Mercedes GLE 350d – AUTO TEST

Mercedes GLE 350d

Stary dobry znajomy

W 1997 roku do kin wszedł film „The lost world: Jurrasic Park” czyli druga część bestsellera, która również z miejsca stała się ogromnym hitem. Podczas gdy wszyscy podziwiali różnego rodzaju dinozaury oraz zachwycali się efektami specjalnym, wzrok fanów motoryzacji był skierowany na samochód i to nie byle jaki. Główną motoryzacyjną rolę w produkcji grał Mercedes ML.

Mercedes ML poniekąd zapoczątkował modę na terenowe pojazdy z luksusowymi genami. Owszem, na rynku był już dostępny Range Rover, ale nie był aż takim hitem jak wspomniane auto z gwiazdą na masce. Zresztą szybko po sukcesie Mercedesa, pomysł przechwyciło BMW (X5 w 1999 roku), VW (Touareg – 2002 rok) czy Volvo (XC90 – 2002 rok) czy Audi (Q7 -2005 rok). Dziś rynek jest już wręcz przepełniony takimi konstrukcjami, ale mało który samochód może się pochwalić takim doświadczeniem w terenie. A inżynierowie Mercedesa mieli przecież do dyspozycji legendarną już dziś Gelendę, czyli klasę G.

To właśnie Gelenda poniekąd przyczyniła się do zmiany nomenklatury wśród samochodów terenowych marki Mercedes. Od 2015 roku wszystkie terenowe samochody będą miały nazwy zaczynające się od GL, a następnie literkę odpowiadającą klasie. Oczywiście, za wyjątkiem klasy G, która pozostanie klasą G. Król ma inne przywileje. W praktyce GLS dziś, to kiedyś GL, GLC to dawny GLK, GLE to ML, a GLE Coupe to nowość będąc odpowiednikiem BMW X6. Bez zmian pozostał najmniejszy crossover GLA. Nieco zawiłe, ale da się to w miarę logicznie wytłumaczyć. Dodatkowo Niemcy postanowili skrócić oznaczenia silnikowe do zaledwie jednej literki (c – gaz ziemny, d –diesel, e-elektryczne, f-ogniwa paliwowe i h-hybrydy) zamiast długiego ciągu wyrazów. Dlatego dziś testujemy Mercedesa GLE 350d, a nie Mercedesa ML 350 BlueTec.

Ciężko model GLE nazwać nowym modelem, a nawet pełnym liftiginiem. Zmiany są tak małe, że na pierwszy rzut oka ciężkie do zaobserwowania. Nam udało się dostrzec delikatne przemodelowanie pasa przedniego, nowe reflektory w technologii led (świetnie święcą) i… tyle. Również w środku poza nowym systemem multimedialnym nie dostrzegliśmy nic nowego. Ale to nieważne. Nowy ML, przepraszam nowy GLE wygląda naprawdę świetnie i to zarówno w środku jak i na zewnątrz. Samochód jest ogromny i ze swoimi 482 cm długości, 193 cm szerokości i 180 cm wysokości robi wrażenie i jest widoczny już z daleka. Dodatkowo, za pomocą opcjonalnej pneumatyki można zwiększyć prześwit, a tym samym wysokość całego auta, o 8,5 cm.

Pneumatyczne zawieszenie potrafi zwiększyć prześwit o 8,5 cm do 28,5 cm.

Pneumatyczne zawieszenie potrafi zwiększyć prześwit o 8,5 cm do 28,5 cm.

Mimo bardzo eleganckiego i nowoczesnego wyglądu samochód nie stracił najważniejszego czyli właściwości terenowych, choć te oczywiście byłyby lepsze gdyby nie szosowe opony. Mimo to, nie baliśmy się wjechać w teren, gdzie samochód radzi sobie naprawdę świetnie, dzięki napędowi na wszystkie koła 4MATIC. Gdyby ktoś planował małe przeprawy rzeczne, to samochód może pokonywać nawet głębokie na 60 cm przeszkody wodne. To ostatnie jest możliwe tylko po przełączeniu na tryb Offroad, kiedy to prześwit wzrasta do 285 mm. Dodatkowo świetną opcją pomocną przy terenowych wypadach jest monitor pokazujący takie dane jak przechyły, kąt skrętu czy kąty natarcia.

Jednak to co charakteryzuje Mercedesa GLE to niebywały komfort podróżowania. Przepastne fotele, mimo słabego trzymania bocznego, świetnie sprawdzają się w daleką trasę. Widoczność jest bardzo dobra dzięki wysokiej pozycji za kierownicą, a zawieszenie pracuje bajecznie. Pneumatyka ustawiona na tryb comfort wybiera dosłownie wszystko. Wydawać by się mogło, że gdybyśmy wjechali w rów, to i tak byśmy tego nie poczuli a GLE pojechałby dalej. Oczywiście, wpływa to na szybkie pokonywanie zakrętów, kiedy samochód nieco się buja, ale nie oszukujmy się, GLE to nie sportowe auto. Przynajmniej nie z silnikiem wysokoprężnym 350d. Od tego są odmiany AMG. Co prawda, istnieje tryb Sport, kiedy samochód jest odczuwalnie twardszy, a reakcja na gaz jest jeszcze lepsza, ale GLE do tego się nie nadaje.

