Chrysler Crossfire SRT6 – AUTO TEST

1 września 2007
tekst: Olga Sawska, Emil Grabiński, zdjęcia: Rafał Rogowski
chrysler-crossfire-srt6-2007-1

Spartański amerykanin

Projekt Chryslera Crossfire powstał na bazie Mercedesa SLK. I chociaż autu daleko do niemieckiej klasy w/w marki to aura, jaką wokół siebie wytwarza bije Mercedesa na głowę. Bo cóż innego mogłoby wywołać większy zachwyt niż widok namiętnego Crossfire, jednego z dwóch przemierzających obecnie polskie drogi (wersja SRT)? Sportowe auto Chryslera nie zauroczy nas poziomem komfortu, ale to zdecydowanie nie będzie miało znaczenia, gdy doświadczymy bezpośredniego kontaktu z nim. W tym właśnie momencie zaczyna się esej i cała jego historia.

Choć auto było dostępne na rynku zaledwie 5 lat i w 2006 roku oficjalnie zakończono jego produkcję zdążyło zaimponować całemu światu i być może dzięki temu z nieoficjalnych źródeł dowiadujemy się, że już w przyszłym roku nastąpi jego wielki powrót. Zaznaczając, że stylistyka Crossfire jest niewątpliwie ponadczasowa, zmiany w jego wyglądzie powinny być nieznaczne. Sprzedaż testowanego modelu w zeszłym roku wyniosła 8216 szt. Dla porównania przypomnę, że dwa lata wcześniej sięgnęła ok. 14 000! Miłośnicy szybkich aut nie zaprzeczą, że za kółkiem Chryslera dzieje się magia. W końcu to jest imponujące SRT6.

STYLISTYKA

Crossfire, oczywiście rodowity Amerykanin pod względem designu, techniki oraz silnika zyskał szerokie poparcie również w Europie. Jak podkreśla producent i z czym również ja się zgadzam, nie stanowi on jedynie atrakcji pod względem wzornictwa, jego przeznaczenia nie można porównać zaledwie do modelki na wybiegu. Nie zaprzeczam, iż jest piękny aczkolwiek jego produkcja nawiązywała bardziej do rozpalenia serc miłośników szybkiej jazdy połączonej z wysokim prestiżem wynikającym z jego posiadania. Crossfire jest najbardziej reprezentacyjnym dzieckiem marki Chrysler. Taki sakralny tytuł uzyskał między innymi w wyniku kontrowersyjnej, intrygująco ekspresyjnej stylistyki.

Dlaczego popieramy tego rodzaju twierdzenia? Reprezentatywna forma Crossfire to kombinacja kuriozalnie wyprofilowanych elementów, na którą składa się m. in. długa, dominująca maska z charakterystycznymi przetłoczeniami nadającymi autu dynamizmu. Poza tym jego dobitną formę tworzą znamienna „rufa” ze sportowym, doskonale spasowanym z gabarytami auta spojlerem oraz kunsztowne aluminiowe, połyskujące w słońcu 18 calowe z przodu, 19 calowe z tyłu wyraziste felgi. Crossfire zdecydowanie nie należy do aut dużych. Jego wymiary nie porażają, liczba miejsc wynosi dwa. Sztywne, niskie zawieszenie, szerokie ogumienie i dobre hamulce to kluczowe cechy tego auta. Plastikowe imitacje wlotów powietrza umieszczonych za przednimi nadkolami potęgują doznania pod względem wizualnym. W ten właśnie sposób Crossfire wypracował sobie mocną pozycję na drodze i wzbudza respekt. Już sama stylistyka świadczy o jego predyspozycjach. Co będzie gdy wspomnę o silniku?

Nie mogę zapomnieć jednak o bardziej szczegółowym opisie aparycji. Jedynym mankamentem tego auta jest brak ksenonów. Światła jednak nie sprawiają większych problemów. Ozdobą całej struktury jest pełen wdzięku, rasowy, chromowany grill, który łączący się ze zderzakiem opływającym w rajski błękit. Drzwi nadwozia pozbawiono obramowania okien. Zasadniczą sprawą, do której zmierzam jest oczywiście fascynujący, elektrycznie składany dach, który umożliwia nam bliski kontakt z naturą i pozwala, aby świeży powiew wiatr targał nasze włosy. Z tyłu auto rozciąga się w poziomie. Elementem dekoracyjnym jest chromowany napis Crossfire na klapie skromnego bagażnika natomiast sportowy temperament podkreślają dwie, chromowane rury wydechowe.

WNĘTRZE

Spartańskie wnętrze auta może wzbudzać wątpliwości. Rzuca się w oczy nie markowy plastik oraz brak miejsca, zwłaszcza przy złożonym dachu. Konsola środkowa wykonana została ze srebrnego, twardego materiału. Umieszczono tu funkcjonalną, dwustrefową klimatyzację oraz system grający marki Infinity z zestawem głośników nisko i wysoko tonowych oraz ukryty na tyłach subwoofer i dwa wzmacniacze. Automatyczna skrzynia biegów z pięcioma przekładniami nie wpływa ujemnie na osiągi. Tunel w podłodze oddziela siedzenia kierowcy i pasażera.

Na drzwiach, kierownicy oraz wokół zegarów dominuje imitacja chromu. Wskaźniki obrotomierza, prędkościomierza i paliwa są przyzwoicie czytelne. Zwłaszcza ten ostatni, gdzie nie sposób zauważyć ruchu. Fotele wykonano z alkantary oraz skóry. Możemy regulować je automatycznie w dwóch kierunkach. Ich profil zapewnia maksimum trzymania bocznego. U góry wyszyto napis SRT6. Za nimi znajdziemy trochę miejsca, aby wrzucić butelkę czy gazetę. Trudno jednak będzie je odnaleźć. W kwestii bezpieczeństwa możliwości Chryslera są ograniczone. Nie zabrakło tutaj jednak takiego wyposażenia jak poduszki powietrzne, trzypunktowe pasy bezpieczeństwa czy szereg układów niwelujących błędy kierowcy i sprawujących kontrolę nad torem jazdy.

