Europejskie wojaże: jak poruszać się po drogach Ukrainy?

Mapka Ukrainy

Cieszy się opinią mało zrozumiałego kraju, choć uwzględniając faktyczny wygląd tamtejszych dróg i organizację motoryzacyjnego życia jest bardzo podobnie do reszty europejskiego „światka”. Jak się zapewne domyślacie rozpoczynamy kolejny odcinek „Europejskich wojaży”, ale tym razem zostajemy w kręgu państw słowiańskich. Dobrze wspominacie Euro 2012? Mam nadzieję, że tak, bowiem pakujemy cały ekwipunek i ruszamy zwiedzać kontrowersyjną Ukrainę …


Budzące różne konwenanse terytorium jest na pierwszy rzut oka zwykłą i nie budzącą dociekliwych pytań częścią Starego Kontynentu, ale zszargana różnymi opiniami republika mająca demokratyczny ustrój potrafi być nieprzewidywalna. Odrobinę podobnym charakterem zostały owiane tamtejsze ustalenia w ruchu drogowym, choć bezapelacyjny obowiązek posiadania apteczki, gaśnicy i trójkąta ostrzegawczego jakoś specjalnie nie odstaje od przyjętych norm tej części świata. Co warto zobaczyć jadąc do naszych południowo-wschodnich sąsiadów? Lista atrakcji jest wbrew pozorom całkiem długa – zaczynając od gęsto uzupełnionych ludzkim zapachem miast jak choćby Kijów, Lwów czy Odessa na malowniczym Półwyspie Krymskim bądź Huculszczyźnie kończąc. Oczywiście zapamiętajcie, że jakakolwiek podróż musi być „na trzeźwo” (dozwolony limit alkoholu we krwi to bezdyskusyjne 0,00 promila), winna przebiegać z absolutną uwagą i koncentracją, bowiem stan ukraińskich dróg woła czasami o pomstę do nieba, a kierowca powinien skontrolować „zawartość” frontowego siedziska, gdyż usadzenie tam dziecka do 12 roku życia lub osoby mierzącej mniej niż 150 cm wzrostu jest zabronione.

Oczywiście nasze turystyczne kroki mogą się również zwrócić w kierunku trzygwiazdkowego hotelu gdzie uprzednio złożyliśmy wcale nietanią rezerwację, ale zanim do niego przyjedziecie miejcie na uwadze ograniczenia szybkości, które trochę dziwnie sformułowane wypadałoby nie zaliczać do grona szalenie rygorystycznych. Ukraińskie prawo mówi, że w terenie zabudowanym obowiązuje 70 km/h, ale już w mieście (czyżby „aglomeracje” naszego sąsiada były pozbawione różnych obiektów?) mamy 60 km/h. Zdecydowanie mniejsza ilość kłopotliwych nieścisłości jest poza terenem zabudowanym gdzie wolno nam pojechać 110 km/h, jednak zanim rozwiniecie taką prędkość upewnijcie się, że Wasze najbliższe otoczenie jest wolne od rowerzystów i frywolnie myślących pieszych, którzy stanowią główny powód ukraińskich zdarzeń drogowych. Oprócz wspomnianych ustaleń i hipotetycznych zagrożeń pamiętajcie również o służbach mundurowych, które bardzo chętnie przeprowadzają kontrole cudzoziemców, a twardo wpisanych do kodeksu drogowego wysokości mandatów raczej nie ma …

Ukraina jest trochę dyskusyjnym, acz nieźle zorganizowanym (sugerując się udanym Euro 2012) krajem Unii Europejskiej, choć tamtejsza kultura drogowa oraz przestrzeganie „rządowych” ustaleń skutecznie mogą zachwiać ostatnią, długą w piśmie i mowie cechę. Będąc upartym szukalibyśmy jakichś podobieństw do naszego, biało-czerwonego terytorium, jednak zamiast dogłębnie analizować oba kodeksy skupmy się na jeździe i bezpiecznie osiągnijmy przystanek ukraińskiego wojażu – nadmieniony, trzygwiazdkowy hotel. Wszelkie konwenanse i tak byłyby niewiele warte, gdyż oprócz początków obu hymnów Polska i Ukraina to dwa różne, motoryzacyjne światy.

Patryk Rudnicki

Leave A Comment