Jesienią tego roku na europejskich drogach prawdopodobnie będziemy mogli zobaczyć samochód, którego ładunek „niezwykłości” mógłby konkurować z fotką amerykańskiego stróża prawa dużego formatu z autografem samego Chucka Norrisa. Co prawda w McLarenie 650S wydłużonym o 2,5 centymetra i wzbogaconym o dokładkę przedniego zderzaka, większe wloty powietrza czy dodatkowy zastęp koni mechanicznych, nie każdy dostrzeże zapewne projekt na miarę nowojorskiej Statuy Wolności, ale model 675LT (który zadebiutował na tegorocznym salonie motoryzacyjnym w Genewie) rzeczywiście jest… wydłużonym nieco 650S. Delikatnie przeprojektowany tył, dość ostentacyjnie wyeksponowane końcówki układu wydechowego i nawiązanie do przedłużonego McLarena F1 Longtail – oto właśnie nowy model brytyjskiego koncernu z Woking ważący 1230 kilogramów, dostępny w czterech lakierach nadwozia (a właściwie to w pięciu: białym Silica, szarym Chicane, czerwonym Delta, zielonym Napier i charakterystycznym pomarańczowym z modelu F1) i pozbawiony klimatyzacji (dostępna oczywiście w opcji). I kiedy wydaje się, że to już wszystko co nowe 675LT ma do zaoferowania, przychodzi czas na jednostkę napędową – niby to samo, 3.8-litrowe V8, które posiada 650S, jednak dysponujące mocą 675 KM (sprint do 100 km/h ma zajmować danemu McLarenowi 2,9 sekundy, do 200 km/h zaś mniej niż 8 sekund) i zmodyfikowane do tego stopnia, że otrzymało nowe oznaczenie – M838LT. Samochód spektakularny i grający na ludzkiej niepewności? Kwestia indywidualna…