Suzuki SX4 2.0 DDiS Premium – AUTO TEST

Kierując swoje kroki w kierunku salonu Suzuki myślałem o naszych wcześniejszych testach aut tej marki. Choć minęło sporo czasu, wciąż miło wspominałem jazdę tymi małymi Japończykami, które, pomimo braku rewolucyjnych rozwiązań technicznych i ciekawej stylistyki, fajnie się prowadziły i potrafiły zaskoczyć kierowcę. Pamiętałem też, że praktycznie każdy samochód testowy posiadał karoserię w kolorze „rudy metalik”, co z resztą odpowiadało statystyce aut Suzuki spotykanych na polskich drogach… Czy marka ta nie ma w ofercie innych kolorów lakieru? Co prawda jest to kwestia drugoplanowa, bo ważniejsze są przecież silniki, zawieszenia, osiągi, zużycie paliwa, ale…

Pani Luizo… Znowu rudy?

Moje najgorsze obawy się niestety potwierdziły. Otrzymałem kluczyki i dowód rejestracyjny auta, jeszcze tylko protokół przekazania, spisanie stanu licznika i w drogę. Przed salonem stał czysty, lśniący, zatankowany do pełna SX4 w jedynym słusznym kolorze i uśmiechał się do mnie złośliwie mrużąc swoje skośne japońskie reflektory. Gdyby nie zdecydowanie milszy uśmiech Pani Luizy i zapewnienie, że kolejne testowe auta będą w innych kolorach, chyba bym zaczął protestować. Po chwili przyszła mi do głowy myśl – to już trzeci taki SX4, może nawet nie trzeba będzie go fotografować – ok., biorę 🙂

Stary ale jary

Obecny na rynku od 2006 roku bliźniak Fiata Sedici nie zachwyca już stylistyką. Świat zdecydowanie poszedł naprzód, nawet efekt liftingu w 2009 roku już został skonsumowany przez szybko biegnący czas. Autko wygląda sympatycznie, ale nie da się powiedzieć, że nowocześnie. Sylwetka jest nieco nieproporcjonalna, SX4 jest stosunkowo krótki i wysoki. Nie ma na rynku innego podobnego samochodu. Nowsze crossovery (jak Juke czy Mitsubishi ASX) mają zdecydowanie bardziej wyrazistą stylistykę i sam ich wygląd zdecydowanie sugeruje ich predyspozycje do jazdy w terenie, nawet jeśli faktycznie terenówkami nie są. Suzuki natomiast, pomimo niepozornego wyglądu posiada napęd na 4 koła i całkiem przyzwoicie radzi sobie poza utwardzonymi drogami. Lekko powiększony prześwit podwozia, jasne plastikowe osłony pod zderzakami i delikatnie poszerzone nadkola to jedyne detale zdradzające jego możliwości. Wprawne oko być może dostrzeże jeszcze niewielki emblemat 4×4 na klapie bagażnika, ale dla tego testu najważniejszy jest inny napis umieszczony na przednich nadkolach, w okolicy migacza…

DDiS

DDiS to skrót informujący, że do napędzania Suzuki zastosowano, nowy w tym modelu, dwulitrowy silnik diesla. Jednostka ta to produkt konstruktorów z koncernu Fiata – doskonale znany pod nazwą MultiJet. Agregat generuje moc 135 koni mechanicznych i pokaźny moment obrotowy (320 Nm) zapewniając SX4 dobre osiągi. 11.2 sekundy zajmuje przyspieszenie do 100 km/h, a prędkość maksymalna wynosi 180 km/h. Jednocześnie, na bardzo przyzwoitym poziomie kształtuje się zużycie paliwa – odpowiednio 7-7.5 litra ON w mieście i około 5-5.5 litra w trasie. Duża w tym zasługa 6-biegowej skrzyni manualnej – na 6-ce można toczyć się przy znacznie niższej prędkości obrotowej.

Zawieszenie zestrojono kompromisowo, jest dość sztywne, przez co prowadzenie na asfalcie jest bardzo przewidywalne, ale na krótkich poprzecznych nierównościach potrafi nieco myszkować (pewnie przez krótki rozstaw osi). Równie poprawnie Suzuki jedzie w niezbyt ekstremalnym „terenie”, tzn. na leśnych żwirówkach czy błocie. Samochód ten jest doskonałym rozwiązaniem dla osób mieszkających gdzieś w małych miejscowościach, gdzie pług śnieżny nie dojeżdża w pierwszej kolejności. Kierowca może wybierać jeden z trzech trybów pracy napędu – na przednią oś (2WD), automatycznie załączany napęd 4×4 (AUTO) lub stały napęd 4×4 (LOCK). Z pewnością podczas zakupu warto trochę dołożyć i kupić właśnie wersję AWD zamiast zwykłej 2WD.

Szaro, ciut smutno, ale na poziomie

Takie jest wnętrze SX4 – niezbyt przytulne ze względu na twarde i szare plastiki, ale zaskakująco przyjazne dzięki dobrej ergonomii i jakości montażu. Sytuację ratują również imitujące aluminium wstawki na konsoli środkowej i kierownicy, a także całkiem wygodne fotele. Nawet z tyłu dwie osoby nie odczują dyskomfortu, miejsca nad głową i na wysokości kolan jest dużo. Jeśli chodzi o wyposażenie, właściwie poza automatyczną klimatyzacją, radiem z mp3, podgrzewanymi fotelami i elektrycznymi szybami, nie ma na czym się skupić. No, poza oczywiście przyciskiem 2WD/AUTO/LOCK, którego nie ma na pokładzie większości aut segmentu B 🙂

Przestrzeń bagażowa nie jest imponująca – tylko 270 litrów, ale po złożeniu kanapy można ją doraźnie powiększyć do ponad 1000 litrów. Nie czyni to z Suzuki optymalnego środka transportu np. na wakacyjny wyjazd, chyba, że na pokładzie znajdą się tylko 2 osoby. Dla rodziny z dziećmi warto rozejrzeć się za czymś większym, choćby z gamy Suzuki (np. Grand Vitarą).

Podsumowanie

Suzuki po raz kolejny okazało się wdzięcznym i praktycznym samochodem, znowu przypomniałem sobie, dlaczego, pomimo nieco już przestarzałej stylistyki zewnętrznej i „trącącej myszką” kabiny SX4 wciąż znajduje nabywców. Choć na pewno wielu z nas bardziej zainteresowałoby się ewentualnym następcą, to jednak z salonów wyjeżdżają kolejne egzemplarze. Czy klientów kusi cena? Z pewnością promocje dają pozytywny efekt, gdyż standardowy cennik nie jest bardzo atrakcyjny. Nawet porównywalny model Fiata jest odrobinę tańszy. Na drogach widać jednak więcej SX4 niż Sedici (i to niestety w większości rudych :-)), ponieważ japońska marka bardziej kusi swoim doświadczeniem w produkcji aut 4×4 i legendarną japońską niezawodnością. Fakt, że oba auta zjeżdżają z tej samej linii produkcyjnej na Węgrzech zupełnie nie ma tu znaczenia – siła marki jest najważniejsza… 🙂

Testowany egzemplarz SX4 2.0 DDiS 4WD Premium kosztuje 72900 złotych. To bardzo dużo, stąd prezentowana wersja nie jest liderem sprzedaży, ale najtańsza, z benzynowym silnikiem 1.5 i napędem 2WD jest do nabycia już za niecałe 54 tysiące zł. Warto? Warto… się zastanowić 🙂

Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zabronione!