Lexus LS 600h F-Sport – AUTO TEST

24 maja 2013
tekst: Artur Mierzejewski, zdjęcia: Artur Mierzejewski
Lexus LS600

Odwieczna walka gigantów

Jak w czasach greckich bogów, kiedy Zeus, Posejdon i inni mocarze o nadprzyrodzonej sile walczyli o panowanie nad światem, tak od dziesięcioleci toczy się rywalizacja pomiędzy najlepszymi, najdroższymi, najlepiej wyposażonymi i najbardziej prestiżowymi limuzynami klasy premium. Dominację tzw. niemieckiej wielkiej trójki próbuje złamać japoński krążownik o amerykańskim rodowodzie – Lexus LS. Największy i najbardziej luksusowy sedan ze stajni Lexusa, obecny początkowo jedynie na rynku amerykańskim, zadebiutował w 1989 roku jako alternatywa dla ulubionych przez Amerykanów produktów ich rodzimej motoryzacji i szybko zdobył dużą popularność jako auto wygodne, bezawaryjne i luksusowe. W wyniku prywatnego importu zaczął po latach trafiać do Europy, gdzie również zyskał grono wielbicieli wierzących w wyjątkową jakość produktów Toyoty. Niestety, do wyników sprzedaży Mercedesa S-klasse, BMW 7 i Audi A8 Lexus nie potrafi się zbliżyć. Może obecna generacja, zaprezentowana w 2012 roku ewolucja modelu UCF40 (produkowanego od 2006 roku) da radę przełamać hegemonię niemieckich mocarzy?


Jeszcze nowocześniejszy

Lexus zawsze starał się instalować w swoich autach nietuzinkowe, nowoczesne i pionierskie rozwiązania, aby być o krok przed konkurencją. Najnowszy LS także stanowi swego rodzaju ewenement w kwestii technologii. Niesamowicie wręcz dopracowano aerodynamikę ogromnego i potężnego pojazdu, stosując mnóstwo nierzucających się w oczy minispojlerów (np. na lusterkach) kierujących strumień powietrza tak, żeby nie powodował szumów opływowych wokół karoserii. Dzięki temu w kabinie jest wyjątkowo cicho nawet przy prędkościach przekraczających 100 km/h – można wtedy rozmawiać szeptem. Także odgłosy silnika praktycznie nie przedostają się do wnętrza, nie tylko dlatego, że czasem jednostka benzynowa wyłącza się (jak przystało na hybrydę), ale po prostu inżynierowie postarali się stworzyć produkt doskonały pod każdym względem i w znacznej części im się to udało.


Subtelniejszy wygląd

O ile poprzedni model LS wydawał się dość ciężki optycznie (choć bez wątpienia bardzo ładny i dostojny) o tyle nowy nabrał pewnej lekkości. Bardziej sportowe, dynamiczne linie widać zwłaszcza w przedniej części nadwozia, która chyba najbardziej różni się od poprzednika. Atrapa chłodnicy, ostrzejsze kształty świateł i agresywniej profilowany zderzak upodobniły nieco LS-a do mniejszych (i zgrabniejszych) modeli tego producenta. Odmiana F-Sport, choć zgodnie ze swoim przeznaczeniem wciąż zachowuje miano prestiżowej limuzyny, pokazuje nieco sportowego charakteru. Specjalny pakiet stylistyczny nie zaburza spokojnych i eleganckich linii i nie powoduje, że Lexus ostentacyjnie rzuca się w oczy wszystkich wokół. Nawet światła wykonane w technologii LED nie są już czymś niezwykłym, na co dzień widzimy setki aut mrugających do nas listwami diodowymi – praktyczność i energooszczędność nowych technologii jest nie do przecenienia.

