Fiat Panda 1.3 MultiJet Lounge – AUTO TEST

10 grudnia 2012
tekst: Bartłomiej Urban, zdjęcia: Bartłomiej Urban
Fiat Panda

Pan da 3

Rynek miejskich samochodów ostatnimi czasy mocno się rozrósł. Ciągła gonitwa o każdy grosz, jaki możemy zaoszczędzić oraz o każdy kawałek miejsca do zaparkowania zaowocowała tym, że ludzie przesiadają się do coraz to mniejszych i mniej paliwożernych pojazdów. Przodownikiem w takich małych wozidełkach od dawien dawna był Fiat, którego kilka małych modeli na stałe wpisało się w historię, dzięki zmotoryzowaniu kilku krajów, w tym oczywiście Polski. Nie tak dawno do salonów trafiła trzecia już generacja samochodu o wdzięcznej nazwie Panda. Sprawdźmy, czy mały Fiacik żebrze o być albo nie być na rynku, niczym student błagający profesora o przysłowiową tróje, czy też jest to już stary profesor, którego nic nie zaskoczy.


Wygląd

Poprzednią generacje Fiata ludzie pokochali ze względu na wiele zalet, takich jak cena, eksploatacja czy funkcjonalność. Raczej mało kto kupił Pandę, bo mu się spodobał jej kanciasty look czy też kartonowa bryła. Kolejna generacja co prawda zachowała swoją dawną sylwetkę, jednak dzięki kilku zaokrągleniom i małym zmianom nie wygląda już jak pudełeczko na kółkach, tylko jak… nowoczesne pudełeczko na kółkach. Tak na poważnie, to nowy model przyniósł wiele świeżości i można nim dumnie pokazać się na mieście. Filigranowe kształty, aluminiowe felgi oraz piękny czerwony lakier potrafią przyciągnąć uwagę i to, o dziwo, nie tylko płci pięknej. Widać, że tym razem postarano się, aby nadać parę smaczków, które podkreślą indywidualny charakter auta.


Przód auta, dzięki większemu wcięciu na zderzaku oraz lekko zaokrąglonym światłom, zyskał „zawadiackie” spojrzenie. Samochodzik wygląda jak mały radosny zwierzaczek, jak słodka panda. Dodatkowo, w palecie kolorów do wyboru mamy kilka bardzo fajnych pozycji, które ożywiają auto. Poza tym, możemy łatwo nadać mu indywidualny charakter, dzięki możliwości pomalowania lusterek na inny kolor, czy zamówienia wzorów na lakierze.

Wnętrze

W środku również postanowiono zerwać z szarą nijakością – morze czarnego, nijakiego plastiku zastąpioną dwukolorową deską rozdzielczą, która wraz z lakierowanymi elementami wygląda naprawdę stylowo i „młodzieżowo”. Dodatkowo, Fiat wymyślił chyba nową figurę geometryczną jaką jest „kwadratowe koło” i za wszelką cenę próbuje ją promować, umieszczając ją w każdym możliwym miejscu… I tak mamy między innymi kwadratowo-okrągłe przyciski, środek kierownicy, klamki, zegary czy wzór na siedzeniach. Na szczęście, wyszło to całkiem ciekawie i mamy jedyne w swoim rodzaju niepowtarzalne wnętrze, którego nie sposób pomylić z jakimkolwiek innym.


Na oddzielną uwagę zasługują „smaczki” jakie znajdziemy w środku. Pierwszy z nich to „kosmiczny” hamulec ręczny, którego kształt jest czymś pomiędzy małym bochenkiem chleba a bukłaczkiem na wodę. Kolejny szczegół nie jest już tak łatwy do zauważenia, ale jego znalezienie potwierdza z jaką dbałością dopracowano wnętrze w nowym Fiaciku. Otóż na plastiku, który został użyty do wykończenia boczków w niezliczonej ilości zostało wytłoczone słowo Panda. Świetne. Dodatkowo, nasz egzemplarz wyposażony był w obszytą skórą kierownicę oraz lewarek zmiany biegów, które poza tym, że świetnie wyglądają to jeszcze bardzo dobrze leżą w dłoni.

