Suzuki Splash FL – mało, nie znaczy źle

Minimalizm to cenione obecnie słowo, którego znaczenia nie wszystkim udało się jeszcze opanować. Normalna rzecz – koncern planuje delikatnie odświeżyć gamę modelową, więc co robi? Przeprowadza lifting, ostro reklamuje swoje dzieło i finalnie czeka na wyniki domniemanej sprzedaży. Marketingowy kurs jest zatem „odbębniony”, ale nie to stanowi główny problem danego artykułu. Czy wymagająca klientela, oczekująca nie nachalnie zaakcentowanych modyfikacji, pokocha japońskiego Splasha po liftingu? Zweryfikujmy to razem …


Suzuki Splash FL

Suzuki Splash FL

Suzuki Splash FL

Suzuki Splash FL

Opisywane Suzuki można by śmiało zakwalifikować do worka „szukaj kilku różnic”. Producent najwyraźniej uznał, że diametralne …, nie, to złe określenie – jakiekolwiek modyfikacje są tutaj absolutnie zbędne. Rejestrowany przez nasze oczy widok dostał zatem śladowy powiew rocznika 2012, ukazujący swe oblicze dzięki innym zderzakom, a także nowym lakierom karoserii (brązowy oraz niebieski).

Środka Splasha nie poddano jakimś horrendalnym zmianom …, dokładniej mówiąc to ich w ogóle nie ma, a kierowca ucieszy się jedynie delikatnie wzbogaconym szczeblem podstawowych „ekstrasów”. Nadmieńmy chociażby ESP, czujniki parkowania, boczne, samo pompujące „jaśki”, podgrzewane siedzenia i humor diametralnie ulegnie poprawie. Czynnikiem wykańczającym ten śladowy lifting jest niezmieniona paleta oferowanych motorów (1-litrowe 68 lub 94 KM i fiatowski diesel 1.3 DDiS oferujący 75 KM).


Suzuki Splash FL

Suzuki Splash FL

Suzuki Splash FL

Czy awangardą danego samochodu możemy nazwać 5-biegową przekładnię manualną i 4-stopniowy automat? Szczerze powiedziawszy – nie sądzę. Tytułowy bohater już dawno uzyskał metkę całkiem interesującego i niezbyt drogiego autka, jednak są pewne wątpliwości czy „popełniony” lifting nie zepsuł tego korzystnego wizerunku. Cóż, lepsze jakościowo materiały środka, odrobinę bogatsze wyposażenie i nie nachalna osobowość zdają się definitywnie przeczyć, a że modyfikacji jest tyle co kot napłakał (oczywiście kochamy wszystkie czworonogi)? Mało, nie znaczy wcale źle …

Patryk Rudnicki

Leave A Comment