Ponad 5-metrowy sedan stoi na 19-calowych felgach z oponami w rozmiarze 245/45R19, które wydają się optymalnym wyborem do tego modelu, choć na pewno we wnękach zmieściłyby się większe obręcze. To już byłby jednak „hardcore” w wydaniu tuningowych maniaków, a Lexus ma wyglądać klasycznie. Pasują do niego chromowane listwy boczne, obramowanie szyb, klamki czy końcówki układu wydechowego. Prestiż widać jednak przede wszystkim we wnętrzu…


Salon dla kierowcy

W założeniu auta tego typu są przeznaczone przede wszystkim dla podróżujących na tylnej kanapie prezesów i gwiazd show biznesu. Wersja F-Sport jest jednak ukłonem w stronę klientów, którzy kupują Lexusa, żeby prowadzić go samodzielnie. To właśnie miejsce kierowcy jest najwygodniejszym i najbardziej dopracowanym dzięki wzorowej ergonomii i bogatemu wyposażeniu uprzyjemniającemu godziny spędzone „za kółkiem”. Fotel jest bardzo wygodny, a dzięki wszechstronnej regulacji można dopasować go do każdej sylwetki, zaś płynna regulacja podgrzewania i wentylowania zapewni komfort w każdych warunkach Kierownica może być wzorem – gruby, podgrzewany wieniec, bardzo wygodny uchwyt i skóra najwyższej jakości. Właściwie wszystkie użyte materiały są na poziomie niedostępnym w większości pozostałych samochodów – nie tylko doskonała skórzana tapicerka, ale również listwy z aluminium i tworzywa sztuczne wydają się być o klasę lepsze od widzianych przeze mnie u konkurentów. Inżynierowie japońscy zadbali o każdy drobiazg, aby w środku każdy poczuł się jak w ekskluzywnym salonie, a nie w „środku transportu z punktu A do B”. Tu najważniejsze są wrażenia odbierane wszystkimi zmysłami. Cisza, dotyk szlachetnych materiałów, przyjemny zapach skóry i pieszczące wzrok detale, jak choćby charakterystyczny analogowy zegar na środku konsoli, aluminiowy lewarek skrzyni biegów czy metalowe pokrętła do sterowania sprzętem audio sygnowanym przez Mark Levinson. Zestaw ten to marzenie każdego motoryzacyjnego audiofila, z samochodu potrafi uczynić studio odsłuchowe, a przyjemność tę jest w stanie pokonać dopiero mocniejsze wciśnięcie gazu i ryk benzynowej V8-ki w trybie Sport.


Jak wspomniałem wcześniej, pasażerowie nie są w Lexusie F-Sport najważniejsi… Nie ma tu wielostrefowej klimatyzacji, regulacji ani funkcji masażu tylnych foteli, ale i tak poziom komfortu będzie dla każdego więcej niż wystarczający. Ci najbardziej wymagający powinni zdecydować się na przedłużoną odmianę L i na specjalny pakiet komfortowych siedzeń, który pozwoli na wiele więcej.

Z dziennikarskiego obowiązku dodam jeszcze, że bagażnik ma jedynie 370 litrów pojemności i nie może być powiększony przez złożenie oparć kanapy, ponieważ mieszczą się tam akumulatory. Jest do dla mnie dość istotny argument za wyborem wersji klasycznej, benzynowej LS460 – tańszej, szybszej i praktyczniejszej podczas wakacyjnych wyjazdów. Hybryda jednak również ma niewątpliwe zalety…

Napęd – chluba Japończyków

Do budowy Lexusa LS600h wykorzystano dobrze znany i stale unowocześniany napęd hybrydowy, który najpierw pojawił się w Toyocie Prius, a następnie w znacznie bardziej zaawansowanych zestawach trafił do samochodów Lexusa. W najnowszym LS-ie pod maską znajduje się benzynowa V8-ka o pojemności 5 litrów sprzężona z elektrycznym silnikiem zasilanym akumulatorami niklowo-metalowo-wodorowymi. Oczywiście wierzę na słowo producentowi, ponieważ całość jest szczelnie zasłonięta plastikowymi pokrywami, przez co kierowa ma dostęp właściwie tylko do korka zbiorniczka płynu do spryskiwaczy.

