Peugeot 3008 Hybrid4 – AUTO TEST

14 sierpnia 2013
tekst: Bartłomiej Urban, zdjęcia: Bartłomiej Urban
Peugeot 3008 Hybrid4

Człowiek i Hybryda

Nieubłaganie nadchodzą czasy, w których to ekologia weźmie górę nad mocą czy osiągami. Skończy się sielanka w amerykańskim stylu, gdzie dym z rur wydechowych był większy niż ten wydobywający się z Huty Stalowa Wola. Producenci już teraz dwoją się i troją próbując przekonać klientów do zakupu ich ekologicznego samochodu. Niemal każda marka ma już w swojej gamie auto, o którym mówi, że jest ECO. Są to albo auta w pełni elektryczne albo super oszczędne Diesle, albo skrzyżowanie benzyniaków i elektrycznych czyli tak zwane hybrydy. Peugeot postanowił postawić na coś jeszcze innego, i do silnika wysokoprężnego postanowił dorzucić silnik elektryczny. Z takiego połączenia powstał model 3008 Hybrid4.


Wygląd

Crossover. Modne ostatnio słowo w dziedzinie motoryzacji oznaczające, moim zdaniem, coś w stylu „auto, które ciężko sklasyfikować, ni to SUV ni to MVP ni to kombi”. Dokładnie tak wygląda 3008, choć chyba i tak najbliżej mu do Minivana. Co prawda, posiada napęd na 4 koła i lekko podniesione zawieszenie, jednak nie czyni to z niego SUV’a. Do kombi też mu daleko, bo nie wygląda jak karawan. To zwyczajny, nieco nudny busik z kilkoma ciekawymi detalami.

Samochód nie należy niestety do tych najpiękniejszych, na szczęście w tej klasie nikt na to nie patrzy. Naszego 3008 nieco ratują chromowane wstawki i aluminiowe felgi o bardzo ciekawym wzorze. Do gustu przypadł mi też design tylnych kloszy, które mają kształt atramentowej plamy. Cała reszta jest nieco nudna i taka „tatusiowa”. Bardzo spodobał mi się patent na podwójnie otwierany bagażnik, gdzie możemy otworzyć dodatkowo dolną część, obniżając próg załadunkowy. Poza tym, mimo iż bagażnik kryje w sobie akumulatory, to jego ładowność jest w zupełności wystarczająca (420 litrów, a do linii dachu 555 ). Sprawdziłem, pralka mieści się bez problemu, wiec nie jest źle.


Wnętrze

Wsiadam za kierownicę, zamykam drzwi i nie mogę uwierzyć temu co widzę: kokpit jest genialny. I nie mówię tutaj u bardzo dobrej pozycji za kierownicą, tylko o tym jak ta deska rozdzielcza wygląda! Nie dość, że mamy dużo miejsca to dodatkowo jesteśmy genialnie zabudowani niczym w jakimś samolocie! Kierowca czuje się bezpiecznie i wygodnie, jednak jak to w latającej maszynie bywa odbija się to na obsłudze. Przełączników i pokręteł na desce rozdzielczej jest multum i nie sposób od razu zrozumieć co jest do czego. Żeby było trudniej, producent zrezygnował z przycisków na kierownicy na rzecz dwóch WIHAJSTRÓW (jeden do obsługi tempomatu, a drugi do audio) schowanych za nią. Obsługujemy je zupełnie po omacku, ponieważ wieniec kierownicy zasłania nam ich oznaczenia. Dodatkowo możemy je czasem pomylić z wycieraczkami czy kierunkowskazami. Jakby tego było mało, to obsługa komputera pokładowego, którego wyświetlacz jest pomiędzy zegarami, odbywa się za pomocą przycisków zlokalizowanych tak nisko, że praktycznie trzeba głową oprzeć się o kierownicę żeby je włączyć…


Na szczęście, wygląd tej deski rozdzielczej i kilka genialnych designerskich dodatków rekompensują braki w ergonomii. Do moich ulubionych zaliczam rząd górnych przełączników w stylu samolotowym oraz wygląd gałki zmiany biegów. Ciekawa jest też chromowano-skórzana rączka, która wychodzi z szerokiej kolumny środkowej. Nie można mieć też zastrzeżeń do jakości materiałów, choć znajdziemy kilka elementów wykonanych z taniego plastiku, jak np. klapa od schowka przed pasażerem. W kwestii schowków, to bardzo zmartwiła mnie też jego pojemność: zmieścimy tam portfel i może okulary, choć nie ręczę, że jak wyjmiemy to będą one całe… Peugeot potrafił jednak naprawić i to: w kolumnie środkowej mamy przepastną skrytkę gdzie spokojnie zmieścimy 2-litrowy napój, kilka bułek i jakiś serek! Poza tym dwa schowki znajdziemy w podłodze za przednimi fotelami. Pasażerowie tylnej kanapy nie powinni też narzekać na brak miejsca, którego jest pod dostatkiem zarówno na nogi jak i na głowę.

