MPV to wielozadaniowy pojazd (Multi-Purpose Vehicle), potocznie nazywany minivanem. Moda na powiększone osobówki przyszła zza wielkiej wody, gdzie ludzie pokochali możliwość załadowania całej rodziny, łącznie z psem oraz bagażami. Duża funkcjonalność, ogrom miejsca w środku i niekiedy możliwość przewozu więcej niż 5 osób to ideał nie tylko dla dużych rodzin czy taksówkarzy. Również młodzi ludzie zaczęli interesować się takimi pojazdami w celach zwiedzania świata z paczką znajomych. I właśnie dlatego postanowiliśmy przedstawić państwu Chevroleta Orlando, jednego przedstawicieli tej właśnie klasy samochodów na naszym rynku.
Wygląd
Niech nie zmyli was tytuł testu, Chevrolet Orlando na pewno nie jest „ślicznotką”. Przynajmniej nie na tej części globu. W USA są trochę inne wytyczne dotyczące samochodu, tam wydawać by się mogło, że wygląd to tak naprawdę sprawa drugo, albo i trzeciorzędna. Co innego w Europie, gdzie coraz więcej ludzi dba o styl, elegancję i o odrobinę oryginalności. Cóż, Orlando raczej wam tego nie da. Choć z drugiej strony, jeśli szukacie auta, które nie będzie się szczególnie rzucać w oczy, bo na przykład chcecie napaść na jubilera (czego oczywiście nie polecamy) to będzie to świetny wybór.
Dobrze, żarty na bok. Orlando może nie jest arcydziełem stylistycznym, ale na pewno nie można mu zarzucić że jest brzydki. To typowy przedstawiciel segmentu MPV, w którym wygląd spada na dalszy plan na rzecz wygospodarowania jak największej przestrzeni. Tutaj wszystko musi być praktyczne do bólu. Duże lusterka, duże światła, duża atrapa chłodnicy z jeszcze większym znaczkiem producenta na niej. Tutaj ewidentnie czuć „Amerykę”, w której to przecież wszystko musi być największe. Auto posiada również dolną część karoserii (progi, zderzaki) pokrytą czarnym plastikiem, co może mylnie sugerować terenowe aspiracje auta. Dzięki bocznym szybom, które układają się w kształt klina, sylwetka zyskała nieco na dynamice.
Wnętrze
Środek natomiast to bardzo miłe zaskoczenie, ponieważ amerykański styl został bardzo mocno doprawiony „Europą”, przez co efekt jest bardziej niż zadowalający. Jest to mieszanka tego, co najlepsze w USA i na Starym Kontynencie. Z jednej strony super wygodne „kanapowe” fotele, w których ponad 1000-kilometrowa podróż nie męczy, a z drugiej strony nieco „fikuśnych” kształtów na desce rozdzielczej, które wyglądają nowocześnie. Sprawne oko motomaniaka od razu zobaczy, że większość elementów deski rozdzielczej jest zapożyczona z rodziny Opla. Takie rzeczy jak kierownica, gałka zmiany biegów czy konsola środkowa to dokładnie takie same elementy jakie znajdziemy w nowej Astrze czy Insignii. Oczywiście, w żadnym wypadku nie jest to wada, a wręcz przeciwnie. Materiały użyte w środku są stosunkowo twarde, ale za to ich spasowanie jest na bardzo dobrym poziomie.
Niewątpliwie największą zaletą Orlando jest fakt, iż jest on przystosowany do przewozu aż 7 osób. Oczywiście, w ostatnim rzędzie najwygodniej będzie dzieciom, choć musze przyznać, że i ja przy wzroście ponad 180 cm bez problemu tam się zmieściłem. Ogromnym plusem jest tez możliwość regulowania pochylenia drugiego rzędu siedzeń. Jedyna rzecz jakiej mi brakowało z przodu to brak podłokietnika dla pasażera, tylko kierowca ma taki luksus.
Bagażnik przy złożonym 3 rzędzie oferuje 466 litrów, co nie jest wynikiem imponującym przy tak dużym aucie . Jeszcze gorzej jest jak jedziemy w więcej niż 5 osób, wtedy kufer kurczy nam się do zaledwie 101 litrów. Jadąc na dłuższy „trip” musimy poradzić sobie montując bagażnik dachowy pieszczotliwie nazywany „trumną”… Poza tym, mamy możliwość złożenia każdego fotela poza oczywiście siedzeniem kierowcy, co daje nam ogromną przestrzeń załadunkową (zmieści się cały sejf?).
Oczywiście, czym byłby samochód na dalekie podróże bez kilku udogodnień. Tak na przykład nasze Orlando posiadało automatyczną klimatyzację (szkoda, że nie dwustrefową), dobry system audio czy nawigację satelitarną. Poza tym, znajdziemy takie dobrodziejstwa jak: wielofunkcyjna kierownica czy tempomat. Jedyne co nie przypadło mi do gustu to fakt, że cały środek był czarny (tapicerka plus plastiki), przez co wydawał się dość „smutny”. Na szczęście, producent oferuje możliwość polakierowania poziomej listwy przechodzącej przez środek deski rozdzielczej na jakiś żywy kolor oraz możemy zamówić tapicerkę w kolorowe wzory.
