Europejskie wojaże: jak poruszać się po drogach Norwegii?

Flaga Norwegii

Rozpoczynamy kolejny odcinek „Europejskich wojaży”, ale uprzedzam, że tym razem będzie pachnieć morskim zwierzem. Oczywiście głównym elementem naszego zainteresowania pozostają asfaltowe drogi, jednak w obliczu tak ciekawego zakątka Starego Kontynentu powinienem zapytać: „Lubicie łososia?” Chętnych na rybkę zapraszam do osiedlowego marketu, ale szybko wracajcie, bo dzisiaj ruszamy na drogi „skandynawskiej” Norwegii …


Pewnie się zastanawiacie co kraj będący świetnym miejscem efektywnego połowu kręgowców robi w temacie drogowego życia na europejskiej arenie? Otóż demokratyczną monarchię warto ujrzeć z dwóch głównych powodów: absolutny numer jeden stanowią tamtejsze miasta np. Oslo, Trondheim, Bergen czy Stavanger, zaś drugą przyczyną (lub czynnikiem motywującym, jak wolicie) jest tamtejsza kultura i przyzwyczajenia. Wystarczy jednak haseł rodem z przewodników turystycznych – czas na twarde, skandynawskie prawo. Jadąc, a raczej korzystając z promu nie zapomnijcie o standardowych elementach wyposażenia auta – gaśnicy, trójkącie ostrzegawczym, apteczce i bezwzględnie wymaganej kamizelce odblaskowej. Ponadto, co jest raczej oczywistością w naszym biało-czerwonym kraju, zapalcie światła, bowiem Norwegia również wymaga tego od swoich „nasączonych” wiatrem północy „driverów”.

Kolejny aspekt jakim warto by było się zająć to naturalnie ograniczenia prędkości, które swoją drogą nie rozpieszczają tamtejszych użytkowników przeróżnych „szlaków”. Obszar zabudowany uraczy nas sławetnym 50 km/h (czyli standard, którego prawie wszędzie możemy oczekiwać), teren niezabudowany zasygnalizuje 80 km/h, natomiast droga ekspresowa „tylko” 90 km/h. Jak widać Norwegia jest przezorna, teoretycznie bezpieczna i szalenie ostra, gdyż nakładane mandaty skutecznie jeżą włos na głowie. Przykładowo: jazda z łysym ogumieniem (bieżnik poniżej 1,6 mm) to 1250 norweskich koron (jakieś 712 złotych), nieprawidłowe wyprzedzanie oraz zignorowanie czerwonego światła będą skutkować grzywną 5200 norweskich koron (około 2900 zł), zaś przekroczenie omawianych szybkości to (w zależności od stopnia danego wykroczenia) 600 – 7800 koron (mniej więcej 340 – 4440 złotych). Oprócz wymienionych ustaleń pamiętajcie również, że telefonu komórkowego należy używać jedynie ze specjalnym zestawem głośnomówiącym, a dopuszczalny limit alkoholu we krwi to 0,2 promila (jego przekroczenie będzie skutkować mandatem nawet do 10 000 norweskich koron). Chyba jednak warto zachować wstrzemięźliwość …

Stolica europejskiego połowu ryb (jak często określa się Norwegię) to nie tylko dalekobieżne kutry, szerokie odmęty zimnej wody czy nudna i szara rzeczywistość przybrzeżnego klimatu – warto udać się nieco głębiej, choćby do stolicy i zasmakować wielkomiejskiego życia. Miejcie tylko na uwadze tamtejsze przepisy, srogie kary i bezapelacyjnie skosztujcie morskiego łososia parkując prawidłowo swoje auto.

Patryk Rudnicki

Leave A Comment