BMW M550d – AUTO TEST

30 listopada 2012
tekst: Artur Mierzejewski, zdjęcia: Paweł Garbulski
BMW M550d

Tym razem bez mandatu...

Kolejne auto, na którego test czekałem z niecierpliwością odliczając upływające dni… Kolejne auto, którego nazwa przyspiesza bicie serca nie tylko fanów tej marki… Kolejne… To brzmi jakby takich samochodów w mojej „karierze” dziennikarskiej było już wiele, ale okazało się, że kilka dni spędzone z tym BMW nie dadzą się porównać do żadnego z wcześniejszych testów.


Niektórzy mogą powiedzieć, że auta z Bawarii są dla wąskiego i specyficznego grona klientów, często są kojarzone z młodymi, szalonymi i niebezpiecznie jeżdżącymi kierowcami. W praktyce okazuje się, że nie ma dowodów na wypadkowość BMW większą niż w przypadku innych marek. Powodem upowszechniania takich stereotypów jest chyba zazdrość kierowców nie posiadających „bawarek”, a ja sam od niedawna również bardzo żałuję, że nie jestem właścicielem jednej z nich, np. takiej jak w dzisiejszym artykule.

Najpiękniejsza 5-ka w historii

Ależ te auta rosną… Seria 5 optycznie zbliża się już niemal do 7-ki. Czasami widząc na ulicy BMW można się pomylić zwłaszcza gdy przemknie obok z prędkością zdecydowanie powyżej obowiązujących limitów. Dzisiejszy bohater, model M550d, z pewnością nie będzie oglądany zbyt często, a szkoda, bo nawet w gamie „piątek”, które są z natury piękne, M-ka wyróżnia się na plus. Bardziej wyrazisty sportowy charakter zawdzięcza M-pakietowi, którego najbardziej rzucającym się w oczy są imponujące 19-calowe felgi z oponami o wyjątkowo niskim profilu. W ich ażurowym wzorze widać ogromne tarcze hamulcowe, które zwiastują, że mamy do czynienia z wyjątkowym autem. Również nieco agresywniej zaprojektowany przedni zderzak z dużymi wlotami powietrza, spojler wyprofilowany na klapie bagażnika i charakterystyczne końcówki wydechu odróżniają tę wersję od większości bardziej pospolitych „sióstr”.


BMW 5 jest autem bardzo proporcjonalnym – długa maska, mocno nachylona przednia szyba, płynnie poprowadzona linia dachu i zgrabny „tyłeczek” mogą stanowić wzór dla projektantów eleganckich sedanów klasy Premium. Chyba tylko model 6 Gran Coupe, którego test również wkrótce Państwu przedstawimy, w mojej ocenie jest ładniejszy.

Egzemplarz, którym miałem okazję jeździć pokryty był ciemnym, czarno-szarym lakierem, który kojarzy mi się z tymi, którymi pokrywa się samoloty myśliwskie. Być może konstruktorzy chcieli sprawić, żeby M550d stało się niewykrywalne dla radarów? Jeśli tak, to chyba im się udało – tym razem polska drogówka nie zatrzymała mnie do kontroli i udało się uniknąć kary. Nie jest to jednak proste, bo…

…ta M-ka prowokuje do szaleństwa.

Niesamowite jest w M550d to, że właściwie każdy może je poprowadzić i jeździć nim jak zwykłym samochodem z dieslem pod maską. W codziennej, miejskiej eksploatacji auto zachowuje się jak zupełnie normalnie, ale kierowca czuje drzemiący w nim potencjał i w każdej chwili może z niego skorzystać katapultując się wręcz do przodu niczym F16. Chętnych do rywalizacji w sprincie równoległym nie zabraknie, prawie na każdych światłach znajdzie się ktoś chętny do sprawdzenia, co oferuje sedan z M na klapie bagażnika.


