Porsche Cayman GT4 (2015) – zbudowany, by uszczęśliwiać

14 lutego 2015
Bez kategorii, Genewa 2015 Nowości Porsche
Porsche Cayman GT4 (2015)

Wydawało się, że po Caymanie S i GTS kurek motoryzacyjnego szczęścia został przez Porsche przykręcony. Nic bardziej mylnego – na zbliżającym się salonie samochodowym w Genewie koncern z Zuffenhausen zaprezentuje bowiem synonim prawdziwego marzenia z dzieciństwa. Ba, niewykluczone, że za kilkadziesiąt lat gołe ściany nastolatków pokryją właśnie jego plakaty. Przed Wami Porsche Cayman GT4…


Niniejszy wstęp brzmi co najmniej tak, jakbyśmy mieli do czynienia z pojazdem wręcz przełomowym, wyprzedzającym swoje czasy i wprowadzającym coś nowego – nie tyle do określonego segmentu, co do motoryzacji w ujęciu globalnym, ale takim samochodem wersja GT4 prawdopodobnie nie jest. Dysponujące sporej wielkości tylnym spojlerem tudzież przednim splitterem coupe (oba elementy mają gwarantować lepszą aerodynamikę i większą siłę docisku – tak na przedniej jak i na tylnej osi), należy raczej do grona bezinteresownie angażujących swojego kierowcę samochodów, które przy każdym zakręcie chcą dostarczyć jeszcze więcej adrenaliny, pięknej swoją drogą adrenaliny. Cayman GT4 ma ku temu znakomite „zaplecze” – dostępne opcjonalnie: pakiet Sport Chrono, kubełkowe fotele wykonane z włókna węglowego i ceramiczny układ hamulcowy, niektóre komponenty zaimplementowane z ostrego 911 GT3, 3.8-litrowego, sześciocylindrowego Boxera z 911 Carrery S produkującego 385 KM oraz… sześciobiegową, manualną przekładnię. Czy może być lepiej?

Niekryty zachwyt nowym Caymanem GT4 jest czymś nieprofesjonalnym, opartym tak naprawdę na przygotowanych zdjęciach oraz informacjach wprost od niemieckiego producenta, ale czy to rzeczywiście coś złego? Tytułowe Porsche nie jest raczej samochodem przełomowym, niemniej jednak to sześciocylindrowa maszyna będąca drogim (podstawowa cena w Niemczech to 85 779 euro), ale prawdziwym bastionem motoryzacyjnej przyjemności, a to dla potencjalnej klienteli chyba najważniejsze. Oby tak rzeczywiście było…

Patryk Rudnicki

1 Comments

Leave A Comment