BMW od dłuższego czasu zapowiadało o wprowadzeniu nowego modelu, aby wreszcie na targach w Genewie zaprezentować jego produkcyjną formę. BMW idąc śladami Mercedesa, który kilka lat temu z powodzeniem zaryzykował wprowadzając klasę B na salony, również chce
Początek roku to świetna okazja, aby odświeżyć nieco swoją gamę modelową. Poza tym jedne z najbardziej znanych i prestiżowych targów motoryzacyjnych w Genewie zbliżają się wielkimi krokami, więc jest to jeszcze lepsza motywacja dla producentów. Dziś opiszemy
BMW zapełniło kolejną niszę, niszę, w której od pewnego już czasu bryluje głównie niemieckie Audi A5 Sportback i do tej pory nic nie wskazywało na to, iż fakt ten ulegnie jakiejkolwiek zmianie. Po dość ciepło przyjętym coupe
333,1 km/h – dokładnie tyle, dwa lata temu i na włoskim torze Nardo pojechało specjalnie zmodyfikowane BMW M3 generujące 570 KM, jednak firmie G-Power (autorowi danego projektu) wspomniany wynik najzwyczajniej przestał wystarczyć. „Germańscy” inżynierowie zabrali więc ponownie
Radość z jazdy jest wprost proporcjonalna do samochodu, jakim się poruszacie. Prawda. Ale czy radość z jazdy musi być proporcjonalna do mocy samochodu i jego osiągów? Niekoniecznie. Są samochody, w których radość z jazdy dostajemy w standardzie
Czy zadziornie wyglądający samochód można w bezpieczny sposób zmodyfikować? Brzmi to odrobinę komicznie, mało poważnie i poniekąd przeczy idei ogromnego szaleństwa tudzież motoryzacyjnych uniesień, jednak (ku prawdopodobnemu zaskoczeniu zwolenników gigantycznej wręcz mocy i efektownych spojlerów) postawione pytanie
W kwietniu zeszłego roku mieliśmy okazję poznać delikatnie odświeżone BMW X1 – śmiały krok niemieckiego producenta o zabarwieniu marketingowym. Monachijska firma najwyraźniej mocno wzięła sobie do serca los najmniejszego SUV-a (lub pracownicy odpowiedniego działu znakomicie wykonują swoją
BMW Z4 – samochód mało praktyczny, jak na firmę z Monachium przystało – drogi, luksusowy, a przede wszystkim dostarczający swojemu właścicielowi mnóstwa frajdy z jazdy wynikającej ze sportowego charakteru danego roadstera. Niemiecki koncern postanowił jednak zaakcentować swoje
Monachijski koncern lepiej znany jako pobudzające zmysły litery BMW kazał w ogromnym napięciu czekać i z niecierpliwością odliczać kolejne minuty jakie pozostały do hucznej premiery danego modelu podsycając jednocześnie atmosferę na wskroś tajemniczymi zapowiedziami. W natłoku zabójczych
420 koni mechanicznych, wysokoobrotowa charakterystyka benzynowego silnika V8, zobowiązujące pochodzenie (oraz emblemat) i głęboko wyryta nie tylko w „ograniczonych” umysłach tzw. „petrolheadów” opinia, że to kompletny wariat, któremu każdy zadany swojemu właścicielowi cios sprawia ogromną przyjemność –
Niewiele aut, którymi jeździłem sprawiło mi radość podobną do tej, którą zafundował mi prezentowany dziś bawarski lider segmentu aut rekreacyjnych. Chyba mogę nawet stwierdzić, że spośród wszystkich testowanych dotychczas pojazdów, właśnie ten wybrałbym i najchętniej wstawił do
Nowy rozdział w historii „germańskiego” BMW, następca doskonale znanej i kupowanej przez „szybciej” żyjących ludzi serii 3 oraz marketingowo udane posunięcie, choć odznaczające się błahym i w gruncie rzeczy mało istotnym niedociągnięciem – prezentacja serii 4 Coupe
Informacji, które za chwilę przeczytacie, nie powinniście brać jakoś szczególnie do siebie, a to z bardzo prostej przyczyny – na 99% nikt nigdy nie zobaczy „tak” skonfigurowanego BMW serii 7 na żywo, a co za tym idzie
Zastanawialiście się kiedykolwiek jakimi ludźmi są bez wątpienia szczęśliwi posiadacze BMW serii 1? Kosztujący niemało hatchback jest podstawowym modelem w gamie niemieckiego koncernu toteż opinia na jego temat dotyka (a właściwie może dotykać) stosunkowo nietolerancyjnej sfery majątkowej
Prezentacja niemieckiej submarki o nazwie „i” wywołała niemałe poruszenie. Jak widać monachijscy włodarze BMW trend na ekologię potraktowali bardzo poważnie …, a może to jedynie sprytny zabieg marketingowy ukazujący nowoczesną technologię, dopasowaną niejako do XXI wieku politykę