Lexus NX 300h F Sport AWD – AUTO TEST

22 stycznia 2015
tekst: Patryk Rudnicki, zdjęcia: Bartłomiej Urban
Lexus NX 300h F Sport AWD

Spektakularny SUV?

Raczyć swój organizm przez całe życie wyniszczającymi energetykami aniżeli wielowitaminowymi sokami, zamienić hobbystycznie uprawianą grę w szachy na skoki spadochronowe z awionetki tudzież powiedzieć żonie, że ta zupa była jednak za słona. Wykładnik bycia odważnym może wyglądać bardzo różnie i choć wiemy jak groźne oraz niebezpieczne potrafi być obejrzenie ula od środka bez specjalnego zabezpieczenia tudzież skok do basenu na główkę to jednostki „uprawiające” tego typu, momentami nierozsądną, odwagę wzbudzają niewytłumaczalny czasami podziw oraz zazdrość, że nigdy nie pozwolono nam być takimi jak oni. W jaki zaś sposób wygląda patrzenie na otaczającą nas rzeczywistość z przymrużeniem oka w przypadku japońskiego Lexusa? Od pewnego czasu azjatycki rywal BMW czy też Mercedesa raczy potencjalną klientelę (choć zapewne nie tylko) hasłem „spektakularny świat Lexusa” – górnolotnym, obiecującym trochę przysłowiowe gruszki na wierzbie, acz w pewnym sensie uzasadnionym, tylko czy słowo „spektakularny” jest w danym przypadku czymś rzeczywiście pozytywnym? Szukałem odpowiedzi na przykładzie nowego Lexusa NX 300h…


Kontrowersyjny…

Według planu japońskiego producenta, model NX ma być mniejszym od znanego już RX-a SUV-em w gamie Lexusa i jest – za rozmiarem jednak poszedł również stylistyczny polot azjatyckich inżynierów, a uznanie go za niepotrzebne starania, które i tak w Europie nie zostaną należycie docenione, byłoby myślę sporym błędem. Fakt, ilość przetłoczeń nadwozia (obecnych tak naprawdę wszędzie… no może poza dachem) przypomina trochę najeżonego kolcami kaktusa, charakterystyczny, trapezoidalny grill może przerażać swoim rozmiarem, zaś tylne światła (między innymi przez plastikowe nakładki o mocno wątpliwej urodzie) wprowadzić w delikatne zakłopotanie swoim kształtem, niemniej jednak efekt końcowy jest… całkiem przyzwoity. Gigantyczną rolę odgrywa tutaj rzecz jasna szeroko pojęty gust, jednak (pozwalając sobie na odrobinę subiektywnego wywodu) NX nie sprawia wrażenia poskładanego z kilkudziesięciu kawałków blachy projektu, który wziął udział w koszmarze swojego stylisty. Japoński SUV jest mimo wszystko całością – dość agresywnie wyglądającą, w testowanej odmianie F Sport zwieńczoną 18-calowymi felgami oraz dwuczęściowymi reflektorami przednimi (klosz główny posiadał LED-owe światła o znakomitej efektywności działania, natomiast pod spodem umieszczono LED-owe światła do jazdy dziennej z kierunkowskazami w kształcie symbolu pewnej „sportowej” firmy produkującej m.in. odzież dla pocących się mężczyzn). NX to samochód, którego uprzednio należałoby zobaczyć w rzeczywistości, by wydać o nim jakikolwiek osąd…


Luksusowy?

Po dość niecodziennym widoku na parkingu pewnej wielkiej korporacji, czas zatrzasnąć z pewnym huknięciem drzwi i obejrzeć wnętrze zupełnie nowego modelu Lexusa. Zaskoczenia nie stanowiło bardzo bogate wyposażenie odmiany F Sport – „nasz” egzemplarz dysponował m.in. panoramicznym szklanym dachem, podgrzewaną, skórzaną i pewnie leżącą w dłoniach kierownicą, dwustrefową, automatyczną klimatyzacją, bezprzewodową stacją do ładowania smartfona umieszczoną w podłokietniku, zarezerwowaną dla wersji F Sport, czerwono-czarną, skórzaną tapicerką ze znakomicie trzymającymi i wygodnymi fotelami (zwrócić uwagę należałoby jednak na boczki, które w egzemplarzu posiadającym niecałe 12 000 kilometrów były już trochę „zmęczone” trudami codziennego użytkowania), elektryczną klapą bagażnika, wyświetlaczem Head-Up, pamięcią ustawień kierownicy tudzież aktywnym tempomatem, którego działanie potrafiło delikatnie wyprowadzić z równowagi (w momencie wykrycia innego pojazdu przed sobą, NX oczywiście hamował, jednak robił to dość gwałtownie; podobnie zresztą było z przyspieszaniem do zadanej prędkości – z pełną mocą, w hałasie i bez żadnej reakcji pośredniej).


