Nissan nie ma klientów

20 marca 2007
Bez kategorii, Nissan Nowości

Po raz pierwszy od czasu przejęcia przez Renault marka Nissan zmuszona jest wstrzymywać produkcję aut, bo nie ma na nie klientów. W tym roku Nissanowi grozi spadek obrotów finansowych. Czy to preludium końca ery genialnego menadżera Carlosa Ghosna-szefa Nissana i Renault?

Kilka miesięcy temu koncern Renault ogłosił plany nabycia pakietu akcji General Motors, który jeszcze niedawno osiągał mizerne wyniki finansowe, dlatego akcje GM taniały na giełdzie z godziny na godzinę. Plany Renault zaszokowały branżę motoryzacyjną, zachwyciły za to wielu inwestorów giełdowych. Wszyscy oni niecierpliwie czekali na sfinalizowanie transakcji, mając na uwadze osobę Carlosa Ghosna – prawdziwego cudotwórcę, który kilkoma trafnymi posunięciami odsunął nadchodzącą klęskę Nissana, tworząc z grupy Renault kurę znoszącą złote jaja. Urodzony w Brazylii Carlos Ghosn – potomek emigrantów z Libanu, zyskał renomę już w latach 90-tych, kiedy pracował w amerykańskim oddziale Michelin. Jego niebywała zdolność przewidywania i kumulowania zysków w firmie spowodowała, że nazywano go „zabójcą kosztów”. Wkrótce potem tę Ghosn ugruntował swoją pozycję w Renault.

Kiedy francuski koncern w 1999 roku za ponad 5 miliardów dolarów kupił 37% akcji Nissana (zwiększając potem pakiet udziałów do 44%), talent genialnego Ghosna rozkwitł pełnym blaskiem. Nissan był wtedy w poważnych długach, choć wciąż zajmował drugie miejsce w Japonii, jeśli chodzi o ilość wyprodukowanych samochodów. Skierowany przez Renault do ratowania Nissana, Ghosn stwierdził niemal od razu, że przyczyną kłopotów Nissana jest złe zarządzanie, nudne samochody i bardzo niska wydajność na taśmach produkcyjnych. Terapię szokową zaczął od zamknięcia kilku fabryk, ograniczenia liczby kooperantów, zwolnienie niemal 21 tysięcy osób i sprzedania udziałów Nissana w innych spółkach. Terapia Ghosna bardzo szybko przyniosła efekty i Nissan wkrótce inwestorzy Nissana zaczęli otrzymywać wysokie dywidendy, a marka zaczęła w końcu generować zyski. W 2005 roku Ghosn został szefem Renault. GM nie przystało na propozycje Renault dotyczące przejęcia pakietu kontrolnego akcji, gdyż jak uważali przedstawiciele GM byłaby to inwestycja nieopłacalna i skazująca jeden z najstarszych koncernów samochodowych na powolną śmierć. Jak się wkrótce okazało Amerykanie mieli rację. Nissan ogłosił nieco zszokowanym inwestorom, że zyski Nissana w ostatnim kwartale zeszłego roku spadły aż o 22%. Dlatego wiadomo już, że najbliższe zebranie rady nadzorczej Nissana nie będzie miało tak hucznej oprawy jak poprzednie spotkania i po raz pierwszy od czasu „ery Ghosna”, Nissan nie zamelduje o kolejnym wzroście zysku.

Poza tym Nissan musi stawiać czoła coraz potężniejszej konkurencji z Japonii. Tylko w styczniu i lutym tego roku Toyota sprzedała w Europie ponad 151 tysięcy aut, (o 17,4 proc. więcej niż przed rokiem). Coraz lepiej radzi sobie w Europie Honda, która odnotowała niemal 18% wzrost sprzedaży w tym samym okresie. Za to Nissan odnotował spadek o 13%, sprzedając w dwóch pierwszych miesiącach tego roku zaledwie 40 tysięcy aut na starym kontynencie. Również w całym zeszłym roku „13” okazała się pechowa dla Nissana, który spadek popytu na nowe auta o 13%.

Co gorsza za oceanem samochody Nissana sprzedają się gorzej, niż Toyoty i Hondy. Jesienią zeszłego roku Nissan bezterminowo wstrzymał pracę na jednej z trzech linii produkcyjnych w zakładach w Kiusiu. W ostatni piątek ogłoszono, że na trzy miesiące zostanie ograniczona produkcja w dwóch kolejnych japońskich fabrykach koncernu. Powodem jest malejąca sprzedaż Nissanów w Japonii.

Ale fatalna sytuacja Nissana nie jest jedynym problemem Ghosna. W dwóch pierwszych miesiącach 2007 roku, sprzedaż aut Renault spadła w Europie o jedną dziesiątą, a w całym zeszłym roku – o 12%. Renault gorączkowo szuka nowych rynków zbytu. Najnowszym pomysłem Ghosna jest sprzedaż, a potem także produkcja Dacii Logan w Iranie. W pierwszym tygodniu marca, Logana zamówiło niemal 100 tysięcy Irańczyków. Wkrótce Logan zmieni swoją nazwę na tamtejszym rynku na „Tondar”, co w języku irańskim oznacza „piorun”. Po tych sukcesach Carlos Ghosn postanowił zająć się Nissanem. Osobiście zajmie się nadzorem nad finansami japońskiego koncernu, rezygnując z nadzorowania rynku USA. Jak dotąd jest jedynym szefem koncernu samochodowego, nad którego bezpieczeństwem dzień i noc czuwa spora grupa osobistej ochrony. Jest zbyt cenną osobą dla Renault, by mogło mu przytrafić się coś złego. Ale w krótkim czasie ten „zabójca kosztów” musi przedsięwziąć szybkie kroki w celu powtórnego wyniesienia Nissana na piedestał chwały i popularności. W innym razie jego przyszłość u steru w Renault, stanąć może pod dużym znakiem zapytania.

źródło: Gazeta.pl / Moto Target

Leave A Comment