Kokpit poza niezłym wyglądem skrywa też dużo gadżetów, które nie sposób wyliczyć. Podstawowe dwa wyskoczą nam od razu po przekręceniu kluczyka, a są to duży kolorowy wyświetlacz wysuwany na środku deski, oraz przezroczysta płytka nad zegarami odpowiedzialna za Head Up Display. Ten pierwszy charakteryzuje się wysoką rozdzielczością oraz bardzo wygodną możliwością regulacji nachylenia. Ten drugi to jeden z moich ulubionych gadżetów, pozwalający kontrolować prędkość bez odrywania wzroku od drogi. Poza tym na pokładzie znajdziemy takie dobrodziejstwa jak zestaw bluetooth, audio z CD/MP3, a nawet odtwarzacz DVD. Na oddzielną uwagę zasługuję bardzo dobra nawigacja, która nie dość, że świetnie się prezentuje to dodatkowo bardzo szybko działa. Jest też bardzo czytelna dzięki szczegółowym instrukcjom z dodatkowymi obrazkami dotyczącymi między innymi pasa który powinniśmy zająć. Ponadto, posiada widok 3D, gdzie np. możemy podziwiać Pałac Kultury i Nauki, a jakby tego było mało, mówi do nas całkowicie po polsku.

Silnik i właściwości jezdne

Sercem „Peżociny” jest 2.0 diesel HDI o mocy 163 KM, który od dawna uważam za bardzo dobrą jednostkę charakteryzującą się niezłą kulturą pracy i relatywnie małym spalaniem. Tutaj jednak dostał on kolegę w postaci elektrycznego motoru o mocy 37 KM tworząc razem z ropniakiem całkiem zgrany duet, skrywający kilka ciekawych rozwiązań. Po pierwsze, jednostki te mogą pracować razem albo zupełnie niezależnie od siebie, czyli możemy mieć nawet do dyspozycji 200 KM, a to już niezły wynik. Kolejna nowinka to fakt, że każdy z silników napędza inną oś! I tak diesel napędza przednią, a elektryk tylną! Samochód posiada 4 różne tryby pracy, które ustawiamy za pomocą pokrętła na środkowym tunelu. Do wyboru mamy AUTO, SPORT, 4WD i ZEV.


Kolejno tak jak nazwa wskazuje są to tryby, które: automatycznie dopasują nam rodzaj napędu, postawią na jak największą moc i przyspieszenie, będą trzymać 4 koła w pełnej gotowości oraz pozwolą jeździć tylko na „prąd”. W codziennym użytkowaniu tryb AUTO jest idealny, dlatego też jest on domyślnym wariantem. Wsiadamy, przekręcamy kluczyk i cisza. Kompletnie żadnego dźwięku. Za pierwszym razem myślałem, że coś się popsuło. Naciskam delikatnie pedał gazu, nie licząc na jakąkolwiek reakcję, a tu ku mojemu zdziwieniu, auto zaczyna się toczyć. Rewelacja. Auto rusza z elektrycznego silnika i jedzie na nim ile starczy mu sił (to jest prądu w akumulatorach) albo do momentu aż mocniej nadusimy pedał gazu. Również podczas normalnej jazdy, powiedzmy 60 km/h auto potrafi być napędzane tylko i wyłącznie na prąd, a sprawdzić to możemy na ładnym wykresie, pokazującym rozkład sił naszego napędu. Stoimy w korku czy na światłach i automatycznie silnik przełącza się na elektryka. Genialne. Fajne jest też uczucie podczas hamowania silnikiem, gdzie uczucie zwalniania jest znacznie mocniejsze poprzez system odzyskiwania energii. Tryb AUTO pozwoli nam spalić w mieście około 5-5.5 litra! Gwałtowana jazda w dużych korkach, równa się wzrost spalania do około 6-6.5 litra, co i tak jest wynikiem fenomenalnym. Ciekawe jest też to, że auto w trasie potrafi spalić więcej niż w mieście…

Tryb ZEV, czyli jazda na samym elektryku, raczej nie będzie przez nas używany, chyba że dla szpanu albo do przestraszenia kogoś. Auto jedzie idealnie bezszelestnie, najlepiej jest wtedy wyłączyć radio oraz nawiewy i delektować się błogą ciszą. Trzeba uważać zwłaszcza na parkingach, gdzie ludzie przeważnie na słuch sprawdzają czy coś jedzie. Na samym elektryku możemy przejechać tylko kilka kilometrów, potem musimy poczekać aż się nam naładują bateryjki. Opcji 4WD praktycznie nie używałem, bo nie było takiej potrzeby. Przyda się ona pewnie w zimie, lub w jakimś małym grząskim terenie. Mamy jeszcze opcję SPORT, która zamienia rodzinnego busika, w coś ala sportowca. 3008 dużo szybciej reaguje na gaz i naprawdę żwawo przyśpiesza w każdym momencie. Nieźle prezentuje się też sprint do setki, który trwa 8.5 sekundy. Jednak ten tryb, zresztą chyba wszystkie pozostałe też, mają pewną wadę…