Gdyby nie system ESP dosyć drastyczne byłoby poruszanie się tym autem nawet z najmniejszą prędkością. Mimo małych gabarytów mamy sporo miejsca na nogi. Niestety podróżować w szpilkach nie radzę. To zbyt skomplikowane. W bagażniku zmieścimy chyba tylko torebkę. Podsumowując Crossfire nie jest autem dla rodziny. Stanowić może natomiast rozrywkę dla zamożnych, zapalonych miłośników szpanu i powalania konkurencji w założeniu, że mają w zanadrzu inny, bardziej komfortowy samochód.

SILNIK

I tu zaczyna się najlepsze. Cóż może być piękniejsze od jazdy kabrioletem w piękną upalną pogodę ze stadem 330 KM pod maską. Ale do rzeczy. Chrysler uznał, że standardowe 215 KM w tym modelu to stanowczo za mało. Stąd właśnie najmocniejsza wersja oznaczona symbolem SRT6. Krótko mówiąc jest to 6 cylindrowa bestia oczywiście w układzie V, pojemności 3,2 l oraz wyposażona w kompresor. To wszystko dało wynik 330 KM przy 6100 obr/min oraz 420 Nm momentu obrotowego dostępnym przy 4800 obr/min. Dzięki tak dużej mocy rozpędzenie ważącego niecałe 1,5 tony roadstera zajmuje niewiele ponad 5 sekund, a prędkość maksymalna wynosi 255 km/h. Osiągi jak widać imponujące. Silnik sprzęgnięto z 5 biegowym automatem wyposażonym w system tiptronic.

Skrzynia w pozycji D spisuje się nadzwyczaj dobrze. Gorzej jest natomiast, gdy sami chcemy decydować o zmianie biegów. Od momentu pchnięcia dźwigni upływa ok. 1,5 – 2 sekund aż bieg zostanie zmieniony. Stanowczo za długo. Lepiej więc pozostać na pełnym automacie. Oczywiście jak w każdym teście tak i tu nie może zabraknąć spalania. W mieście nasze cabrio spalało nieco ponad 17 l/100 km. W trasie apetyt stanowczo spadał, bo Chrysler zadowalał się 9 l/100 km. Średnie uzyskane przez nas spalanie wyniosło 12,4 l/100 km. Myślę, że jak na tak dużą moc i bądź co bądź sportowe auto, spalanie nie jest odrażające.

PODSUMOWANIE

Crossfire został bardzo sztywno zestrojony. Jazda nim po naszych polskich dziurawych drogach to katorga. Przejechanie 150 km może stać się nie przyjemnym doznaniem. Auto podskakuje na najmniejszych nierównościach, a w koleinach trzeba się naprawdę namęczyć żeby jechało w obranym przez nas kierunku. Inaczej natomiast jest na równych drogach, których niestety jest u nas jak na lekarstwo. Tam auto pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Prowadzi się idealnie, dobrze trzyma się drogi no i ta moc. W wyposażeniu standardowym otrzymujemy kontrole trakcji która dobrze radzi sobie z okiełznaniem napędzanej tylnej osi. Jednak gdy zdecydujemy się na wyłączenie kontroli, można poczuć się jak w luna parku. Tył auta wyprzedza przód w chwili, w której nieco mocniej dotkniemy pedału gazu, a z pod opon w przeciągu kilku sekund wydobywają się kłęby białego dymu.

Reasumując jest to idealne, szybkie, zwracające na siebie uwagę auto. Myślę jednak, że na zakup takiego samochodu warto zdecydować się jedynie wtedy, jeżeli ma to być kolejny samochód „zabawka” w naszym garażu. Nie zaznamy w nim ani komfortu, ani miejsca na bagaże, i zabierzemy co najwyżej jednego pasażera. Idealnie nadaje się na letnie przejażdżki z rozłożonym dachem lub jak kto woli do odrobiny szaleństwa. Jednak za takie szaleństwa trzeba zapłacić. Prezentowany model to wydatek rzędu 248,000 zł. Jednak podstawowa wersja z 215 konnym silnikiem kosztuje znacznie mniej, bo „tylko” 182,500 zł. Obawiam się jednak, że te115 KM pomiędzy dwoma modelami robi niesamowitą różnice.

DANE TECHNICZNE
silnik / pojemność

benzyna / 3199 cm³

układ / liczba zaworów

V6 / 18

moc maksymalna

242 kW (330 KM) @ 6100 obr/min.

moment obrotowy

420 Nm @ 4800 obr/min.

zawieszenie przód

zawieszenie tył

napęd

na tylne koła

skrzynia biegów

automatyczna, 5 biegowa

prędkość maksymalna

255 km/h

przyspieszenie 0-100 km/h

5,3 s

zużycie paliwa*

17,2 / 9,0 / 12,4

dług. / szer. / wys.

4058 / 1766 / 1296 mm

rozstaw osi

2400 mm

masa własna / dopuszczalna

1495 / 1755 kg

bagażnik w standardzie

190 l

bagażnik po złożeniu siedzeń

pojemność zbiornika paliwa

60 l

EKSPLOATACJA I CENA
gwarancja mechaniczna

przeglądy

cena wersji podstawowej

182,500 zł wersja z silnikiem 3.2 215 KM

cena wersji testowanej

248.000 zł

*miasto/trasa/cykl mieszany (l/100 km)

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zabronione!

Leave A Comment