Dużo, niedużo …

Samochody elektryczne to u nas w dalszym ciągu rarytas, próba udowodnienia innym czegoś mało zrozumiałego lub rzeczywisty sposób (i nietani) realizacji swoich ekologicznych zapędów. Mówiąc szczerze wspomniane określenia mają niewielkie znaczenie – Polska i tak nie respektuje modnych w innych krajach dopłat do samochodów górnolotnie określanych mianem „ekologicznych”, dlatego oficjalny debiut Nissana Leaf w polskich salonach będzie raczej wydarzeniem, na które tylko nieliczni zwrócą jakąkolwiek uwagę. Fakty są takie – najuboższą odmianę Visia dostaniemy za co najmniej 126 000 zł (a są jeszcze Acenta i Tekna), możemy dopłacić 3200 zł do systemu NissanConnect 2.0 z kamerą cofania, 4000 zł do ładowarki o mocy 6,6 kW oraz 2400 zł do lakieru metalizowanego i co najważniejsze – wspomnianego „elektryka” kupimy (póki co) jedynie w dwóch salonach – Zaborowski w Warszawie i Japan Motors w Krakowie. Ktoś zainteresowany?