostateczna cena prezentowanego egzemplarza: ok. 460 tysięcy złotych. Dużo… Bardzo dużo pieniędzy. Czy warto je wydać? Jeszcze za wcześnie na odpowiedź.
Jest jazda bo…
…pod maską też jest gwiazda. Jasno świecący punkt programu to sześciocylindrowy silnik benzynowy V6 o pojemności 3,5 litra. Najmniejsza z jednostek benzynowych dysponuje mocą 306 KM, która już wystarcza, żeby auto dawało radość z jazdy. CLS przyspiesza do 100 km/h w 6,1 sekundy i robi to w takim stylu, że nie chce się zdejmować nogi z gazu. Wciskamy go więc dalej, a 7-przełożeniowa skrzynia automatyczna 7G-Tronic czyni resztę, czyli napędza tylne koła i pozwala na rozpędzenie się do 250 km/h (ograniczona elektronicznie).
Kultura pracy silnika jest na najwyższym poziomie, zarówno hałas jak i wibracje praktycznie nie istnieją, choć czasem aż chciałoby się usłyszeć lepiej jak bije to serce. Wciskając gaz „do dechy” mamy na to szansę, zakładamy jednak wtedy, że nie oszczędzamy na paliwie. Gdyby jednak właściciel nagle postanowił jeździć „o kropelce” może osiągnąć rzeczywiście satysfakcjonujące rezultaty. Średnie spalanie w granicach 10 litrów na 100 km jest możliwe dzięki technologii BlueEFFICIENCY, która m.in. wyłącza silnik po zatrzymaniu auta i uruchamia go ponownie gdy zamierzamy ruszyć. Spokojna jazda w trasie powinna zaowocować apetytem w okolicy 8 l/100 km.
Po co zatem kupować diesla? Osobiście nie wybrałbym silnika wysokoprężnego znając parametry tej 350-ki. Z resztą mocniejszej benzyny chyba także bym nie chciał, zwłaszcza, że auto nie zachęca do szalonej jazdy. Dystyngowane wnętrze sprawia, że chciałoby się siedzieć w nim jak najdłużej, bez pośpiechu połykać kolejne autostradowe kilometry słuchając ulubionej muzyki i wszystkimi zmysłami chłonąć radość jaką daje Mercedes. Zawieszenie pneumatyczne pozwala zapomnieć o dziurach w asfalcie, doskonałe hamulce i niezliczona ilość elektronicznych systemów zapewnią bezpieczeństwo w sytuacjach zagrożenia, a komplet poduszek powietrznych i kurtyn w ostateczności powinien uratować pasażerom życie gdy mimo wszystko dojdzie do najgorszego. Nie zakładajmy jednak, że tak piękne auto może kiedykolwiek zmienić kształt karoserii, chyba, że zajmie się nim jakaś uznana firma tuningowa.
Czy warto…?
Pomimo sprzedaży ponad 170 tysięcy sztuk poprzedniego modelu CLS jest on dość rzadko spotykany na naszych drogach. Może to być argument dla osób, które chcą się na ulicy wyróżniać, by ich auto powodowało skręt szyi innych kierowców.
Dla osób kupujących rozumem a nie sercem dużym atutem tego Mercedesa będzie jego praktyczność i uniwersalność. Przestronna kabina i bagażnik o pojemności 520 litrów pozwala poważnie myśleć nawet o wakacyjnym wyjeździe, a świadomość dysponowania 300 końmi pod maską czyni ten wyjazd bardzo przyjemnym i bezpiecznym.
Jeśli kogoś nie przeraża lista wyposażenia dodatkowego mieszcząca się na ponad 20 stronach, a faktura na kwotę bliską pół miliona złotych jest dla niego jak bułka z masłem, będzie za kierownicą Mercedesa CLS właściwą osobą na właściwym miejscu. Nie oszukujmy się, ja też czułem, że to samochód, który został stworzony specjalnie dla mnie… Szukam sponsora.
DANE TECHNICZNE | |
silnik / pojemność |
benzyna / 3498 cm³ |
układ / liczba zaworów |
V6 / 24 |
moc maksymalna |
225 kW (306 KM) / 6500 obr/min |
moment obrotowy |
370 Nm / 3550-5250 obr/min |
zawieszenie przód |
pneumatyczne |
zawieszenie tył |
pneumatyczne |
napęd |
tył |
skrzynia biegów |
automat, 7 biegów |
prędkość maksymalna |
250 km/h |
przyspieszenie 0-100 km/h |
6,1 s |
zużycie paliwa* |
12,0 / 8,0 / 10,0 |
dług. / szer. / wys. |
4940 / 1881 / 1416 mm |
rozstaw osi |
2874 mm |
masa własna / dopuszczalna |
1660 / 2220 kg |
bagażnik w standardzie |
520 l |
bagażnik po złożeniu siedzeń |
– |
pojemność zbiornika paliwa |
60 l |
EKSPLOATACJA I CENA | |
gwarancja mechaniczna |
2 lata |
przeglądy |
wg. wskazań komputera |
cena wersji podstawowej |
278,500 zł (250 CDI BlueEFFICIENCY) |
cena wersji testowanej |
~460,000 zł |
*miasto/trasa/cykl mieszany (l/100 km) |
Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zabronione!
Partnerzy testu |
|||
|
|
|
|
|
|
|