Infiniti M 30d S – AUTO TEST

30 października 2013
tekst: Artur Mierzejewski, zdjęcia: Artur Mierzejewski
Infiniti M30d S

Nikt nie pozostanie obojętny

Auta Infiniti, od lat znane przede wszystkim w Ameryce, stanowią tam konkurencję wobec Lexusa (marka premium Toyoty) i Acury (Honda). Japońskie limuzyny są cenione przez Amerykanów ze względu na niezawodność i odmienność wobec dość specyficznych produktów rodzimej produkcji. W Polsce kariera Infiniti rozpoczęła się tak naprawdę wraz z prywatnym importem bardzo charakterystycznego suva – modelu FX, który bardzo spodobał się europejskim kierowcom dzięki wyrazistej, dynamicznej stylistyce i mocnemu silnikowi. Naturalną koleją rzeczy producent dostrzegając szansę na biznes rozpoczął oficjalną sprzedaż w Europie dostosowując swoje auta do oczekiwań klientów ze starego kontynentu. Poza wspomnianym FX-em w ofercie znalazły się także modele G i M czyli ekskluzywne sedany i coupe (G) dla wymagających… Poza tym gama jednostek napędowych została poszerzona o silniki wysokoprężne i właśnie ta decyzja jeszcze bardziej przyciągnęła potencjalnych nabywców do salonów. O tym, że warto zapoznać się bliżej z Infiniti przekona Państwa dzisiejszy test modelu M 30d S.

Odmienność przyciąga


Infiniti M już na pierwszy rzut oka różni się od swoich najgroźniejszych rywali. Audi A6 czy BMW 5 to klasyczne w swoich kształtach sedany, zaś M-ka to muskularny osiłek z długą maską i stosunkowo krótkim, opadającym tyłem. Krągłości nadkoli, dachu i klapy bagażnika sprawiają, że auto wygląda na trochę mniejsze niż jest w rzeczywistości, jednak 495 centymetrów długości jednoznacznie klasyfikuje Infiniti w segmencie gdzie rządzą wspomniani wcześniej niemieccy liderzy. Japończyk kusi jednak bardzo skutecznie, w czym pomagają piękne 20-calowe felgi z cieniutką warstwą gumy, mieniący się w słońcu fioletowymi refleksami czarny lakier, skośne, drapieżne reflektory i tłoczona maska z potężnym chromowanym grillem. Chromowanych elementów jest więcej – listwy wokół okien, na klapie bagażnika, klamki, obwódki reflektorów przeciwmgielnych… Całość jest po prostu elegancka i przyciąga spojrzenia innych kierowców, ale jednocześnie nienachalna, nie przytłaczająca.

Auto sprawia wrażenie lekkiego i zwinnego pomimo zacnych rozmiarów i masy prawie 1.9 tony. Jak się przekonamy później, nie są to tylko puste obietnice stylistów, ale inżynierowie odpowiedzialni za napęd również stanęli na wysokości zadania. Najpierw jednak zajrzyjmy do wnętrza i sprawdźmy w jakich warunkach podróżują szczęśliwi kierowcy Infiniti…

Komfort i wspaniała atmosfera


Kabina Infiniti M30d nie jest taką, do jakich przyzwyczaiły nas europejskie auta luksusowe. Projektanci postawili na najlepsze materiały, ale wszechobecnej prostocie i geometrycznym kształtom przeciwstawili wymyślny, niepowtarzalny styl oparty na nieco przytłaczającej swoją wielkością desce rozdzielczej i obszernych fotelach. Nie można mówić o przepychu, bo takie rzeczy to w Bentleyu, ale zajmując miejsce w bardzo wygodnych siedzeniach poczujemy się jak w salonie, zaś melomani docenią głośniki BOSE, których jest tak dużo, że niektóre producent był zmuszony umieścić przy zagłówkach. Wspaniały pomysł, bo nagłośnienie jest w M-ce na najwyższym poziomie. Czystość dźwięku i rewelacyjne wrażenia uzyskano m.in. dzięki świetnemu wyciszeniu kabiny i systemowi aktywnego tłumienia hałasów z otoczenia. Oczywiście wierzę w tym momencie marketingowcom Infiniti „na słowo” bo ja tam nic nie słyszę… Może to faktycznie działa?  Jedynym dźwiękiem z zewnątrz, którego nie chciałbym tłumić jest piękny pomruk silnika, i choć nie jest to widlasta benzynowa ósemka, to mimo wszystko brzmi przyjemnie.

Z miejsca kierowcy najlepiej widać wyszukane kształty kokpitu. Liczne łuki, przetłoczenia i bardzo wysunięta konsola środkowa z panelem o ogromnej liczbie przycisków na początku trochę onieśmielają, ale obsługa wszystkich systemów nie nastręcza większych problemów, można się przyzwyczaić. Wszystkim da się sterować przy pomocy dużego pokrętła na konsoli.

