Volkswagen Beetle 1.2 TSI Design – AUTO TEST

28 maja 2013
tekst: Artur Mierzejewski, zdjęcia: Artur Mierzejewski
Volkswagen Beetle

Mini-malnie lepszy Beetle

Z sentymentem patrzę na stare, legendarne już Garbusy zaprojektowane jeszcze przez słynnego Ferdynanda Porsche, na malutkie Mini Coopery, takie jakim jeździł Jaś Fasola, czy na podobnej (nie-)wielkości Fiaciki 500, które zmotoryzowały całą Europę i były protoplastami późniejszego Malucha. Choć bardzo bym chciał jeździć takim zabytkiem, to jednak świadomość ich obecnego stanu i potencjalnych kosztów napraw szybko budzi mój rozsądek. Perełki, zachowane w nienagannym stanie oczywiście trafiają na rynek, ale ich ceny są wręcz kosmiczne, a mnie nie stać (jak szejków arabskich) na wielostanowiskowe garaże i trzymanie takich białych kruków jako lokaty kapitału. Myślę, że miłośników motoryzacji z podobnym problemem jak mój jest wielu, ponieważ koncerny motoryzacyjne od lat próbują oferować im produkty nowoczesne, współczesne lecz stylistyką nawiązujące do swych słynnych przodków. Tak właśnie powstały nowe Mini (ze stajni BMW), nowy Fiat 500 i kolejna już generacja Volkswagena, który obecnie nosi oficjalnie nazwę Beetle. Zdajemy sobie wszyscy sprawę, że to już nie to samo, nie ten klimat i radość, ale postanowiłem dla Państwa sprawdzić jak jeździ nowy „garbus” i w jakim stopniu nawiązuje do legendy.


Ponadczasowe kształty

W przeciwieństwie do Mini czy 500-ki, które powstają w kilku wersjach nadwoziowych, Beetle jest dostępny obecnie jedynie jako 3-drzwiowe coupe (wiosną 2013 roku ma się pojawić w sprzedaży kabriolet). Sylwetka zdecydowanie nawiązuje do pierwowzoru produkowanego od lat 40-tych XX wieku, podobnie jak poprzedni, produkowany na przełomie XX i XXI wieku New Beetle. Linia jest oczywiście bardziej nowoczesna, auto również znacznie urosło (dłuższe o 15 cm od poprzednika). Beetle jest optycznie bardziej sportowy, wydaje się być stosunkowo szeroki i płaski, dłuższa jest maska, przednia szyba jest nachylona bardziej płasko, dach i pokrywę bagażnika nakreślono jedną, łagodną kreską…


Auto zwraca na siebie uwagę na drodze bardziej niż coraz bardziej popularni konkurenci, nie tylko za sprawą kształtów, ale także interesującej kolorystyki. Nasz egzemplarz, w wersji Design, pokryty był żywym, czerwonym lakierem, a przez środek, od przedniego do tylnego zderzaka, przechodziły szerokie, białe pasy. Niezwykle prezentują się na nim 16-calowe felgi przypominające klasyczne, garbusowi kapsle – chromowana powierzchnia jest jak lustro i warto dbać o utrzymanie jej w czystości. Robi wrażenie…! O charakterze Beetla decydują jednak takie detale jak wyłupiaste, okrągłe oczy (ze światłami dziennymi w technologii LED), szerokie nadkola i niewielka powierzchnia szyb, skutecznie ograniczająca widoczność z miejsca kierowcy. Samochód ten jest chyba najbardziej rozpoznawalnym w historii motoryzacji i nie da się go pomylić z żadnym innym. Moim osobistym zdaniem, spośród wymienionych wcześniej retro-pojazdów, Beetle w największym stopniu nawiązuje stylistyką do pierwowzoru. Zwłaszcza wnętrze…

…wzbudza nostalgię

Kabina Volkswagena Beetle jest chyba jedynym wyjątkiem od reguły, o której piszę przy okazji testu wszystkich modeli tej marki. Charakterystyczne elementy deski rozdzielczej, przysłowiowa już prostota i wzorcowa ergonomia tutaj zostały zdecydowanie zmienione, co nie znaczy, że funkcjonalność na tym straciła. Wręcz przeciwnie – wszystko jest dokładnie tam gdzie być powinno, w zasięgu ręki kierowcy a różnice polegają jedynie na całkowicie zmienionej stylistyce, która wprost kopiuje najciekawsze elementy z pierwszego garbusa. Cała konsola polakierowana jest w kolorze nadwozia (w wersji Design) – czerwony pas ciągnie się właściwie wokół, bo także górna część boczków drzwi została pokryta lakierem. Kokpit jest płaski, a otwierane ku górze drzwiczki schowka przed pasażerem wyglądają niemal jak kopia pierwowzoru, podobnie jak paskowe uchwyty na słupkach B dla pasażerów tylnej kanapy. Poza tym jednak kabina jest na wskroś nowoczesna – wygodne fotele, również nawiązujące kolorem do karoserii, to już typowy, współczesny produkt, w którym próżno szukać retro-detali.


