Każdy fan motoryzacji, ten znający materiał od podszewki jak i mniej zorientowany w temacie samochodów ludzki „odpowiednik” doskonale wiedzą, że Volkswagen to synonim uporządkowania i jak się okazuje mocno pożądanej nudy w kokpicie. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że niemiecka „korporacja” okraszona literkami VAG wypracowała przez lata charakterystyczną metodę budowania swoich aut przyciągającą do lokalnych dealerów istne pielgrzymki jej zwolenników, choć tak naprawdę ciężko sobie wyobrazić rzeczywiste „trudy” pracy inżynierów z Wolfsburga składających lub dogłębnie analizujących może w tej chwili spasowanie czytelnej deski rozdzielczej. Opisywany koncern to mimo wszystko nie tylko firma robiąca auta dla emerytów w słomianych kapeluszach …
Czasami zdarzają się wyjątki jak przykładowo limitowany Touareg Edition X, który pomijając rzecz jasna doskonale znaną karoserię, tradycyjne według Volkswagena „spojrzenie” przednich reflektorów i wcale nie taką okazyjną cenę jest świetną propozycją dla szukających odrobiny indywidualności ludzi. Fakt, cechy charakterystyczne niemieckiej marki z Wolfsburga są tutaj jak najbardziej zachowane, ale rzućcie okiem chociażby na specjalny lakier Moonlight Blue Pearl Effect, robiące wrażenie, bo 19-calowe, aluminiowe obręcze Moab, elementy pakietu Chrome & Style czy też zewnętrzne oznaczenia „Touareg X” – nawet absolutny „laik” winien poznać, że to nie ten sam luksusowy oraz dosyć masywny SUV, którego widok na niemal każdym centymetrze bardziej rozwiniętego miasta już nie dziwi. Oczywiście Edition X zaproponuje swojemu klientowi dużo więcej, bowiem nie powiedzieliśmy jeszcze o skórzanej, brązowej tapicerce Nappa, dekoracyjnych wstawkach na panelach drzwiowych i desce rozdzielczej oraz bogatym wyposażeniu, które już standardowo oferuje m.in. LED-owe światła do jazdy w dzień, biksenonowe reflektory, przyciemnione tylne klosze czy też panoramiczny szklany dach. Jest zatem dostojnie, szykownie, z klasą i niestety drogo, gdyż Touareg Edition X V6 TDI BlueMOTION legitymujący się mocą 204 KM i 8-biegowym automatem kosztuje w Niemczech minimum 61 025 euro.
Czy tytułowy bohater jest kolejnym przedstawicielem nudnej rodziny z metką spektakularnego zwycięzcy? Bez wątpienia – w końcu to Volkswagen dysponujący identycznym co reszta „braciszków” emblematem oraz niemieckim pochodzeniem, choć gruntownie przeanalizowany wizerunek danego Touarega pozwala sądzić, że ma on także bliżej nieokreślony „faktor X”. Na czym on dokładnie polega – nie wiem, ale spoglądając na wyjątkowy lakier Moonlight Blue Pearl Effect i wysokogatunkową skórzaną tapicerkę ciężko sobie wyobrazić emerytowanego żołnierza ze słomianym kapeluszem opuszczającego kabinę takiego SUV-a na parkingu pod Kauflandem – wspomniany mężczyzna koniecznie musiałby się wyposażyć chociaż w skórzane nakrycie głowy …