Poza świetnym wyglądem, mała Panda została wyposażona w kilka ciekawych gadżetów. Najważniejszy z nich to zestaw TomTom Blue and Me, w skład którego wchodzi 4.7-calowa nawigacja, która robi za swego rodzaju centrum dowodzenia. Poza tym, że bez problemu doprowadzi nas do celu, to jeszcze, dzięki funkcji Live, pozwoli sprawdzić czy na trasie nie ma jakiś utrudnień (np. korki, przebudowy), pozwoli sprawdzić pogodę czy odnaleźć interesujący nas lokal dzięki połączeniu z Google serach. Ponadto, za pomocą urządzenia możemy zarządzać naszą muzyką, sprawdzać chwilowe i średnie spalanie, czy podłączyć telefon za pomocą bluetooth. Całość łatwo można zabrać ze sobą czy schować, dzięki łatwemu systemowi demontażu – dwa kliknięcia i nie będzie kusiło złodzieja. Jedynym minusem (choć tutaj powinien oberwać raczej TomTom, a nie Fiat) jest fakt, że jak włączy się rezerwa to komunikat na nawigacji jest w języku włoskim…


Poza tym, auto wyposażono w wielofunkcyjną kierownicę, manualną klimatyzację czy elektrycznie regulowane szyby (tylko z przodu) i lusterka. Dziwi mnie fakt, że w standardowej wersji Pandy nie znajdziemy czujnika temperatury zewnętrznej (dopłata 200 zł). Ponadto fakt, który może trochę denerwować to ilość powtórzeń kierunkowskazu podczas pojedynczego kliknięcia. Otóż w każdym aucie, miga on trzy razy aż tutaj pięć, a to jest troszkę za długo. Kolejną błahostką, która potrafi doprowadzić do szaleństwa jest dźwięk ostrzegający brak zapiętych pasów. Jest on tak głośny, że naprawdę nie radzę rozpinać pasów podczas jazdy, jeśli nie chcecie żeby ktoś nie zszedł na zawał…

Rozpisałem się o tych wszystkich gadżetach, gadżecikach, stylu i tym podobnych, a zapomniałem napisać o jednym z ważniejszych aspektów – o ilości miejsca w środku. Tutaj, w porównaniu do poprzednika, nie znajdziemy za dużych zmian. Z przodu jest naprawdę wystarczająco dużo miejsca i na pewno nie będziemy sobie zatykać uszu kolanami. Z tyłu jest oczywiście dużo mniej przestrzeni, ale nawet dwójka dorosłych powinna w miarę wygodnie wysiedzieć do końca niedługiej wycieczki. Bagażnik o pojemności 225 litrów, na pewno starczy nam na zakupy i jakieś dwie większe torby. Pamiętajmy, że to auto ma tylko 3653 mm długości, nie da się pewnych rzeczy przeskoczyć.


Silnik i właściwości jezdne

Największa bolączką małych miejskich samochodów nie jest jakość wykonania ani ilość miejsca w środku, a silniki jakie w nich montują. Pod maską lądują przeważnie wolnossące silniki o pojemności filiżanki herbaty, dzięki czemu możemy delektować się dynamiką równą Amerykaninowi powracającemu z ulubionego fast fooda. Niestety, pod maską Fiata wciąż może znaleźć się mozolny silnik 1.2, ale na szczęście do wyboru poza nim są dwie turbodoładowane jednostki. Pierwsza z nich to 95 KM benzynowy silnik TwinAir o pojemności zaledwie 0.9 litra, a druga to diesel MultiJet o mocy 75 koni.