Wspomniany zestaw generuje w sumie 445 KM mocy i 520 Nm momentu obrotowego, które rozpędzają ważącą 2.3 tony limuzynę do setki w 6.1 sekundy. Prędkość maksymalną ograniczono do 250 km/h. Są to wyniki godne sportowych ścigaczy, ale doceni je także prezes, którego szofer musi dowieść na ważne spotkanie „w niedoczasie”. Pomocny jest podnoszący bezpieczeństwo i pewność prowadzenia stały napęd na 4 koła AWD, który w zależności od potrzeb może w szerokim zakresie dzielić moment obrotowy na obie osie (np. 50:50 lub 30:70). W warunkach zimowego testu rozwiązanie to sprawdzało się znakomicie.


Z silnikami sprzężona jest bezstopniowa skrzynia automatyczna, która pracuje wręcz niezauważalnie. W zależności od wybranego trybu pracy (od Eco, poprzez Comfort, Normal, aż po Sport i Sport+) zmienia biegi mniej lub bardziej dynamicznie, ale zawsze płynnie i kulturalnie. Różnice pomiędzy poszczególnymi ustawieniami są wyraźne i przejawiają się nie tylko w prędkości obrotowej silnika i osiągach, twardości zawieszenia, ale także w zmianie sposobu wyświetlania parametrów na „zegarach”. Obrotomierz widoczny w trybach sportowych znika gdy stawiamy na ekologię i zastępuje go wskaźnik ładowania akumulatorów. Zmienia się także podświetlenie, z czerwonego na niebieskie. Są to drobiazgi, ale bardzo przydatne gdy chcemy mieć znaczący wpływ na sposób jazdy i zużycie paliwa. Spalanie średnie podczas testu to około 12 litrów benzyny na 100 km, co przy tej mocy i osiągach jest wynikiem rewelacyjnym. Oczywiście bardzo dynamiczna jazda ograniczająca udział silnika elektrycznego zaowocuje apetytem wyższym o kilka litrów. Generalnie jednak uważam, że jest to chyba najlepszy i najbardziej przyjazny dla użytkownika napęd hybrydowy spośród obecnie dostępnych na rynku, a wieloletnie doświadczenie Toyoty w tej dziedzinie jest nie do przecenienia. Niektórzy narzekają, że Lexus nie oferuje silnika diesla. Tak naprawdę nie jest to problem, bo prezentowane rozwiązanie bez problemów może pokonać konkurencyjne limuzyny z silnikami wysokoprężnymi w ich koronnej konkurencji – ekonomice jazdy.

Czas na decyzję

Komfort, prestiż, bezpieczeństwo i wyposażenie na najwyższym poziomie. Jeśli tego oczekujesz od swojego auta to Lexus LS będzie spełnieniem Twoich marzeń. Gdy dysponujesz 600 tysiącami złotych na zakup i kolejnymi dziesiątkami tysięcy na eksploatację, serwisy, ubezpieczenia, to jest to propozycja godna rozważenia. Jeśli nie chcesz jeździć Mercedesem czy BMW to właściwie wybór już został dokonany – będziesz szczęśliwym posiadaczem jednego z najlepszych aut dostępnych na rynku. Czy będzie to hybryda czy wersja benzynowa – to sprawa drugorzędna – obie są doskonałe.

DANE TECHNICZNE Lexus LS 600h F-Sport
Silnik / Pojemność benzyna + elektryczny / 4969 cm3
Układ / Liczba zaworów V8 / 32
Moc maksymalna silnik elektryczny : 165 kW (224 KM) , silnik benzynowy : 290 kW (394 KM), łącznie 327 kW (445) / 6400 obr/min
Moment obrotowy 520 Nm / 4000 obr/min
Zawieszenie przód aktywne, podwójne wahacze
Zawieszenie tył aktywne, wielowahaczowe
Napęd 4x4
Skrzynia biegów automatyczna, bezstopniowa
Prędkość maksymalna 250 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 6,1 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) 13,6 / 10,2/ 12
Długość / Szerokość / Wysokość 5090 / 1875 / 1470 mm
Rozstaw osi 2970 mm
Masa własna / Dopuszczalna 2460 / 2900 kg
Bagażnik w standardzie 370 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń -
Pojemność zbiornika paliwa 84 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 3 lata lub 100 tys. km
Przeglądy co 15 tys. km
Cena wersji podstawowej 449 200 zł (LS460)
Cena wersji testowanej 599 300 zł

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

5 Comments

Leave A Comment