Lexus IS-F Sport FL – AUTO TEST

30 grudnia 2012
tekst: Artur Mierzejewski, zdjęcia: Paweł Garbulski
Lexus IS-F

Powrót króla torów wyścigowych

Uwierzcie mi Państwo, że kilka lat spędzonych na sprawdzaniu możliwości samochodów obecnych w aktualnej ofercie producentów daje człowiekowi szerokie spojrzenie na motoryzację. Nauczony doświadczeniem wiem, że zdecydowana większość testowanych aut dosłownie po kilku miesiącach jakoś zaciera się w pamięci i gdyby nie zdjęcia i własny tekst, który czytam na stronie www, nie potrafiłbym odpowiedzieć na szczegółowe pytania dotyczących danego modelu. Trudno jest nawet doradzić osobie próbującej wybrać dla siebie auto spośród kilku propozycji – którym jeździło się przyjemniej, które były wygodniejsze, w którym emocje były największe…? Zdarzają się jednak takie perełki, o których trudno zapomnieć, kilka najwspanialszych wciąż jest na mojej krótkiej samochodów-marzeń, które chciałbym mieć kiedyś w swoim garażu. Jednym z nich jest na pewno sportowiec z Kraju Kwitnącej Wiśni – Lexus IS-F, którym miałem już okazję jeździć kilka lat temu. Po kilku latach oczekiwania ponownie nadarzyła się okazja do zmaterializowania motoryzacyjnego marzenia, szkoda, że tylko na kilka dni…


Wypiękniał?

Sportowy sedan właściwie od momentu premiery nie zmienił swojego wyglądu. Właściwie nie dziwię się japońskim designerom Lexusa – po co zmieniać coś co właściwie nie ma słabych stron? Dynamiczny, bardzo agresywny wizerunek Lexusa od momentu pojawienia się auta na rynku stanowił ciekawą alternatywę dla szybkich sedanów dominujących dotychczas na rynku – BMW M3 czy Mercedesa AMG. Różnił się od nich bardziej ekstrawagancką stylistyką, która natychmiast stała się dla wielu argumentem decydującym o przewadze Japończyka. Delikatny facelifting z 2012 roku właściwie nic nie zmienił w tej kwestii, gdyż poza nowymi światłami LED innych zmian nie widać. Pozostała potężna, długa maska z wyraźnymi przetłoczeniami, szerokie nadkola ukrywajace 19-calowe felgi z oponami w rozmiarze 225/40/19 z przodu i 255/35/19 z tyłu, a także 4 końcówki układu wydechowego, które wręcz wrzeszczą, że ten sedan to potwór na kołach i trzeba na niego uważać. Straszy nie tylko wyglądem, ale także głośnym rykiem silnika i dymem z gum palących się w kontakcie z asfaltem. Nie jestem bojaźliwym kierowcą, ale prowadząc ISF-a czułem respekt. To auto jest wyjątkowe już podczas czytania o jego parametrach, a wciskanie gazu przenosi kierowcę wręcz w inny świat. To jedyny samochód, w którym bałem się dynamicznie przyspieszać w obawie, że nie zdążę wcisnąć hamulca gdy na drodze pojawi się jakaś przeszkoda. Na szczęście Lexus, wręcz przyklejony do podłoża, hamuje równie dobrze co się rozpędza.


Nie ma na niego mocnych?

Oczywiście na każdego szybkiego zawsze znajdzie się ktoś szybszy… ISF również nie jest najszybszym autem na świecie, ale sposób w jaki reaguje na prawą stopę kierowcy powoduje, że wręcz nie chce się z niego wysiadać (chociaż jest to konieczne dość często, żeby ponownie zatankować zbiornik do pełna 🙂 Reakcja ta to nie tylko przysłowiowy wir w baku, ale także niesamowite osiągi. Przyspieszenie do 100 km/h zajmuje jedynie 4.8 sekundy, a prędkość maksymalna została elektronicznie ograniczona do 270 km/h. Szkoda że nie da się elektronicznie ograniczyć zużycia paliwa, bo przy bardzo dynamicznej jeździe potrafi ono bez problemu znacznie przekroczyć 20 litrów na setkę. 423 konie mechaniczne i ponad 500 Nm momentu obrotowego trzeba jednak czymś zasilić – właściciel z pewnością nie będzie zaprzątał sobie głowy wydatkami na paliwo. Poruszanie się ISF-em sprawia, że kierowcy uśmiech nawet na moment nie znika z twarzy. Świadomość, że pod maską mruczy 8-cylindrowy benzynowy motor kipiący mocą to coś, co z każdego faceta czyni króla szos i podnosi pewność siebie.