Pod maską naszej Pandki znalazł się „klekot”, który zaskakująco dobrze radzi sobie z tym autem. Naprawdę, autko jest żwawe, i dzielnie prze do przodu na każdym biegu niczym Kung Fu Panda, dzięki momentowi 190 Nm,. Fiat to nie wyścigówka, ale do miasta taka moc jest idealna, a i w trasie auto nie jest zawalidrogą. Oczywiście, prędkość maksymalna, z którą powinniśmy podróżować nie powinna przekraczać 130 km/h z kilku powodów. Po pierwsze, powyżej tych prędkości w kabinie zaczyna mocno doskwierać hałas ze względu na dość słabe wyciszenie. Kolejna kwestia to spalanie, które przy prędkości 130 km/h jest mocno ponad normę (około 5.5-6l/100 km). Nie wspomnę już, że przy tak małym aucie jakakolwiek kolizja wiąże się z dość dużym niebezpieczeństwem. Na szczęście, Panda prowadzi się naprawdę przyzwoicie. To na pewno duża zasługa szerokich jak na tego typu auto opon o rozmiarze 185/55, które są nałożone na 15-calowe aluminiowe felgi. Ponadto, drążek zmiany biegów jest umiejscowiony w świetnym miejscu, a skok lewarka jest dość krótki.

Kolejną niesamowitą zaletą tego silnika poza bardzo dobrą elastycznością jest jego spalanie. Niech liczby mówią same za siebie: 4.8 litra w zakorkowanej Warszawie to fenomenalny wynik (i tylko o 0.1 litra więcej niż deklaruje producent). Na ponad 600 km trasie (Warszawa-Kraków-Warszawa, rzadko przekraczałem 110 km/h) udało mi się uzyskać wynik na poziomie 3.7 litra. Podczas „emeryckiej jazdy” na odcinku 20 kilometrów udało mi się nawet uzyskać średni wynik 2.5 litra. Coś niesamowitego. W osiągnięciu tak niskiego wyniku w mieście niewątpliwie pomógł mi system start/stop, w który została wyposażona mała Panda.

W mieście docenimy także małe wymiary auta. Wciśniemy się nim naprawdę praktycznie wszędzie, a pomagają nam w tym między innymi: mały promień skrętu, czujniki parkowania z tyłu oraz elektroniczny asystent wspomagania, który kryje się pod przyciskiem CITY. Po jego naciśnięciu, opór na kierownicy jest tak mały, że możemy kręcić jednym paluszkiem. Oczywiście, funkcja działa tylko przy małych prędkościach.


Podsumowanie

Fiat po raz kolejny potwierdza, że nie ma sobie równych jeśli chodzi o tworzenie małych miejskich aut. Po prostu nie ma. Panda to naprawdę świetne toczydełko, zwinne, ładne i stylowe. Nawet teraz w obliczu coraz większej konkurencji jakimi są między innymi świeże trojaczki Citigo, Up! i Mii, Panda udowadnia, że niczego się nie boi i z gracją odpiera atak. Jedyne do czego można by się przyczepić to cena, ponieważ prawie 60 tyś za tak wyposażoną jak w teście Pandę to zdecydowanie za dużo. Oczywiście, najtańsza wersja zaczyna się już od 31 990 zł (1.2 8V 69 KM Fresh), a z dieslem od 41 590 tys zł. Ale nikt by się nie obraził, gdyby mały Fiacik kosztował o te 2-3 tysiące mniej. Niemniej jednak, Panda to śmieszny filigranowy samochodzik, który naprawdę przyzwoicie jeździ, dobrze wygląda, a do tego pali tyle co nic. Moim zdaniem numer jeden w tej klasie, bez dwóch zdań.

DANE TECHNICZNE Fiat Panda 1.3 MultiJet Lounge
Silnik / Pojemność turbodiesel / 1248 cm3
Układ / Liczba zaworów R4 / 16
Moc maksymalna 55 kW (75 KM) / 4000 obr/min
Moment obrotowy 190 Nm / 1500 obr/min
Zawieszenie przód niezależne typu MacPherson
Zawieszenie tył belka skrętna
Napęd przedni
Skrzynia biegów manual, 5 biegów
Prędkość maksymalna 168 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 12,8 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) 4,8 / 3,7 / 4,3
Długość / Szerokość / Wysokość 3653 / 1643 / 1551 mm
Rozstaw osi 2770 mm
Masa własna / Dopuszczalna 1035 / 1535 kg
Bagażnik w standardzie 225 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń 870 l
Pojemność zbiornika paliwa 37 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 2 lata bez limitu km
Przeglądy co 15 tys. km
Cena wersji podstawowej 31,990 zł (1.2 8V 69 KM, wersja Fresh)
Cena wersji testowanej ~60,000 zł

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

Leave A Comment