Mercedes CLS 350 BlueTEC 4MATIC – AUTO TEST

5 września 2015
tekst: Patryk Rudnicki, zdjęcia: Bartosz Kowalewski + autor
Mercedes CLS 350 BlueTEC 4MATIC

Książę w dżinsach

Z reguły nie mówimy o szczęściu zamkniętym w niewielkiej skrzyneczce, wyimaginowanych stworzeniach ze świecącymi palcami tudzież niekończącej się radości przepełniającej ludzi o wybitnie dobrym sercu, ale tym razem będzie odrobinę inaczej. Inteligentnie brzmiących morałów czy też niemniej istotnych prawd o życiu nie ma się jednak co spodziewać – poniższa (dodajmy: stosunkowo krótka) historia jest bowiem jak przepis na zupę serową – w świadomości biernie patrzących na zmiany rzeczywistości ludzi może i gdzieś funkcjonuje, ale czy jest on aż taki ważny? Czy nie wystarczy bowiem sięgnąć po niego od czasu do czasu celem zrobienia swojemu podniebieniu małej-dużej przyjemności? Niezbyt rozbudowana bajeczka, którą za chwilę prawdopodobnie przeczytacie, nawet nie służy zaspokojeniu literackich żądzy, ale czy jest totalnie bezużyteczna? Z pewnością nie…


Za wieloma kilometrami autostrad, hektarami pasów zieleni, stacjami benzynowymi oraz tabliczkami, w znakomitej większości kompletnie niezrozumiałymi, żył sobie pewien książę. Z pozoru jego codzienność wyglądała jak na prawdziwego księcia przystało – wyglądał niesamowicie wytwornie, wśród licznego pospólstwa miał „pieszczotliwą”, acz uzasadnioną ksywkę „Sponsor” (od pamiętnego wieczoru, kiedy to książę w stanie delikatnego upojenia „wysokoprężnego” postawił całemu dworowi kolejkę wysokooktanowej), natomiast jego główną aktywnością sportową było żwawe przyspieszanie do prędkości już niedozwolonych. Jego szata tudzież odzienie? Ulubioną stanowił granatowy, metalizowany lakier karoserii o nazwie Błękit kawansytu wart 4176 polskich złotych i 74 grosze, dość proste, ale niemniej eleganckie, 18-calowe obręcze i coś, czym książę, prawdopodobnie z racji dość swawolnego podejścia do niektórych rzeczy, lubił się chełpić – prostą, niepotrzebnie nieudziwnioną i postrzeganą jako dar nobliwego pochodzenia urodą (nie żeby wszystkie panny mdlały na jego widok, ale pewien czar zamknięty w wyśmienicie oświetlających drogę, LED-owych reflektorach, budził emocje). Z księciem był jednak mały problem…

Przesiąknięci dworską etykietą, lecz przybrani, niemieccy rodzice naszego bohatera, kompletnie nie potrafili zrozumieć jego, nazwijmy to, zachcianek. Co więcej, spętana niewidzialnymi sidłami praw i obowiązków para, negowała zachowanie swojego syna, któremu książęca piżama przypominała strój dzienny Sułtana Brunei. Teoretycznie nie było żadnych wątpliwości – jasna, skórzana tapicerka Passion Exclusive w połączeniu z szalenie rozbudowanymi fotelami (elektrycznie ustawianymi z pamięcią, wentylowanymi, podgrzewanymi, z aktywnym podparciem na zakrętach oraz gwarantującymi komfort w postaci czterech rodzajów masażu) to prawdziwy miód na skonane plecy (a nie wspomniane zostało nic o absurdalnie wręcz wygodnych zagłówkach, które po odpowiednim ustawieniu mogły być namiastkami niewielkich poduszek), wysokiej jakości materiałów w postaci drewna, aluminium czy wspomnianej skóry mógł pozazdrościć nawet i sam król, a poza tym książę uchodził za osobę doskonale zorganizowaną – i nie mówię tylko o równym, całkiem przyjemnym, acz wysokoprężnym dźwięku jednostki V6 o pojemności 3 litrów, ale również o gustownym zegarku na środku konsoli centralnej. Zresztą „Sponsor” był dobrze zorganizowany kiedy tego chciał, a jego klasa stanowiła cień dla typowo dworskich obyczajów.