W wyposażeniu znalazła się elektroniczna dwustrefowa klimatyzacja i bardzo dobry system audio z możliwością podłączenia telefonu przez bluetooth. O bezpieczeństwo pasażerów dbają systemy liczne systemy elektroniczne , dzięki którym auto powinno jechać jako po sznurku w każdych warunkach, a także komplet poduszek powietrznych. Na tylnych miejscach (dwóch) można zamontować foteliki ISOFIX, ale zarówno ich montaż, jak też ogólnie wsiadanie przez jedyną parę drzwi wymaga nie lada ekwilibrystyki. Przestrzeni nad głową jest sporo, nogi będą miały ciasno, ale bądźmy szczerzy – to nie jest rodzinne auto tylko designerski gadżet dla aktywnych, kochających piękno młodych ludzi, którzy lubią zwracać na siebie uwagę. Nawet bagażnik o pojemności 310 litrów okaże się dla nich wystarczający (prawie dwukrotnie większy niż np. w Mini), zwłaszcza, że załadunek jest łatwy dzięki wysoko unoszonej klapie.

Napęd również sprzed lat?

Niech nie zmyli Państwa pojemność silnika – 1.2 litra to faktycznie tyle samo co w pierwszych garbusach, ale to jedyne podobieństwo. Pod czerwoną maską znajduje się nowoczesny silnik TSI wspomagany turbosprężarką – typowy przykład obserwowanego od lat downsizingu, dzięki czemu auta nie tracą praktycznie niczego w kwestii dynamiki, a potrafią być jednocześnie oszczędne. Testowana jednostka generuje 105 koni mechanicznych i 175 Nm momentu obrotowego, co pozwala na sprawne poruszanie się zarówno w ruchu miejskim jak i w dłuższej trasie. Podczas mojego testu średnie zużycie paliwa wyniosło niespełna 6 litrów, ale 2/3 dystansu pokonałem poza miastem. Niewielki apetyt na paliwo jest m.in. wynikiem zastosowania 6-biegowej skrzyni manualnej, która w połączeniu z elastycznym silnikiem pozwala efektywnie wykorzystywać wysokie przełożenia, a co za tym idzie, nie wkręcać silnika na wysokie obroty. Układ kierowniczy i zawieszenie działają bez zastrzeżeń, jak w typowym nowoczesnym aucie, trudno wytrącić je z równowagi bo prowadzi się znakomicie. Żałuję, że nie miałem jeszcze okazji przetestować mocniejszej, 2-litrowej odmiany dysponującej 200 KM, która mogłaby dostarczyć więcej emocji.


Podsumowanie

Prezentowana wersja, pomimo stosunkowo słabego silnika, jest jednak rozsądnym kompromisem co potwierdzają klienci wybierający ją najchętniej. To dowód, że Beetle kusi przede wszystkim wyglądem i nawiązaniem do legendarnego protoplasty. Klientami są ludzie, którzy mieli, mają lub bardzo chcieliby mieć w swoim garażu klasyka, a jednocześnie zależy im na bezawaryjnym, funkcjonalnym aucie do codziennej jazdy. Cena tego modelu została skalkulowana całkiem rozsądnie, bo już za 70 tysięcy złotych można nabyć podstawową wersję. Prezentowana odmiana Design dostępna jest od 74800 zł, ale ten konkretny egzemplarz wyceniono na około 86 tysięcy za sprawą bogatszego, ponadstandardowego wyposażenia. Oczywiście odezwą się głosy, że za tę kwotę można kupić Passata czy nawet auto wyższej klasy dające właścicielowi przestrzeń, komfort, bezpieczeństwo… Nie da mu jednak tyle radości – wiem, jeździłem, sprawdziłem i szczerze polecam.

DANE TECHNICZNE Volkswagen Beetle 1.2 TSI Design
Silnik / Pojemność benzyna, turbo / 1197 cm3
Układ / Liczba zaworów R4 / 16
Moc maksymalna 77 kW (105 KM) / 5000 obr/min
Moment obrotowy 175 Nm / 1550-4100 obr/min
Zawieszenie przód kolumny MacPhersona
Zawieszenie tył wielowahaczowe
Napęd przedni
Skrzynia biegów manualna, 6 biegów
Prędkość maksymalna 180 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 10,9 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) 8,0 / 5,0 / 6,0
Długość / Szerokość / Wysokość 4278 / 1808 / 1486 mm
Rozstaw osi 2537 mm
Masa własna / Dopuszczalna 1199 /
Bagażnik w standardzie 310 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń 905 l
Pojemność zbiornika paliwa 55 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 2 lata
Przeglądy co 15 tys. km lub co rok
Cena wersji podstawowej 71,260 zł (1.2 TSI 105 KM, wersja Beetle)
Cena wersji testowanej ok. 86,000 zł

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

Leave A Comment