A jest nią automatyczna, 6-stopniowa skrzynia biegów. Zwykła jazda nie powinna odsłonić aż tak mocno słabości tej skrzyni. Owszem, czujemy że czasem mozolnie wolno zmienia biegi, lecz nie powinno nas to denerwować. Jednak jak przyjdzie nam w końcu wykonać jakiś szybszy manewr i wciśniemy pedał do podłogi, wtedy zaczynają się schody… Nie dość, że bieg zostanie zmieniony zdecydowanie za późno, a autem strasznie szarpnie, to dodatkowo silnik zacznie strasznie wyć. A potem auto zmieni bieg na wyższy… i to jest jeszcze gorsze, bo poczujemy spadek mocy, potem uderzenie w plecy i wycie… i tak za każdym razem, nawet w trybie sport. Trochę pomóc może ręczna zmiana biegów za pomocą łopatek, jednak w takim aucie to żadna zabawa.

Ogólnie, jazda tym samochodem to przyjemność. Auto nie zostało stworzone do szaleństw, a mimo to jest całkiem zrywne. Zawieszenie jest zestrojone idealnie na polskie drogi, 3008 płynie nad dziurami niczym poduszkowiec. Peżo naprawdę dobrze się prowadzi i, o dziwo, nie przechyla się w zakrętach, wiec od czasu do czasu możemy łyknąć kilka szykan odrobinę szybciej. Jeśli już o prędkości mowa, to w tym samochodzie w ogóle jej nie czuć. Nie raz łapałem się na tym, że jadę już „stówką” myśląc, że mam coś koło 60 czy 70. Trzeba się mocno pilnować. W kabinie również panuje bardzo miła cisza, do momentu aż naciśniemy gaz w podłogę, a skrzynia zrobi magiczny opóźniony kickdown. Wtedy budzi się wielka klekocząca bestia.


Podsumowanie

Czy hybryda ma jakikolwiek sens? Cóż, patrząc po wynikach spalania, jak najbardziej tak. Pokażcie mi drugi tak duży samochód, o takich osiągach, który w mieście spali 5,5-6 litra i to przy normalnej jeździe. Dokładnie, nie ma takiego. Oczywiście, pozostanie standardowe pytanie odnośnie ceny. I, niestety, odpowiedz jest na niekorzyść auta z lwem na masce, ponieważ dopłata 45 000 zł jest chyba nieakceptowana i odstraszy potencjalnych nabywców. Za pieniądze, które należy dołożyć można kupić około 7965 l paliwa (5,65zł za litra ropy) co pozwoli przejeździć jakieś 110 000 kilometrów, licząc średnie spalanie na poziomie 7 l/100 km. Szkoda też, żę Hybrid4 występuje tylko i wyłącznie w najwyższej wersji wyposażenie, która jest droższa od podstawowej o około 20 000 zł. Choć z drugiej strony przykładowo Toyota Prius też do tanich nie należy, ale jakoś udało jej się przekonać do siebie klientów. Mamy nadzieje, że i Peugeotowi się to uda, bo zrobił naprawdę niezły samochód, o niebanalnym rozwiązaniu technicznym.

DANE TECHNICZNE Peugeot 3008 Hybrid4
Silnik / Pojemność diesel / 1997 cm3 + elektryczny
Układ / Liczba zaworów R4 / 16
Moc maksymalna 120 kW (163 KM) / 3850 obr/min + 20 kW (37 KM) / 2000 obr/min
Moment obrotowy 300 Nm / 1750 obr/min + 200 Nm / 800-1290 obr/min
Zawieszenie przód kolumny MacPhersona
Zawieszenie tył belka skrętna
Napęd 4x4
Skrzynia biegów automatyczna, 6 biegów
Prędkość maksymalna 191 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 8,5 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) 5,6 / 6 / 5,8
Długość / Szerokość / Wysokość 4365 / 1837 / 1639 mm
Rozstaw osi 2613 mm
Masa własna / Dopuszczalna 1733 / 2245 kg
Bagażnik w standardzie 420 l / 555 do lini dachu
Bagażnik po złożeniu siedzeń 949 l / 1501 do lini dachu
Pojemność zbiornika paliwa 60 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 2 lata
Przeglądy co 30 tys. km
Cena wersji podstawowej 62 500 zł (1.6 VTi 120 KM, Access)
Cena wersji testowanej 140 900 zł

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

Leave A Comment