Silnik i właściwości jezdne
Pod maską „amerykańca” znalazł się 2-litrowy turbodoładowany diesel o mocy 130 KM. Silnik charakteryzuje się niezłą elastycznością (315 NM) i całkiem dobrze radzi sobie z dość ciężkim (1659 kg) autem. Do tego spalanie na poziomie 6.4 litrów na 100 km jest niezłym wynikiem, biorąc pod uwagę wielkość auta. Tutaj duża zasługa 6-stopniowej manualnej skrzyni biegów. W mieście wartość ta wzrośnie o kolejne 1.5 litra, co wciąż jest dobrym wynikiem. Jedyny minus tej jednostki to dość duża „turbo dziura”, czyli ten nieszczęsny moment, kiedy po wciśnięciu gazu czekamy na załączenie się turbiny. Na szczęście, tego typu samochód nie zachęca do szybkiej jazdy, dlatego też nie będzie nam to mocno przeszkadzać.
Orlando to świetna auto na wycieczki, nie tylko ze względu na dużą ilość miejsc i wygodne fotele. Precyzyjny układ kierowniczy plus komfortowo zestrojone zawieszenie to kolejny pretekst, żeby nie wychodzić z auta. Naprawdę, auto świetnie „płynie”, połykając kolejne kilometry, a jazda wcale nie męczy. Uważać należy jedynie na szybkie zakręty, bo samochód potrafi się dość mocno przechylić no, ale przecież już ustaliliśmy, że to nie jest zdecydowanie auto do szaleństw. Duży plus dla Orlando należy się również za 5 gwiazdek w międzynarodowych testach Euro NCAP.
Dla osób, które nie lubią Diesli, a jednak lubią zaoszczędzić trochę pieniędzy możliwe jest kupienie Chevroleta z fabryczną instalacją LPG. Jest to bardzo ciekawa opcja, ponieważ kupujemy nowy samochód z seryjnym gazem, na wszystko mamy gwarancję i jeździmy za półdarmo. Poza tym, wolnossącą jednostka 1.8 o mocy 141 KM uważana jest za dość trwałą, więc nie powinniśmy martwić się o szkodliwe działanie takiej „hybrydy”. Koszt zamontowania „gazu” wynosi 4190 zł.
Podsumowanie
Na pierwszy rzut oka Chevrolet Orlando to po prostu zwykły nudny mini van, który niczym nie urzeka, a do tego posiada słaby silnik. Jednak po krótkiej przejażdżce, na przykład ze znajomymi, uświadamiamy sobie, że to tak naprawdę bardzo wygodny „autobusik” dający radość z jazdy właśnie dlatego, bo niczego nie udaje. Bez problemu zabierze nas na drugi koniec państwa i nie przypłacimy tego tygodniowym bólem pleców. To kawał funkcjonalnego samochodu z naprawdę dobrym wyposażeniem.
Niewątpliwie poza walorami „rodzinno-wakacyjnymi” Orlando posiada jeszcze jedną ogromną zaletę: cenę. Możemy je kupić już od 60 990 zł (1.8 141 KM), co jest rewelacyjną ceną jak za 7-osobowe auto. Fakt, Dacię Lodgy możemy kupić za 18 tyś zł mniej, jednak będzie ona gorzej wyposażona, mniej bezpieczna (tylko 3 gwiazdki w Euro NCAP) oraz posiadać będzie znacznie słabszy silnik o mocy zaledwie 82 KM. Za Orlando wyposażonego tak jak w teście przyjdzie nam zapłacić 82 240 zł, co wciąż jest atrakcyjną ceną. Samochód posiada wszystko to, czego potrzebujemy, aby wygodnie i bezpiecznie podróżować.
DANE TECHNICZNE Chevrolet Orlando 2.0D LT+ | |
Silnik / Pojemność | diesel / 1998 cm³ |
Układ / Liczba zaworów | R4 / 16 |
Moc maksymalna | 96 kW (130 KM) / 3800 obr/min |
Moment obrotowy | 315 Nm / 2000 obr/min |
Zawieszenie przód | kolumny MacPhersona |
Zawieszenie tył | belka skrętna |
Napęd | przedni |
Skrzynia biegów | manualna, 6 biegowa |
Prędkość maksymalna | 180 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 10,3 s |
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) | 8,1 / 6,4 / 7,6 |
Długość / Szerokość / Wysokość | 4652 / 2164 / 1633 mm |
Rozstaw osi | 2760 mm |
Masa własna / Dopuszczalna | 1655 / 2287 kg |
Bagażnik w standardzie | 466 l(3 rząd siedzeń złożony) / 101l (3 rząd rozłożony) |
Bagażnik po złożeniu siedzeń | - |
Pojemność zbiornika paliwa | 64 l |
EKSPLOATACJA I CENA | |
Gwarancja mechaniczna | 3 lata lub 100 000 km |
Przeglądy | co 15 tys. km lub co rok |
Cena wersji podstawowej | 60 990 zł (1.8 LS 141 KM) |
Cena wersji testowanej | 81 240 zł |
Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!