W takim barokowym otoczeniu nie razi nawet klasyczny, wskazówkowy zegar i liczne chromowane listewki, wszystko się doskonale komponuje. Gdzieś w środku, pod panelami ukrywają się liczne udogodnienia uprzyjemniające jazdę i czyniące ją bezpieczniejszą. Ja najbardziej doceniam świetny aktywny tempomat, działający już od najniższych prędkości, potrafiący samoczynnie zatrzymać auto i ruszyć, gdy samochód przed nami również zacznie się rozpędzać. Korzystanie z niego wymaga przełamania się i zaufania bezdusznemu automatowi, ale bardzo szybko przekonujemy się o jego przydatności, zwłaszcza podczas awaryjnego hamowania, którego nie rozpoczęliśmy bo zapatrzyliśmy się na długonogą blondynkę na przystanku.

Kierowca mógł też nieco zbyt długo patrzeć na bardzo ładne, czytelne zegary lub na duży, ciekłokrystaliczny ekran wyświetlający wszelkie dostępne informacje komputera pokładowego, sprzętu audio czy klimatyzacji. Jego głównym zadaniem, sprawiającym ogromną przyjemność jest trzymanie i kręcenie rewelacyjną kierownicą z łopatkami, dzięki którym możemy wyręczyć automatyczną skrzynię biegów (notabene na tyle sprawną i szybką, że nie warto tego robić).

Układ napędowy


Silnik i skrzynia biegów stanowią w Infiniti układ idealny. 3-litrowa jednostka wysokoprężna V6 zaskakuje wysoką kulturą pracy, jednocześnie oferując doskonałe osiągi. 238 koni mechanicznych i 550 niutonometrów dzięki 7-biegowemu automatowi napędza tylną oś w sposób budzący respekt. Przyspieszenie do 100 km/h zajmuje jedynie 6.9 sekundy a prędkość maksymalna wynosi 250 km/h, ale najważniejsze nie są liczby ale wciskanie w oparcie fotela i kojący uszy automaniaków rasowy gang silnika. Warto także podkreślić, że japoński diesel pozwala na bardzo ekonomiczną jazdę, a średnie spalanie podczas mojego testu wyniosło niespełna 8 litrów ON na 100 km. Spokojne pokonywanie setek kilometrów poza miastem pozwoli uzyskać wynik około 6.5 litra… Prawda, że imponujące? Przełączenie napędu w tryb SPORT zadowoli z kolei amatorów szybkiej, ale niekoniecznie taniej, jazdy. Silnik chętniej wkręca się na wyższe obroty, skrzynia zmienia biegi później a tylny napęd pozwoli się cieszyć uślizgami oczywiście na torze. W warunkach ulicznych trzeba bardzo uważać na krawężniki, które stanowią śmiertelne zagrożenie dla niskoprofilowych opon i ogromnych obręczy aluminiowych. Nie warto narażać się na wydatki, zwłaszcza, że samo auto też nie jest tanie.

Drogie ale w sumie oferta atrakcyjna

Oczywiście Infiniti jest drogie gdy spojrzymy na cennik, bo nie każdego stać na samochód za ponad 200 tysięcy, ale krótka analiza szybko uświadamia, że bezpośredni rywale są jeszcze drożsi. Prezentowane auto z bardzo bogatym, właściwie kompletnym wyposażeniem, kosztuje około 240 tysięcy złotych. Zarówno BMW 5 jak i Audi A6 doposażone do zbliżonego poziomu zbliżą się bez problemu do pułapu 300 tysięcy złotych, więc jeśli o decyzji zakupowej będą decydowały jedynie jakość, wygląd i względy ekonomiczne – japoński produkt powinien sprzedawać się rewelacyjnie. Polacy jednak wciąż bardziej cenią marki niemieckie, miejmy nadzieję, ze Infiniti również wykroi sobie duży kawałek tego tortu i z czasem stanie się równorzędnym rywalem.

DANE TECHNICZNE Infiniti M 30d S
Silnik / Pojemność turbodiesel / 2993 cm3
Układ / Liczba zaworów V6 / 24
Moc maksymalna 175 kw (238 KM) / 3750 obr/min
Moment obrotowy 550 Nm / 1750 obr/min
Zawieszenie przód Niezależne, dwuwahaczowe ze sprężynami śrubowymi na amortyzatorach, z drążkiem stabilizatora
Zawieszenie tył Niezależne wielowahaczowe zawieszenie, amortyzatory z systemem Dual Flow Path (DFP), drążek stabilizatora.
Napęd tylny
Skrzynia biegów automat, 7 biegów
Prędkość maksymalna 250 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 6.9 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) 11 / 6.5 / 8
Długość / Szerokość / Wysokość 4945 / 2061 (z lusterkami) / 1500
Rozstaw osi 2900
Masa własna / Dopuszczalna 1845 kg
Bagażnik w standardzie 450 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń
Pojemność zbiornika paliwa 80 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 3 lata lub 100 tys. km
Przeglądy
Cena wersji podstawowej ~240.000 zł (Infiniti M30d AT)
Cena wersji testowanej ~240.000 zł

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

1 Comments

Leave A Comment