Za pobudzenie do życia tej ważącej 1900 kg limuzyny odpowiada niesamowity silnik. Jest to chyba pierwszy na świecie diesel wspomagany aż trzema turbosprężarkami! Każda z nich włącza się i pracuje w odpowiednim zakresie obrotów silnika, dzięki czemu praktycznie ciągle mamy pod prawą stopą mocy pod dostatkiem a tzw. turbodziury nie znajdziemy tu nawet ze świecą. Potulny baranek w ułamku sekundy zmienia się w łowcę, kiedy 381 koni mechanicznych zaczyna swój szaleńczy wyścig. Moment obrotowy o niespotykanej wartości 740 Nm pozwalałby zwijać asfalt, gdyby nie napęd na 4 koła xDrive i cały zestaw elektronicznych systemów dbających o optymalne przeniesienie napędu i wzorową trakcję. Moc trafia na koła za pośrednictwem rewelacyjnej 8-biegowej skrzyni, której pracy można nawet nie zauważyć przy spokojnym toczeniu się, ale która daje o sobie znać przy gwałtownym wciśnięciu gazu. Szybka redukcja i odpływająca z mózgu krew to znak, że potwór ożył. Po 4.7 sekundy na prędkościomierzu widać już 100 km/h. Chwilę później można zobaczyć 200, a maksymalna prędkość ograniczona została do 250 km/h. Zapytacie Państwo zapewne czy to jakiś 5-litrowy V8 jest sercem BMW? Otóż nie, pod maską mruczy dobrze znany 3-litrowy sześciocylindrowiec w układzie rzędowym, występujący wcześniej jako Bi-turbo i generujący 313 KM. Układ napędowy, jak też zawieszenie i układ kierowniczy może pracować w różnych konfiguracjach, w zależności od trybu jaki wybierze kierowca. Przechodząc od najmniej narowistego (Eco Pro) poprzez Comfort i Comfort+ w których limuzyna wręcz płynie nawet po nierównościach polskich dróg, aż po dynamiczny Sport i Sport+ (z wyłączoną kontrolą trakcji) kierowca może poczuć się jakby prowadził zupełnie inne auta. Zawieszenie w trybach sportowych jest bardzo twarde i najlepiej sprawdziłoby się na gładkim torze wyścigowym, a układ kierowniczy staje się bardziej bezpośredni i słabiej wspomagany. Może posiadanie kilku aut w jednym jest uzasadnieniem dlaczego za prezentowany model trzeba zapłacić dwa razy tyle co za najtańszą 5-kę. Za to na co dzień M550d…

…jeździ prawie za darmo.

Oczywiście jedynie wtedy, gdy nie sprawdzamy co chwilę czy nasze auto jest najszybsze w okolicy. Przy spokojnej jeździe poza miastem bez problemu można uzyskać zużycie ON na poziomie 7 litrów, w mieście około 9-10, ale gdy zaszalejemy wartości te się podwajają. Gdybym był nieprzyzwoicie bogatym właścicielem tego cacka pewnie właśnie to maksymalne spalanie byłoby na porządku dziennym, ale jako początkujący dziennikarz motoryzacyjny zacząłem trenować eco-driving gdy tylko wskazówka poziomu paliwa zeszła poniżej ½ zbiornika. Zastanawiałem się nawet podczas testu co musi czuć właściciel prawdziwej M5-ki z benzynowym, doładowanym V8, które już na biegu jałowym musi robić wir w baku, a przy tym trzeba za nie zapłacić przynajmniej o 100 tysięcy złotych więcej. 560 koni mechanicznych w M5 to o prawie 200 więcej, a przyspieszenie do setki zajmuje tylko o 0.4 sekundy mniej! Przecież, jak mówi przysłowie, skoro nie widać różnicy – to po co przepłacać? Szczerze – różnica jest widoczna. Nie da się ukryć, że M5 jest bardziej bezkompromisowa i ma więcej charakteru, ale gdybym ja miał wybierać, kupiłbym właśnie tego diesla, zwłaszcza że można go nabyć w nadwoziu kombi otrzymując w efekcie auto bardzo praktyczne, bardzo szybkie, bardzo luksusowe i dające wiele radości z jazdy.


