Ayrton Senna – wariat czy geniusz?

Ayrton Senna

Życie doczesne jest niezrozumiałą czasami mieszaniną chwil radosnych, tragicznych oraz wzbudzających powszechny smutek – zróżnicowanie może i ciekawe, ale będące najczęściej źródłem jedynie pozornego szczęścia. Wstajemy codziennie udając się do tej samej łazienki, używając tej samej szczoteczki do zębów, wykonując polecenia tego samego szefa i wybierając numer swojej miłości z tego samego aparatu komórkowego, natomiast jedynymi elementami będącymi w stanie dostarczyć nam rozrywki jest thriller na ulubionym programie bądź wykwintna kolacja zakończona inaczej niż zwykle. W codziennym pędzie traktujemy otaczający nas świat wyjątkowo „pobieżnie”, zupełnie inaczej aniżeli bohater dzisiejszego tekstu – oderwany od wszelkich schematów Ayrton Senna …


Urodzony 21 marca 1960 roku w São Paulo Brazylijczyk respektował tak naprawdę dwie zasady: być absolutnie najlepszym w swoim fachu oraz …, przestrzegać reguły nr 1, która, analizując dogłębnie jej sens i pozornie ukryte znaczenie, stanowiła motto codzienności szalonego Ayrtona. Informacja traktująca o początkach „egzotycznego” kierowcy z pewnością nie będzie dla Was jakimś ogromnym zaskoczeniem, bowiem Senna (identycznie jak reszta utalentowanych i na swój sposób genialnych „driverów”) rozpoczął swoją przygodę z motoryzacją w wieku czterech lat – mało profesjonalnie za kółkiem gokarta, ale jednak. Pierwsze sukcesy „złotego dziecka Ameryki Południowej” nadeszły w 1977 roku kiedy to mający 17 lat bohater niniejszego artykułu wygrał Kartingowe Mistrzostwa właśnie Ameryki Południowej gwarantujące mu niejako „przepustkę” do wielkiego talentu, który udowodnił rok później broniąc wspomniany tytuł i zdobywając kolejne odznaczenia w „samochodzie” bez jakiejkolwiek klatki bezpieczeństwa (1978-1981 – Mistrzostwo Brazylii; 1979 i 1980 – Wicemistrz Świata w Kartingu). Niesamowita passa oraz wynikająca z charakteru Senny genialna forma dopiero jednak nadchodziły …

1981 rok to początek wielkiej kariery na arenie europejskiej dającej wbrew pozorom największe możliwości rozwoju. Zwycięstwo w Brytyjskiej Formule Ford 1600 (1981 rok), Europejskiej i Brytyjskiej Formule Ford 2000 (1982), a także wiktoria podczas Grand Prix Makau nie mogły odejść bez echa, dlatego możliwość spektakularnej rywalizacji z Martinem Brundle w Brytyjskiej Formule 3 o „ciepłą posadkę” w F1 stanowiła dla Ayrtona ogromną szansę, którą rzeczony kierowca, jak się zapewne domyślacie, wykorzystał w stu procentach. „Królowa Motorsportu” nie była myślę dla Senny szkołą życia czy też punktem kulminacyjnym, do którego omawiany kierowca dążył przez całą swoją intensywną karierę – Brazylijczyk sprawiał raczej wrażenie osoby, która nie dbała o „drabinkę” światowej popularności i robiła to w czym była absolutnie najlepsza. Z perspektywy czasu możemy śmiało powiedzieć, że to Senna nauczył Formułę 1 i wszystkich jej organizatorów profesjonalizmu okraszonego dodatkowo szczyptą (a nawet całą garścią) niefrasobliwości. 1987 rok – trzecia lokata w klasyfikacji generalnej za sterami Lotusa, 1988 rok – spektakularne zwycięstwo nad Alainem Prost w barwach McLarena, 1989 rok – wicemistrzostwo, 1990 i 1991 rok – mistrzostwo za „kierownicą” bolidu Ferrari i wreszcie 1993 rok oznaczający dla Ayrtona kolejne wicemistrzostwo. Niewyobrażalnie szybka jazda, groźne i balansujące na granicy zdrowego rozsądku wyprzedzania oraz szaleńcze manewry uznawane najczęściej jako przejaw braku wyobraźni – tak w telegraficznym skrócie przedstawiał się geniusz Ayrtona Senny, którego niewielu kierowców w ogólne mogło zrozumieć.

1 maja 1994 roku – wspomniana data okazała się iście wstrząsającym momentem dla całego świata motorsportu, choć planowo miały to być kolejne wspaniałe zawody o Grand Prix Włoch na torze Imola. Dzień wcześniej podczas kwalifikacji życie stracił Austriak Roland Retzenberger na skutek katastrofalnie wyglądającego zdarzenia (frontalne uderzenie w betonową ścianę przy około 300 km/h) i nikt się raczej nie spodziewał, że kolejna runda F1 zakończy się aż dwoma pogrzebami. Podczas wyścigu o Grand Prix Włoch jadącego w bolidzie Williams-Renault Ayrtona Sennę zawiodła mechanika – pojazd zaczął gwałtownie skręcać w lewo, by następnie odbić w drugą stronę i z impetem rozbić się o betonową ścianę. Kierowcy, organizatorzy, sędziowie i działacze maści wszelkiej zamarli – szalony i genialny zarazem Brazyliczyk walczył o życie, jednak w decydującej rundzie z naturą musiał uznać jej wyższość …


Geniusz czy absolutny wariat – jak powinniśmy zakwalifikować Ayrtona Sennę biorąc pod uwagę jego dokonania, karierę, sposób jazdy i charakter? Bez wątpienia 34-letni „driver” u schyłku swojej intensywnej drogi wyścigowej był uznawany za skutecznego szaleńca, nieokiełznaną czasami postać, która robiła dokładnie to na co miała ochotę (wspomnijmy chociażby potajemne negocjacje z Lotusem w momencie tworzenia historii „za kółkiem” bolidu stajni Toleman) i książkowy przykład osoby niepokornej, ale to wpłynęło na jego karierę, ukształtowało poniekąd osobowość i było skuteczną wizytówką tytułowego kierowcy. Ayrton był zatem uosobieniem jednego i drugiego wcielenia tym bardziej szkoda, że świat motorsportu pożegnał go tak szybko, bo miał ogromne szanse na dominację absolutną rzeczywistości F1, a tak pozostały nam znakomite wspomnienia oraz tablica pamiątkowa Senny na włoskim torze Imola …

Patryk Rudnicki

Leave A Comment