Jednostka 350d to idealny kompromis dla osób szukających niezłych osiągów i jednocześnie ekonomicznej jazdy. Trzylitrowy diesel w układzie V6 napędza ponad 2.1 -tonowe auto do pierwszej setki w czasie 7,1 sekundy. Aż 9cio stopniowy automat świetnie żongluje biegami, dzięki czemu na trasie jesteśmy w stanie zejść do nawet 7.5 litra (bak ma aż 93 litry, co pozwoli na długie podróżowanie bez konieczności tankowania). Ostatnie przełożenie jest typowym nadbiegiem, który możemy wbić dopiero powyżej prędkości 120-130 km/h. W mieście ten mały domek zadowala się 12 litrami, co również nie jest dużą wartością. Jednak ani małe zapotrzebowanie na paliwo, ani niezłe osiągi nie robią takiego wrażenia jak kultura pracy. Silnik wysokoprężny V6 pracuje tak cicho i tak pięknie, że podczas jazdy można się pomylić i stwierdzić, że się podróżuje benzyniakiem. Po prostu cudownie i to nawet podczas mocnego przyśpieszania. Również wyciszenie kabiny jest na niesamowitym poziomie. Po prostu klasa.

Zresztą klasa, to coś z czego Mercedes od zawsze słynął, a widać to zwłaszcza po otwarciu drzwi. Zanim to jeszcze zrobimy to samochód wita nas emblematami marki, które są wyświetlane z lusterek i rzucone na chodnik. Szpanerskie, choć nie wiem czy adekwatne do tak luksusowej marki. Wątpliwości jednak mijają kiedy wejdzie się do środka. Skóra, drewno i świetne wykonanie. Dokładnie taki powinien być każdy Mercedes. Wszystko wygląda naprawdę dobrze i drogo, choć nie można powiedzieć, że bardzo nowocześnie. Czuć tutaj jeszcze starą, konserwatywną szkołę Mercedesa.

Jedną z różnic w Mercedesie GLE względem ML jest nowy system multimedialny z dotykową myszką. Szczerze, to jest on koszmarny w obsłudze i bardzo dobrze, że koncern pozostawił jeszcze alternatywę w postaci pokrętła, które jest zdecydowanie łatwiejsze. Może i ta myszka wygląda świetnie, ale podczas jazdy wybranie jakiejkolwiek opcji jest niewykonalne. Zresztą na postoju też jest to trudne, a czułość wymaga sporo wprawy.

Mercedes oczywiście może być wyposażony w szereg udogodnień jak Internet, Bluetooth, nawigacja, dwustrefowa klimatyzacja, aktywny tempomat, heap up display, podgrzewane oraz wentylowane fotele i tak dalej. Samochód ma też elektrycznie otwieraną klapę bagażnika, która jest chyba najszybciej działającym mechanizmem na rynku. W końcu nie trzeba czekać wieków aż komora się zamknie czy otworzy. Raz, dwa i mamy dostęp do bagażnika o pojemności 690 litrów (więcej o 40 litrów niż w konkurencyjnym BMW X5). Jak to w SUVach bywa, próg załadunkowy jest dość wysoko, ale kufer jest naprawdę pakowny. Zresztą cały samochód jest bardzo pojemny – duże wymiary zewnętrzne przekładają się na sporo miejsca. Tylna kanapa posiada dodatkowo regulowane oparcie.

Mercedes GLE to świetny samochód i mimo, że wydaje się zupełnie nowym modelem, to nic innego jak stary dobry ML, tylko delikatnie odświeżony. Ma jego wszystkie najważniejsze cechy: prezencję, jakość, osiągi i właściwości jezdne. Do tego wszystkiego jest ogromny jak mały domek, tak samo pojemny i jeszcze bardziej komfortowy. Mercedes GLE jest też oczywiście drogi, ale nikt chyba nie ma złudzeń, że auto klasy premium będzie tanie.

DANE TECHNICZNE Mercedes GLE 350d
Silnik / Pojemność turbobenzyna / 2987 cm³
Układ / Liczba zaworów V6 / 24
Moc maksymalna 190 kW (258 KM) / 3500 obr/min
Moment obrotowy 620 Nm / 1600 - 2400 Nm
Zawieszenie przód Pneumatyczne
Zawieszenie tył Pneumatyczne
Napęd 4x4
Skrzynia biegów automatyczna, 9 biegów
Prędkość maksymalna 225 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 7,1 s (zmierzone 7,6 s)
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) 13 / 7,5 / 11 (l/100 km)
Długość / Szerokość / Wysokość 4819 / 1935 / 1796 mm
Rozstaw osi 2915 mm
Masa własna / Dopuszczalna 2175 / 2950 lg
Bagażnik w standardzie 690 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń 2010 l
Pojemność zbiornika paliwa 93 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 2 lata
Przeglądy według wskazań komputera
Cena wersji podstawowej 274 500 zł (GLE 250d, 190 KM, FWD)
Cena wersji testowanej 389 500 zł

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

1 Comments

Leave A Comment