Suzuki Baleno 1.2 DualJet Elegance – TEST

Suzuki Baleno 1.2 DualJet Elegance

Spóźnialski

Suzuki Baleno wraca na europejski rynek po wielu latach rozłąki. Tym razem będzie występować tylko jako 5-cio drzwiowy mały miejski hatchback, a nie, jak to miało miejsce wcześniej, również w odmianie sedan.

Pierwsza generacja Suzuki Baleno była produkowana od 1995 do aż 2007 roku. Niestety, w Europie samochód był dostępny tylko do 2002 roku, kiedy to zastąpił go model Liana, znany głównie z programu Top Gear. Swoją drogą, to był całkiem niezły chwyt marketingowy, żeby do show, w którym główną rolę grają same supersamochody upchać budżetowego sedana, który będzie walczył na torze. Mimo wszystko samochód nie odniósł spektakularnego sukcesu na europejskich rynkach. Później Lianę zastąpił model SX4, czyli skonstruowany razem z Fiatem mały crossover. Mimo zmiany nadwozia okazało się to strzałem w dziesiątkę. Małe Suzuki szybko zyskało uznanie klientów i nawet dziś, 10 lat po swojej premierze (produkowano go od 2006 do 2014) jest łakomym kąskiem na rynku wtórnym. Wraz z końcem produkcji modelu SX4 skończyła się też współpraca Suzuki z Fiatem. Od teraz producent działał już sam i poza zaprezentowaniem modelu SX4 S-Cross (coś na wzór 2 generacji SX4) pokazał też światu nowe Suzuki Baleno.

Z zewnątrz samochód prezentuje starą szkołę marki czyli proste niczym nie wyróżniające się kształty. Brak tu krzykliwych elementów czy fikuśnych wzorów. Owszem, chromowane wstawki może i są nowoczesne, ale nie oszukujmy się: Baleno do dzieł sztuki nie należy. Ale to wcale nie jest wada, a dla wielu nawet zaleta. Jest pewna grupa klientów, która ceni sobie Suzuki za niezawodność i prostotę, a tych cech Baleno nie straciło.

Część osób może być w szoku, jeśli zobaczy jak bogato wyposażony może być mały Japończyk. Ba, sami byliśmy w szoku, że samochód posiada takie opcje jak komputer pokładowy, który pokazuje ile w danym momencie wykorzystujemy mocy czy momentu obrotowego albo jak duże przeciążenia na nas działają! Jedyny minus to obsługa komputera pokładowego – wszystko robimy za pomocą plastikowych wystających z zegarów „dynksów” popularnych w latach 90… Ale to nie koniec gadżetów, Suzuki Baleno może mieć takie bajery system bezkluczkowy, aktywny tempomat (auto samo hamuje i przyśpiesza), podgrzewane fotele, nawigację czy bluetooth! Nie wspominając już o klimatyzacji, wielofunkcyjnej kierownicy, szybach w prądzie czy audio z obsługą MP3/USB/AUX. Dodatkowo, trzeba wspomnieć o LEDowych światłach dziennych, biksenonie czy takich systemach jak ESP + TCS, ABS + EBD i BAS.

Deska rozdzielcza, podobnie jak nadwozie, nie jest zbyt krzykliwa. Większość funkcji jest bardzo dobrze rozlokowana, a centrum dowodzenia w najbogatszej wersji jest spory dotykowy wyświetlacz. Bardzo dobrym rozwiązaniem było podzielenie ekranu na cztery części, każdy dotyczy innych danych: Radio, Telefon, Nawigacja oraz SmartLink (podłączenie telefonu obsługującego tę funkcję spowoduje wyświetlenie jego aplikacji na ekranie Suzuki). W kabinie znalazło się nawet dodatkowe gniazdo 12V dla pasażerów tylnej kanapy. W tej klasie wciąż jest to mało spotykane.
Największą zaletą Suzuki Baleno nie jest jednak wyposażenie, a ilość przestrzeni w kabinie. Jak na tak małe autko (3995 długości, 1745 szerokości, 1470 mm wysokości) to wewnątrz jest naprawdę sporo miejsca! I to tyczy się zarówno tylnej kanapy jak i bagażnika z podwójnym dnem. Kufer ma pojemność 355 litrów. Pochwalić trzeba też spasowanie elementów środka, gdzie nic nie skrzypi ani nie hałasuje. Niestety, jakość plastików stoi na dość niskim poziomie. Trochę bezsensowny jest też podłokietnik z przodu, który jest tak krótki, że nie da się na nim oprzeć łokcia. Jeszcze mniejsza jest skrytka w nim schowana: zmieścimy tam co najwyżej pilota do garażu albo pudełko po zapałkach…

Pod maską Suzuki Baleno może pracować jeden z dwóch silników: wolnossący czterocylindrowy 1.2 o mocy 90 KM (120 Nm) lub turbodoładowany trzycylindrowy 1.0 generujący 110 KM (170 Nm). Ten pierwszy występuje również w tandemie z systemem odzyskiwania energii SHVS (Smart Hybrid Vehicle by Suzuki), dzięki czemu jest dumnie nazwany przez producenta hybrydą. System jest bardzo ciekawy, bowiem magazynuje energię elektryczną w bateriach litowo-jonowych i zużywa ją w czasie uruchamiania silnika czy podczas przyśpieszania i ruszania. W ten sposób można zmniejszyć i tak małe spalanie jednostki 1.2.