Lexus przyzwyczaił potencjalną klientelę do nowoczesnych rozwiązań, dobrze poskładanego wnętrza niewydającego z siebie nieoczekiwanych dźwięków tudzież – w znakomitej większości – komfortu podróżowania i te wszystkie elementy na pokładzie nowego SUV-a oczywiście znajdziemy. Wystarczająca przestrzeń – tak z przodu jak i z tyłu, wypełniający kabinę pasażerską zapach skóry budujący wizerunek drogiego, bądź co bądź, produktu (choć nie jest to poczucie obcowania z motoryzacją wyjątkowo szlachetnego pochodzenia) czy też poczucie bezpieczeństwa motywowane głównie „elektronicznym kokonem” przeróżnych systemów i setek silniczków – akceptując aktualny wizerunek Lexusa (choć można też do tego podejść zupełnie neutralnie), przyzwyczajając się do jego nowoczesnych rozwiązań i opanowując zasadę działania troszkę denerwującego touchpada (choć lepsze to rozwiązanie aniżeli „myszka” z większego GS-a), wnętrze bez wątpienia futurystycznego NX-a jest całkiem przyjemne w odbiorze, a wyświetlacz na szczycie kontrowersyjnej konsoli centralnej czytelny i okraszony przyzwoitą grafiką. Elementem nieprzystającym jednak do klasy, ceny i postrzegania na rynku jest jakość niektórych plastików – oczywiście większość deski rozdzielczej tudzież boczków drzwiowych pokrywa skóra, ale nietrudno znaleźć miejsca przypominające jakością materiały wprost z pospolitej Toyoty. W samochodzie kosztującym wyjściowo ponad 175 000 złotych nie przystoją raczej tego typu rozwiązania…

Komfortowy… choć nie do końca

Zatopienie się w wygodnym fotelu o nobliwym wykończeniu powoduje chęć wciśnięcia przycisku Power celem bliższego poznania technologicznych możliwości wspomnianego modelu NX, choć nie tylko. Pierwsze co daje się szybko zauważyć to… cisza; cisza mącona od czasu do czasu dźwiękiem przypominającym rozpędzające się metro, ale trudno się właściwie dziwić – testowany egzemplarz podwyższonego Lexusa miał bowiem na tylnej klapie oznaczenie 300h co w nomenklaturze japońskiego koncernu wskazuje na układ hybrydowy. W przypadku mniejszego SUV-a są to dwa silniki elektryczne połączone z 2.5-litrowym, benzynowym i pozbawionym jakiegokolwiek doładowania motorem, które sumarycznie produkują 197 koni mechanicznych.


W teorii brzmi to znakomicie – rzeczywistość pokazuje jednak rzeczy takimi, jakimi faktycznie są. Miejska (dodajmy: spokojna, z wykorzystaniem zalet jakie oferuje „ekologiczny” napęd hybrydowy) jazda Lexusem NX 300h to prawdziwa przyjemność – siedzimy odrobinę wyżej, mamy niezłą widoczność niemalże w każdym kierunku (choć wąska tylna szyba pozostawia odrobinę do życzenia), doceniamy komfortowe zawieszenie przyjemnie filtrujące nierówności, dobre wyciszenie kabiny oraz przede wszystkim silniki elektryczne, których działanie jest uzależnione od stanu naładowania wodorkowo-niklowej baterii. Cisza, niezmącony spokój i „takiej sobie” jakości dźwięk dobywający się z dziesięciu głośników standardowego systemu audio – hybrydowa sielanka w niekonwencjonalnym opakowaniu… No nie do końca…