Mruczenie zmienia się we wściekły ryk gdy obroty przekraczają około 3800 na minutę. Auto zmienia się nie do poznania i daje znać wszystkim wokół o swojej obecności. Niestety mamy wtedy tylko moment, żeby na niego popatrzeć, bo zniknie za rogiem w mgnieniu oka. Świetna skrzynia biegów – automat o ośmiu przełożeniach, zmienia je błyskawicznie przenosząc moc na tylną oś bez zbędnej zwłoki. Kickdown sprawia, że pasażerowie wciskani są w oparcia foteli z siłą, której większość z nas nigdy nie doświadczyła w żadnym innym samochodzie. Miałem okazję jeździć innymi, równie szybkimi a nawet szybszymi bolidami, ale żaden z nich nie przyspieszał w tak dziki sposób, tak bezkompromisowo i narowiście. Opisywane niedawno, równie szybkie BMW M550d, jest w porównaniu do ISF-a cywilizowaną limuzyną, napędzającą się jakby „od niechcenia”, bez emocji.

A w środku luksus

W kabinie najszybszego Lexusa także nie widać wyraźnych różnic w porównaniu do pierwszej generacji. Jedyna zauważalna zmiana do nowe zegary, w których na środku, w najważniejszym miejscu znalazł się obrotomierz. Jego wskazówka chętnie wędruje w okolice czerwonego pola, zwłaszcza w trybie Sport, w którym reakcja na gaz jest bardziej spontaniczna, zawieszenie jest jeszcze twardsze niż normalnie a układ kierowniczy bezpośredni jak w prawdziwym, wyścigowym bolidzie. Pasażerowie, pomimo bardzo sztywnego zawieszenia, podróżują w dość komfortowych warunkach. Co prawda miejsca we wnętrzu nie ma za wiele, jest dość ciasno, to jednak wygodne fotele zdają się rewelacyjnie dopasowywać się do zasiadających w nich szczęśliwców. Wyposażenie, jak przystało na Lexusa, jest kompletne, bardzo bogate i nie pozwala właściwie na wymaganie czegoś więcej. System audio Mark Levinson, zestaw z nawigacją i monitorem LCD, wysokiej jakości biała tapicerka skórzana czynią auto wyjątkowym i naprawdę luksusowym.


Luksus kosztuje…

…na szczęście nie aż tak wiele jak się spodziewaliśmy. W porównianiu do niemieckiej konkurencji jest to samochód naprawdę tani. Atrakcyjna cena kształtuje się na poziomie około 358 tysięcy złotych. Dla przeciętnego klienta jest to suma wręcz niewiarygodnie wysoka, nieosiągalna, ale ISF nie jest dla przeciętnych klientów. Jest to samochód dla osób, które stać właściwie na dowolne auto dostępne na rynku, które potrzebują jednak najdroższych Ferrari czy Lamborghini, ale szukają auta, które niewiele im ustępuje pod względem osiągów a pozwoli na użytkowanie na codzień, na dojazdy do pracy, na zakupy… Średnie zużycie paliwa oscylujące w okolicach 13-15 litrów na 100 km takich klientów nie przeraża, a podczas dalszych podróży można bez większych problemów uzyskać wynik ok. 10 litrów. Szkoda…


Naprawdę żałuję, że nie stać mnie na taki zakup, tym bardziej doceniam te kilka dni, podczas których czułem się jak ktoś wyjątkowy. Tył, który uciekał przy mocniejszym wciśnięciu gazu, ryk silnika podnoszący ciśnienie krwi, przyspieszenie powodujące zapadanie się gałek ocznych w oczodołach – właśnie to zostanie w mojej pamięci chyba do końca życia…

DANE TECHNICZNE Lexus IS-F Sport FL
Silnik / Pojemność benzyna / 4968 cm3
Układ / Liczba zaworów V8 / 32
Moc maksymalna 311 kW (423 KM) / 5200 obr/min
Moment obrotowy 505 Nm / 5200 obr/min
Zawieszenie przód podwójne wahacze
Zawieszenie tył wielowahaczowe
Napęd tylny
Skrzynia biegów automat, 8 biegów
Prędkość maksymalna 270 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 4,8 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) 19,0 / 10,5 / 13,0
Długość / Szerokość / Wysokość 4660 / 1815 / 1415 mm
Rozstaw osi 2730 mm
Masa własna / Dopuszczalna 1700 / 2120 kg
Bagażnik w standardzie 378 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń 955 l
Pojemność zbiornika paliwa 64 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 3 lata
Przeglądy co 30 tys. km
Cena wersji podstawowej 139,900 zł (IS 250)
Cena wersji testowanej 358,100 zł

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

1 Comments

Leave A Comment