Przybrani opiekunowie mieli zatem kłopot – w murach wystawnego pałacu trzymali bowiem znakomicie wychowanego mężczyznę, z podświetlanymi głośnikami rewelacyjnie grającego systemu audio firmy Bang&Olufsen, bogactwem oferowanych opcji przez wymagający pewnego przyzwyczajenia system COMMAND i przyjemnym, typowo luksusowym klimatem we wnętrzu, a z drugiej strony swawolnie żyjącego chłopaka z ostentacyjnie wyeksponowanym, przypominającym zwykły tablet wyświetlaczem, który przyuczał służących jak skutecznie omijać kamery i wydłużać przysługujące przerwy do absurdalnych 2 godzin. Pod uwagę brano dwie opcje: mniej realną czyli sprowadzenie „błękitnego księcia” na drogę chwały i suto zastawianych lunchów popołudniowych oraz… jeszcze mniej realną czyli próbę zrozumienia dość towarzyskiego postępowania teoretycznego syna. CLS wiedział, że może sobie pozwolić – z ochotą więc wykorzystywał całe 252 konie mechaniczne i ogromne 620 Nm maksymalnego momentu obrotowego, cieszył się skutecznym, szybkim, ale przede wszystkim komfortowym nabieraniem prędkości, brakiem jakichkolwiek gwałtownych reakcji, wręcz relaksującym (dzięki zawieszeniu AIRMATIC) pokonywaniem nierówności (tryb SPORT odznaczał się wyczuwalnie większą twardością pracy zawieszenia, lecz do stricte sportowej charakterystyki brakowało naprawdę dużo) oraz niskim spalaniem, m.in. dzięki 7-biegowej, gładko pracującej skrzyni automatycznej, która czasami jednak poszarpywała i była odrobinę niezdecydowana. Kobiety uwielbiały dźwięk sześciocylindrowego agregatu, jego równą pracę, a nade wszystko (pomijając masę oscylującą wokół niemal dwóch ton, napęd 4MATIC oraz pojemność 3 litrów) doceniały powściągliwość w spożyciu oleju napędowego… kiedy było to konieczne (w mieście CLS zużywał te ponad 9 litrów, jednak w terenie niezabudowanym wynik ten malał do ponad 6-7 litrów).

Co było nie tak? Co powodowało, że zacnie urodzone postaci, a tym samym najbliżsi jego przybranych rodziców, kiwali z niedowierzaniem głowami i mieli chytry plan pozbycia się księcia z wytwornego dworu? Problemem okazało się nie tylko „luźne” życie oraz imprezowa natura „błękitnego księcia”, ale również jego daleki kuzyn – od najmłodszych lat przygotowywany do roli bezwzględnego i sensownie sprawującego rządy władcy Mercedes Klasy E. Dlaczego ta kandydatura wydawała się bardziej logiczna, lepiej pasująca do głowy egzekwującej nałożone podatki oraz należną jej cześć? CLS, choć znakomicie wyposażony, wyraźnie oddający cześć swoim przodkom, bardzo komfortowy tudzież tworzący klimat ciepłego salonu, nie pasował do „czystej” linii niemieckich Mercedesów. Owszem, posiadał ogromne pokłady luksusu, wykazywał chęć uczestniczenia w szalenie istotnych wydarzeniach dla całego rodu, niejeden podziwiał jego znakomite i niesamowicie efektywne reflektory, a poza tym szyby bez ramek czy nożny hamulec postojowy skrzętnie ukrywał pod płaszczem nobliwego pochodzenia. Ku niezadowoleniu ludu, następcą obecnego władcy mianowano jednak Mercedesa Klasy E, w nadziei na jeszcze bardziej świetlane czasy, ale czy to była porażka dla nietuzinkowego CLS-a?

„Kreację” tytułowego księcia wyceniono na horrendalne 501 048, 89 zł, w parkowaniu jego masywnego jestestwa pomagał zastęp czujników oraz widok samochodu z góry na kamerze cofania, natomiast wysokość zawieszenia AIRMATIC można było samodzielnie ustawiać, ale nie o to chodziło. Zwyciężyła względna poprawność, bardziej ugruntowany wizerunek tudzież mentalny spokój osób decyzyjnych, ale w prawdziwym życiu może być zupełnie inaczej. Tylko od nas zależy, czy zarobione pieniądze zechcemy wydać na elegancką Klasę E, zwracającego uwagę CLS-a czy też równie luksusowe BMW serii 6 GranCoupe. Jednego można być natomiast pewnym – to będzie klasa Premium w najczystszym wydaniu, a że z innymi butami… Kwestia dogłębnego przemyślenia sprawy…



Serdecznie dziękujemy Bartoszowi Kowalewskiemu za realizację sesji zdjęciowej.

www.bkfoto.carbonmade.com

Facebook

DANE TECHNICZNE Mercedes CLS 350 BlueTEC 4MATIC
Silnik / Pojemność diesel / 2987 cm3
Układ / Liczba zaworów V6 / 18
Moc maksymalna 185 kW (252 KM) / 3600 obr./min
Moment obrotowy 620 Nm / 1600 obr./min
Zawieszenie przód wielowahaczowe
Zawieszenie tył oś prowadzona przestrzennie
Napęd 4x4
Skrzynia biegów automat, 7 biegów
Prędkość maksymalna 245 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 6,7 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) wg. producenta: 7,3 / 5,7 / 6,2 l/100 km
nasz test: 9,5 / 6,3 / 7,9 l/100 km
Długość / Szerokość / Wysokość 4937 / 1881 / 1418 mm
Rozstaw osi 2874 mm
Masa własna / Dopuszczalna 1915 (z kierowcą o wadze 75 kg) / 2400 kg
Bagażnik w standardzie 475 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń -
Pojemność zbiornika paliwa 59 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 2 lata
Przeglądy wg. wskazań komputera
Cena wersji podstawowej 262 000 zł (CLS 220 d)
Cena wersji testowanej 501 048, 89 zł (CLS 350 BlueTEC 4MATIC + dodatki)

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

Leave A Comment