Nowy Range Rover Sport – identyfikacja

1 kwietnia 2013
Range Rover Sport (2013)

Zabrzmi to odrobinę górnolotnie, jakby dany artykuł został opłacony przez rząd niejakiego Davida Camerona, ale ten fakt jest warty odnotowania – brytyjskie samochody, choć okraszone niewielkim zaufaniem, są iście wyjątkową częścią obecnej motoryzacji. Weźmy dajmy na to masywnego Range Rovera – pojazd ciężki, luksusowo wyposażony, teoretycznie mocno awaryjny i ustępujący (według powszechnej opinii) niemieckim rywalom, ale biorąc pod uwagę całokształt, jego twardy wizerunek i dość egzotyczne rysy będące odzwierciedleniem klimatu Sollihul plant (miejsce produkcji omawianego SUV-a), jesteśmy mu w stanie wybaczyć każdy niedopracowany element. Problem jednak w tym, że kanciasta aparycja dzielnej „terenówki” (z formalnego punktu widzenia mocno naciągane określenie) to nie wszystko co może nam zaoferować koncern Land Rovera – pozostaje jeszcze trudna do zidentyfikowania odmiana Sport …


Nie ulega żadnym wątpliwościom fakt, iż nowa generacja pokazanego na targach motoryzacyjnych w Nowym Jorku samochodu wygląda niemal pod każdym względem lepiej aniżeli swój poprzednik. Fakt, karoseria sprawia wrażenie delikatnie „napuchniętej” oraz ciężkiej, ale właśnie – sprawia takie wrażenie. Rzeczywistość pokazuje coś zupełnie innego, mianowicie waga liczącego 4850 mm długości samochodu spadła o kosmiczne wręcz (porównując odmiany z wysokoprężnym silnikiem V6) 420 kilogramów co jest niewątpliwym efektem zastosowania na szeroką skalę aluminium. Poza tym reprezentant segmentu obrzydliwie luksusowych SUV-ów został wyposażony w charakterystyczny dla Land Rovera grill, dynamicznie narysowane zarówno przednie jak i tylne reflektory oraz bezdyskusyjny wizerunek twardziela w pomarańczowych adidasach firmy Nike – poparty zresztą większymi wymiarami (+ 178 mm do rozstawu osi i + 55 mm do szerokości).

Zaskakujące, że opracowywany równolegle z „konwencjonalnym” Range Roverem wóz posiada aż 75% unikalnych dla siebie części co tłumaczyłoby rzecz jasna niższą o 45 kg wagę i górnolotnie brzmiące hasło producenta: „To zupełnie nowy samochód, z lepszym, bardziej bezpośrednim prowadzeniem i współczynnikiem oporu powietrza wynoszącym 0,34 Cd”. Informacje te wyglądają obiecująco (podobnie jak 185-milimetrowy zakres zmiany wysokości pneumatycznego zawieszenia, 19-, 20-, 21- lub nawet 22-calowe felgi o charakterystycznym wzorze Viper’s Nest, zaawansowany system Terrain Response® 2 czy też dwa rodzaje stałego napędu 4WD – ze skrzynią rozdzielczą, która pełni funkcję reduktora lub podziałem siły w stosunku 50:50 z możliwością blokady centralnego dyferencjału), ale ich mnogość może odrobinę przytłoczyć, wywołać delikatne zawroty głowy bądź niepohamowany proces „ślinienia się” wywołany ogromną chęcią kupna takiego samochodu. Czy wobec tego jednostki benzynowe pokroju 3-litrowego V6 o mocy 340 KM lub 5-litrowego V8 generującego 510 KM (dla fanów autostrad jest 3-litrowe TDV6 generujące 258 KM, 3-litrowe SDV6 o mocy 292 KM lub, przewidziane na późniejszy termin, 4.4-litrowe SDV8 o mocy 340 KM) są wystarczającym powodem, by ciężko zarobione środki płatnicze wydać właśnie na Range’a?

Brytyjski SUV 5+2 z działającą na wyobraźnię końcówką „Sport” zasłużył sobie na miano „obiektu westchnień” – w końcu dysponuje naprawdę mocnymi silnikami, więcej niż tylko wystarczającym poziomem różnych „ekstrasów”, nowoczesnym, 8-biegowym automatem, stylistyką łączącą dynamizm z elegancją oraz planami zakładającymi w przyszłości hybrydę z silnikiem diesla. Na czym więc polega „identyfikacyjny” dylemat Range Rovera Sport? Cóż, połączenie nobliwego charakteru ze sportem teoretycznie nie jest niczym złym, ale opinia „ulubionego samochodu piłkarzy” może już nie działać korzystnie na jego wizerunek …

źródło: Land Rover

Patryk Rudnicki

Leave A Comment