Praktyka z zatłoczonych ulic miejskich arterii pokazuje bowiem, że zachowanie jakiejkolwiek dynamiki tudzież dotrzymanie kroku innym przemieszczającym się pojazdom wymaga dość częstego angażowania jednostki spalinowej, a co za tym idzie oszczędzanie z ładnie wyglądającą kontrolką „EV” nabiera dość wątpliwego sensu. „Normalna” jazda po mieście jest okupiona wynikiem 10-11 l/100 km i wcale nie lepiej wygląda sytuacja na trasie (wyniki powyżej 7 litrów to norma, zaś uzyskany rekord to 5,2 l/100 km). Oczywiście w dalszym ciągu jest zachowany komfort pracy zawieszenia i względna cisza we wnętrzu, jednak dynamika układu napędowego pojawia się dopiero w trybie Sport S lub Sport S+ (które to, notabene, niewiele się między sobą różnią), zaś bezstopniowa skrzynia biegów „raczy” względnie odprężonego kierowcę jednostajnym wyciem, choć całkiem przyzwoitym jak na czterocylindrowy silnik… o ile wycie można uznać za coś przyjemnego. Sytuacji nie ratują również łopatki umieszczone przy kierownicy – symulowane sześć biegów nie wpływa właściwie na wysokie obroty silnika. Zasadnym byłoby nawet pytanie: „Po co one tutaj właściwie są?” Chyba dla komfortu psychicznego właściciela. Na pochwałę za to zasługuje całkiem precyzyjnie działający układ kierowniczy poddający w pewną wątpliwość konsekwencję zestrojenia układu jezdnego nowego Lexusa NX 300h.

Spektakularny

Testowana wersja F Sport japońskiego SUV-a kosztowała ponad 270 000 zł. W zasadzie mnóstwo pieniędzy, ale czy konkurencja jest tańsza? Zarówno Mercedes jak i BMW nie oferują hybrydowej wersji modelu GLK oraz X3, jednak za wspomniane 270 000 zł można całkiem przyzwoicie skonfigurować tak pierwszy jak i drugi samochód… ale z dieslem pod maską (przykładowo wariant GLK 220 BlueTEC 4MATIC oraz X3 xDrive20d o mocy 190 KM). Niemieckim wyjątkiem jest za to Audi Q5 hybrid, które po „lekkim” doposażeniu (wynikającym notabene z bogatych możliwości personalizacji) bez trudu przekroczy wartość testowanego Lexusa. Klasa Premium wśród nieco mniejszych SUV-ów to jednak w danym przypadku coś bardziej złożonego aniżeli połączone znakomitej jakości materiałami rozwiązania technologiczne, nowoczesne jednostki oraz bogate wyposażenie…


Lexus NX rzuca nowe światło na hasło „miejski SUV” w segmencie zarezerwowanym dla zdecydowanie lepiej zarabiającej części społeczeństwa. Pomijając bowiem rozpieszczające swojego właściciela rozwiązania technologiczne, solidny montaż poszczególnych elementów czy też „odpowiednie” ułożenie cennika, prezentowany model niesie ze sobą mocno „elektroniczną” filozofię budowania samochodów, która z jednej strony ma gwarantować poczucie obcowania z luksusem, a z drugiej wynieść Lexusa (i dany model również) na technologiczny piedestał i uczynić z niego jego cechę charakterystyczną. NX sprawia wrażenie jakby niekonwencjonalnym designem oraz całym swoim zaawansowaniem chciał być o jeden krok do przodu przed świetnie znaną konkurencją. Biorąc zatem pod uwagę tę innowacyjność, niecodzienne podejście do konstruowania samochodów i zdecydowany brak nudy, japońskiego SUV-a śmiało można by określić mianem spektakularnego, ale czy tego właśnie poszukuje europejski klient przyzwyczajony trochę, skądinąd, do niemieckich wartości?

DANE TECHNICZNE Lexus NX 300h F Sport AWD
Silnik / Pojemność benzyna / 2494 cm3
Układ / Liczba zaworów R4 / 16
Moc maksymalna benzynowy: 114 kW (155 KM) / 5700 obr./min
elektryczny: 143 KM
sumaryczna moc obu silników: 197 KM
Moment obrotowy benzynowy: 210 Nm / 4200-4400 obr./min
elektryczny: 270 Nm
Zawieszenie przód kolumny MacPhersona
Zawieszenie tył double wishbone
Napęd 4x4
Skrzynia biegów przekładnia bezstopniowa
Prędkość maksymalna 180 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 9,2 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) wg. producenta: 5,1 / 5,0 / 5,1 l/100 km
nasz test: 10,7 / 7,1 / 8,6 l/100 km
Długość / Szerokość / Wysokość 4630 / 1845 / 1645 mm
Rozstaw osi 2660 mm
Masa własna / Dopuszczalna 1715-1905 / 2245-2395 kg
Bagażnik w standardzie 475 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń -
Pojemność zbiornika paliwa 56 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 3 lata lub 100 tys. km
Przeglądy wg. wskazań komputera
Cena wersji podstawowej 175 100 zł (NX 300h Elite FWD)
Cena wersji testowanej ok. 271 000 zł (NX 300h F Sport AWD + dodatki)

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

5 Comments

Leave A Comment