Idealne wnętrze

Niesamowicie wygląda kabina M550d, przyznają to wszyscy, którzy mieli okazję przynajmniej zajrzeć do środka. Ci, którzy usiedli w fotelu już nie chcieli z niego wychodzić. Ja, mając możliwość jeździć tym BMW przez kilka dni mogę się czuć wręcz wybrańcem losu, ponieważ czułem się w nim jakby zostało stworzone specjalnie dla mnie. Mówią to wszyscy właściciele aut z Monachium i teraz już wiem skąd bierze się ich wierność marce. Fotele są bardzo wygodne, pozycja za kierownicą wręcz idealna, kierownica o grubym wieńcu świetnie leży w dłoniach a cały kokpit tradycyjnie jest lekko nachylony w stronę kierowcy. Dzięki temu nie tylko dostęp do wszystkich urządzeń jest łatwiejszy, ale także powstaje swoisty azyl dla kluczowej osoby w aucie, która naprawdę może poczuć się jak ktoś lepszy i najważniejszy.


Pozostali także nie powinni narzekać. Skórzana, jasna tapicerka jest najwyższej jakości, siedzenia wyprofilowano optymalnie, a przednie fotele mają regulacje, o jakich istnieniu wcześniej nie miałem pojęcia. Oczywiście czterostrefowa klimatyzacja, rozbudowany system audio, zestaw kamer przekazujących na wielki ekran obraz wokół auta czy HeadUp Display są już typowym wyposażeniem dla BMW, ale mnie to wszystko cieszyło jak małe dziecko. Ile czasu spędziłem na beztroskim kręceniu manipulatorem sterującym komputerem, jak mocno udało mi się „podkręcić” głośność radia, gdy leciały moje ulubione kawałki, jak bardzo cieszyłem się, gdy wciskałem gaz do oporu i patrzyłem w lusterka jak wszystkie inne samochody momentalnie zmieniały się w małe punkciki, jak mocno odruchowo ściskałem przy tym kierownicę, jakbym nie miał za plecami solidnego, „łamanego” w połowie oparcia z podparciem lędźwiowym i regulowanym elektrycznie zagłówkiem. Ile osób obejrzało się za mną (a raczej za autem) 🙂 na ulicy i z jaką zazdrością patrzyli inni kierowcy – tego nie da się policzyć i opowiedzieć. Na pewno…

…warto za to zapłacić!

Cena M550d wynosi 375 tysięcy złotych. Za taką kwotę można stać się właścicielem nietuzinkowego auta, które właściwie poza tą właśnie ceną nie ma innych wad. 15 tysięcy więcej kosztuje M550d kombi.


Niedawno pisałem o modelu 740d, który zachwycił mnie komfortem, osiągami, przestronnością i prestiżem. Dziś, gdybym miał taką możliwość, zdecydowanie wybrałbym 5-kę. Jest zgrabniejsza, bardziej zwinna, występuje jako kombi i jest tańsza (niewiele, to fakt). Prezentowany w teście egzemplarz, za sprawą dodatkowego wyposażenia osiągnął cenę niemal pół miliona złotych, ale zdecydowanie da się przeżyć bez takich gadżetów jak kamery czy HUD i zbić cenę o kilkadziesiąt a może i o 100 tysięcy. Panowie prezesi, żony panów prezesów, dzieci panów prezesów – zapraszam na jazdy próbne, targowanie i zakupy do salonów BMW. Gwarantuję, że nie będziecie już szukać innego samochodu.

DANE TECHNICZNE BMW M550d
Silnik / Pojemność turbodiesel / 2993 cm3
Układ / Liczba zaworów R6 / 24
Moc maksymalna 280 kW (381 KM) / 4000-4400 obr/min
Moment obrotowy 740 Nm / 2000-3000 obr/min
Zawieszenie przód pneumatyczne
Zawieszenie tył pneumatyczne
Napęd 4x4
Skrzynia biegów automat, 8 biegów
Prędkość maksymalna 250 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 4,7 s
Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany) 9,0 / 7,0 / 8,0
Długość / Szerokość / Wysokość 4910 / 1860 / 1463 mm
Rozstaw osi 2968 mm
Masa własna / Dopuszczalna 1895 / 2475 kg
Bagażnik w standardzie 520 l
Bagażnik po złożeniu siedzeń -
Pojemność zbiornika paliwa 70 l
EKSPLOATACJA I CENA
Gwarancja mechaniczna 5 lat lub 100 tys. km
Przeglądy wg. wskazań komputera
Cena wersji podstawowej 171,900 (520i 184 KM)
Cena wersji testowanej ~ 460,000 zł

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zastrzeżone!

4 Comments

Leave A Comment