Do testu wybraliśmy podstawową wersję silnikową 1.2, która wydaje się idealna do znanych z trwałości japońskich samochodów. Wolnossąca rzędowa czwórka pracuje niemal bezszelestnie i potrzebuje bardzo mało paliwa. Podczas codziennego porannego (godziny szczytu w Warszawie 7:30-9:00) dojeżdżania do pracy na dystansie 10 km samochód nie palił więcej niż 6 litrów! I to z włączoną klimatyzacją i wcale nie emerycką jazdą. Sprawdziliśmy też samochód na trasie z 3 osobami na pokładzie. Odcinek Łódź-Warszawa-Łódź pokonany z prędkością 140 km/h (ustawiony tempomat) zaowocował wynikiem 6,1 litra. Na zwykłej trasie bez problemu schodzimy poniżej 5 litrów. Rewelacja! Ciekawe czy hybryda spaliłaby jeszcze mniej. W trasie pewnie nie, ale w mieście średnie zużycie mogłoby zmaleć.

Trudno mówić o świetnych osiągach w samochodzie, który pierwszą setkę osiąga w 12,3 sekundy, ale dzięki małej wadze wynoszącej 865 – 920 kg (w zależności od wyposażenia), Suzuki Baleno wcale nie jest mułem. Owszem, trzeba pociągnąć mocniej po obrotach, a czasami i zredukować, ale 90 KM w zupełności wystarczy. Skrzynia biegów zamontowana do japońskiego hatchbacka to manualna piątka, która pasuje charakterem do samochodu. Ma dość duży skok i nie należy do najbardziej precyzyjnych, ale również nie potrzeba tutaj nic lepszego. Pochwalić trzeba hamulce: 4 tarcze bardzo szybko potrafią zatrzymać w miejscu Suzuki Baleno. Mieszane uczucia mamy co do układu kierowniczego i jego wspomagania, które momentami jest bardzo lekkie, żeby zaraz było zbyt mocne. Plusem jest za to bardzo mały promień skrętu, idealny na zatłoczone miejskie parkingi.

Na koniec jeszcze cena. Najtańsze wersja Suzuki Baleno z silnikiem 1.2 kosztuje 43 900 zł. Żeby stać się posiadaczem turbodoładowanej jednostki trzeba dołożyć aż 15 000 zł – 58 900 zł. Różnica jest tak duża, ponieważ 1.0 BOOSTERJEST występuje tylko z bogatym wyposażeniem Premium Plus lub Elegance. W takim wypadku realna dopłata to 10 000 zł, bowiem Suzuki Baleno 1.2 DualJet Premium Plus kosztuje 48 900 zł. Najdroższa jest oczywiście hybryda, która kosztuje 65 900 zł.

Szkoda, ogromna szkoda, że producent zaprezentował ten model tak późno. Suzuki Baleno to bardzo dobre miejskie auto, które łatwo się prowadzi, ma mały promień skrętu, niskie zużycie paliwa i jest przestronne. Jeszcze kilka lat temu to byłby hit, a dziś będzie musiał stoczyć walkę z bardzo silnią konkurencją. Suzuki Baleno może i na pierwszy rzut oka wydaje się nieco archaiczne, ale takie już są azjatyckie auta. Nie dajcie się zwieść pozorom.

DANE TECHNICZNE Suzuki Baleno 1.2 DualJet Elegance – TEST
Silnik / Pojemność 1200 cm3
Układ / Liczba zaworów R4 /16
Moc maksymalna 66 kW (90 KM) / 6000 obr/min
Moment obrotowy 120 Nm / 4400 obr/min
Zawieszenie przód kolumny MacPhersona
Zawieszenie tył belka skrętna
Napęd przedni
Skrzynia biegów manualna, 5 biegów
Prędkość maksymalna 180 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 12,3 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) 6 / 4,9 / 5,1 (l/100 km)
Długość / Szerokość / Wysokość 3995 / 1745 / 1470 mm
Rozstaw osi 2520 mm
Masa własna / Dopuszczalna 865 - 920 kg (w zależności od wyposażenia) / 1405 kg
Bagażnik w standardzie 355l
Bagażnik po złożeniu siedzeń 1085 l
Pojemność zbiornika paliwa
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 3 lata lub 100 tys. km
Przeglądy co 15 tys. km
Cena wersji podstawowej 43 900 zł (1.2 DualJet 2WD 5MT Comfort)
Cena wersji testowanej 58 900 zł (1.2 DualJet 2WD 5MT Elegance)

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

5 Comments

Leave A Comment