Skoda Citigo Elegance 1.0 MPI 75 KM – AUTO TEST

19 maja 2015
tekst: Patryk Rudnicki, zdjęcia: Bartłomiej Urban
Skoda Citigo Elegance 1.0 MPI 75 KM

Przyzwoity mieszczuch

Przyjemność dnia codziennego czy kara za wysokie ambicje? Jak określić powtarzającą się z reguły w określonej sekwencji jazdę (gaz – hamulec – gaz – hamulec – gaz – gaz w podłogę – hamulec) po zatłoczonym mieście? Podobno większość jakże cennego czasu wolnego mieszkaniec wielkiej metropolii traci właśnie na słuchaniu nudnych audycji radiowych, sprawdzaniu w lusterku czy przypadkiem resztki lunchu nie zaplątały się gdzieś między zębami oraz przyglądaniu się na żmudny proces zakładania kolejnej blokady przez straż miejską, a gdzie miejsce na jakąkolwiek przyjemność? Prawdopodobnie godzinę później, kiedy nasz organizm poczuje zapach i smak pysznego obiadu, plecy zrelaksują się na wygodnej sofie, a oczy ujrzą zadowoloną z naszego powrotu partnerkę. Brzmi sielankowo, ale nie to jest dylematem zatłoczonej Warszawy tudzież Wrocławia – z punktu widzenia głodnego i zmęczonego konsumenta ważny jest bowiem odpowiedni środek transportu… i wcale nie mówię o klimatyzowanych Solarisach…


Jakiś czas temu pisałem o całkiem porządnym i „dorosłym” (jak na segment A) Hyundai’u i10, jednak teraz czas na coś mniej finezyjnie narysowanego, zdecydowanie bliższego naszemu krajowi oraz niemniej przyzwoitego – Škodę Citigo w najwyższej specyfikacji Elegance, która subiektywnym odczuciom pozostawiała trochę do życzenia. Oczywiście wymagać od takiego „mieszczucha” istnych wodotrysków to jak szukać dobrej zabawy w sklepie spożywczym – zwyczajnie mija się to z celem. Odkładając jednak pewnego rodzaju uprzedzenia i wszelkie konwenanse na bok, należałoby docenić jedną rzecz: najmniejsza Škoda, choć ściśle związana z pudełkowatym kształtem „lepszego” brata – Volkswagena up!-a i gdzieś zapomnianego Seata Mii, prezentuje się całkiem sympatycznie, przyzwoicie, a w testowanej odmianie z pakietem Sport Look czarny metallic (1550 zł), srebrnym lakierem nadwozia Srebrny Leaf Metalizowany (500 zł) i czarnymi felgami AURIGA za 900 zł, nawet i młodzieżowo. Czegóż w końcu wymagać od samochodu, którego codziennym zadaniem jest wciskanie się w ostatnie miejsce parkingowe, sprawne manewrowanie i w miarę szybkie dostarczanie topiących się lodów z marketu do domowej zamrażarki?

W taki sam sposób można by spojrzeć na kabinę pasażerską opisywanego Citigo. Oczywiście wersja Elegance do czegoś zobowiązywała (choć mam wątpliwości czy to odpowiednie sformułowanie), toteż czeska Škoda mogła się pochwalić beżową tapicerką czy też przyzwoitym wyposażeniem, niemniej jednak nawet pozbawiona jasnego wykończenia gwarantowałaby myślę realizację podstawowych potrzeb w ruchu miejskim. Ale czy tylko tego wymagałaby od swojego środka transportu młoda, niesiona falą sukcesu osoba? Raczej powinna – zainteresowanie segmentem A nie wzięło się w końcu z niczego, a i samo Citigo nie sprawia wrażenia jakby zaskakiwała je manualna klimatyzacja. Tocząc się powoli do przodu filigranowy „Czech” może się okazać całkiem przyjemnym miejscem do spędzania długich chwil pod sygnalizatorem świetlnym. Biorąc pod uwagę testowany egzemplarz – możemy np. posłuchać pięknej symfonii Ludwiga van Beethovena, która będzie dobiegać do zmęczonych uszu z sześciu głośników w postaci całkiem przyzwoitego dźwięku (cztery dodatkowe głośniki względem podstawowego zestawu audio kosztują 500 zł), pogrzebać w doczepianym zestawie „multimedialnym” Move&Fun od Garmina (łączna cena z przygotowaniem do montażu to również 500 zł) celem ustalenia punktu w nawigacji, do którego zmierzamy lub nacieszenia oczu przyzwoitymi wynikami zużycia paliwa (w mieście do 8 litrów, natomiast poza nim, na drogach lokalnych, jakieś 5,2 l) tudzież docenić przyzwoite wykonanie kabiny pasażerskiej, która miękkich plastików może i nie posiada, ale jest całkiem solidna, zaś goła blacha na drzwiach nie sprawia wrażenia ogromnej taniości, choć zaoszczędzić na czymś inżynierowie z Mladá Boleslav jednak musieli. Pomijając brak sterowania szybą pasażera z pozycji kierowcy oraz uchylane jedynie tylne szyby (do których, przy manualnej klimatyzacji, można raczej przywyknąć), uczucie obcowania z dużym miastem jest stosunkowo łatwe, trochę zabawne, ale i przepełnione wrażeniem, że robimy to w naprawdę efektywny sposób i nie chodzi jedynie o wystarczający (jak na segment A) bagażnik…

