Chciałoby się jak najlepiej, żeby świat szeroko pojętego tuningu zobaczył nasze dzieło, przeżył chwilę totalnego zauroczenia i rozpropagował efekt wielotygodniowych starań pomysłowych inżynierów, jednak modyfikacja samochodów nie zawsze musi się wiązać z fanfarami klientów oraz dużym sukcesem – czasami po prostu charakter „tuningowanego materiału” przerasta bez wątpienia ogromne umiejętności samych pracowników. Doskonałym tego przykładem (lub mówiąc inaczej – przykładem braku inspiracji tudzież nietypowych idei) jest 560-konne BMW M6 od niemieckiej firmy AC Schnitzer …
Nie będziecie raczej zaskoczeni – by choć w minimalnym stopniu oddać burzę mózgów jaka na pewno miała miejsce w warsztacie tytułowego przedsiębiorstwa, inżynierowie „AC” zaaplikowali monachijskiej bestii aluminiowe obręcze w rozmiarze 20 cali (opcjonalnie mogą mieć 21 cali), chromowany grill, nowe sprężyny w zawieszeniu (jakby standardowy odpowiednik nie był wystarczający) obniżające poniekąd luksusowe BMW o 15 mm z przodu i 25 mm z tyłu oraz specjalny pakiet aerodynamiczny dodający złośliwemu (w niektórych momentach bez wątpienia) M6 odrobiny …, elegancji. Spójrzcie na tylny dyfuzor, wymieniony przedni zderzak i spojler na klapie bagażnika w odmianie coupe – tak, wygląda to całkiem agresywnie, ciekawie, można by nawet pomyśleć, że trochę groźnie, ale zarazem i dystyngowanie kreując mocniejsze o 60 KM i 110 Nm momentu obrotowego BMW na jeszcze bardziej luksusowe, a co za tym idzie też i droższe (gwoli uzupełnienia – 4.4-litrowe V8 generuje w danym przypadku 620 KM i 790 Nm maksymalnego momentu obrotowego pozwalając na osiągnięcie maksymalnie 305 km/h).
Czyżby AC Schnitzer rzeczywiście wykazał się brakiem pomysłów i słabością w „tuningowaniu” motoryzacyjnych tuz tego świata? Mówiąc odrobinę dyplomatycznie – niekoniecznie, bowiem chcąc zrobić pojazd jeszcze bardziej agresywny, bezkompromisowy i powiększający dziurę w domowym budżecie, tytułowa firma osiągnęła niejako efekt odwrotny do zamierzonego …, a to też jest sztuka …
