Alfa Romeo 4C – lekki niedosyt

19 marca 2013
Alfa Romeo 4C

Polityka włoskiej Alfy Romeo przypomina ostatnimi czasy chełpiącą się dużym biustem modelkę, która w rzeczywistości nosi rozmiar A i podkreśla fakt niesamowitej hojności ze strony Wszechmogącego. Nie ma co dyskutować – tytułowy koncern już od dłuższego czasu karmi swoich zwolenników górnolotnymi obietnicami, maksymalnie przeciąga debiut kolejnych samochodów okraszonych teoretycznie dwuczęściowym logo i bazuje na dotychczasowych „siłach”, których perswazja (niegdyś brzmiąca dosyć świeżo) jest coraz mniejsza, ale czemu się tutaj dziwić – rynek konsumentów pragnie czegoś więcej aniżeli „zabawkowego” MiTo oraz Giulietty z menopauzą, czegoś wyjątkowego, szybkiego i równie stylowego co Kościół Mariacki. To wielki dzień, bowiem Alfa nareszcie się zdecydowała …


Podczas targów motoryzacyjnych w Genewie efekt długotrwałych prac włoskich inżynierów znalazł swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości – pokazano bowiem sportowy model 4C. Automatycznie nasuwające się pytanie winno zatem brzmieć: „Czy wielokrotnie odkładana data premiery tego samochodu ma niepodważalne alibi i rekompensuje straty moralne zagorzałych fanów Alfy Romeo?” I tak i nie – 4C jest oczywiście zadziornie wystylizowanym coupe mierzącym 399 cm długości, 200 cm szerokości oraz 118 cm wysokości (rozstaw osi to 238 cm), przyciąga wzrok swoimi zaokrąglonymi kształtami i dysponuje „jedynym słusznym” (jak twierdzi większość zakochanych bez opamiętania w motoryzacji ludzi) napędem RWD, ale jej przednie reflektory ze światłami do jazdy dziennej przypominającymi wysypkę uczuleniową, z pozoru świetne proporcje wzbogacone dużą ilością załamań i dwuramienna, spłaszczona u dołu kierownica potrafią zasiać ziarnko niepewności. Czy tak być powinno? Czyżby nowa Alfa już od samego początku miała budzić liczne kontrowersje i motywować lekki niedosyt? Zorientowane na kierowcę wnętrze, dwusprzęgłowa skrzynia automatyczna TCT oraz benzynowy motor 1750 TBi wskazują, że raczej nie, choć Volkswagen Golf też nie wypracował sobie od razu tak spektakularnej popularności …

Kontynuując wątek czysto techniczny – zasilana etyliną jednostka generuje zobowiązujące 240 KM, które gwarantują (a przynajmniej mają to robić) 250 km/h prędkości maksymalnej, 4,5 sekundy do 100 km/h, świetną zabawę na torze wyścigowym oraz spontaniczne reakcje na pedał gazu, choć trzeba pamiętać, że cały czas mówimy „jedynie” o czterocylindrowym silniku autorstwa włoskiego producenta. Jeżeli szukającemu emocji najwyższego szczebla klientowi dana propozycja nie będzie jednak odpowiadać, są trzy wyjścia – zmienić preferencje, udać się do innej firmy lub zaakceptować włoski „dobrostan” jaki oferuje Alfa za 250 000 złotych i zapoznać się nieco bliżej z charakterystycznym systemem DNA – tutaj wzbogaconym o dodatkowy tryb „Race” …, aha, istnieje jeszcze jedno, niemniej ekscytujące wyjście – zakupić limitowany do 1000 egzemplarzy (400 przeznaczonych na Europę, Afrykę oraz Bliski Wschód, 500 na Amerykę Północną i 100 dla reszty świata) wariant Launch Edition. Pomijając matowo-biały (Biały Carrara) lub czerwony lakier nadwozia, karbonowe wykończenia (m.in. klosze przednich reflektorów czy też delikatny tylny spojler) oraz przeciążenia na zakrętach osiągające nawet 1 g, zyskamy wówczas przede wszystkim możliwość uczestnictwa w kursie zaawansowanej techniki jazdy pod bacznym okiem doświadczonych instruktorów, a także splendor wywołujący czasami irytujące spojrzenia zazdrosnych ludzi …
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=ADrXZsroPWE#
Czy Alfa Romeo 4C jest rozczarowująca? Nie zamierzam krzewić głębokich przekonań o byciu innym niż wszyscy, nie mam również wątpliwości co do „argumentów” i ogólnego charakteru danego coupe, bo są one pewnie świetne, jednak 4C brakuje w moim przekonaniu swoistej kropki nad „i”, a czegoś takiego po samochodzie „ujmującym” właśnie bym oczekiwał. To Alfa Romeo – koncern dla entuzjastów nietuzinkowej stylistyki, rozświetlającego szarą rzeczywistość dobrego humoru i jakkolwiek dziwnie brzmiącego stwierdzenia, że „pojazdy mają duszę”, a 4C ją ma? „Jakąś” na pewno …

Patryk Rudnicki

Leave A Comment