Nie żeby charakterystyczny terkot 1-litrowego silnika MPI był czymś nadzwyczaj denerwującym, ale taki właśnie dźwięk, tj. trzech cylindrów, niezmiennie towarzyszy kierowcy czeskiego Citigo. Nie ma jednak co narzekać – co prawda mocniejszy wariant 1-litrowego agregaciku o mocy 75 koni mechanicznych szalonego brzdąca z opisywanej Škody nie robi, ale to zdecydowanie wystarczająca opcja do zatłoczonego miasta (z terenami niezabudowanymi może być już pewien problem, ale chyba nie po to mieszkaniec wielkiej aglomeracji kupuje malutkie Citigo, by mierzyć się z przyspieszeniem 18-letniego BMW w trasie). Nie zmienia to jednak faktu, że wyciszenie wnętrza jest na przyzwoitym poziomie (coś jak w testowanym Hyundai’u i10), miękko zestrojone zawieszenie przyjemnie dla ucha wybiera nierówności, zaś manualna skrzynia biegów to całkiem przyzwoite, wystarczająco precyzyjnie (znowu: jak na segment A) działające urządzenie. Czy Škoda Citigo to zatem najbardziej racjonalny wybór do miasta?

Testowany egzemplarz czeskiego Citigo kosztował dokładnie 50 690 zł, co (zdaję sobie sprawę) niską kwotą jak na samochód typowo miejski nie jest, a i spektrum zainteresowanych doposażoną wersją Elegance osób, przypomina zapewne na co dzień grupkę karmiących kaczki ludzi – jest ich niewielu. Oczywiście najmniejszą Škodę można jeszcze dodatkowo wyposażyć np. w tempomat, warte 3100 zł elektrycznie rozsuwane okno dachowe czy też funkcję awaryjnego hamowania City Safe Drive (500 zł) i wymagającym klientom wspomniane elementy będą zapewne potwierdzać słuszność dokonanego wyboru, ale czy o to właśnie chodzi? Filigranowe Citigo – ze swoim bagażnikiem (251 litrów), całkiem przyzwoitym wykonaniem i niewywołującą klaustrofobicznego odczucia przestrzenią w kabinie pasażerskiej – jest zdecydowanie wystarczającym samochodem do dużej aglomeracji. Ma swoje charakterystyczne rozwiązania, a niektórzy słysząc, że nabyliście jedną z najdroższych konfiguracji miejskiej Škody, prawdopodobnie Wam nie uwierzą, ale to nie ma właściwie znaczenia. Do sprawnego przemieszczania się między punktem A i B malutki „Czech” się sprawdzi, zaś na argumenty osób posiadających np. nowe i10, możecie odpowiedzieć bardziej precyzyjną skrzynią biegów (choć LED-owych świateł do jazdy dziennej, automatycznej klimatyzacji tudzież multifunkcyjnej kierownicy u siebie nie uświadczycie, ale może to i lepiej…)

Dla zwolenników niecodziennego stylu zawsze pozostaje jeszcze Citigo Monte Carlo lub warte jakieś 52 000 zł, podobnie wyposażone do testowanego egzemplarza Citigo Sound. O ile wygłuszenie kabiny pasażerskiej na to pozwoli, system audio o mocy 300 W powinien zagrać wspomnianego Beethovena wprost rewelacyjnie…

DANE TECHNICZNE Skoda Citigo Elegance 1.0 MPI 75 KM
Silnik / Pojemność benzyna / 999 cm3
Układ / Liczba zaworów R3 / 12
Moc maksymalna 55 kW (75 KM) / 6200 obr./min
Moment obrotowy 95 Nm / 3000-4300 obr./min
Zawieszenie przód kolumny McPhersona
Zawieszenie tył belka skrętna
Napęd przedni
Skrzynia biegów manual, 5 biegów
Prędkość maksymalna 171 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 13,2 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) wg. producenta: 5,9 / 4,0 / 4,7 l/100 km
nasz test: 8,0 / 5,2 / 6,5 l/100 km
Długość / Szerokość / Wysokość 3563 / 1645 / 1489 mm
Rozstaw osi 2407 mm
Masa własna / Dopuszczalna 929 (z kierowcą o masie 75 kg) / 1290 kg
Bagażnik w standardzie 251 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń 959 l
Pojemność zbiornika paliwa 35 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 2 lata
Przeglądy co 15 tys. km lub co rok
Cena wersji podstawowej bez upustu - 36 720 zł (1.0 MPI 66 KM, Ambition)
Cena wersji testowanej 50 690 zł (1.0 MPI 75 KM, Elegance + dodatki)

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

Leave A Comment