Czy życie wielkiego prezesa znanej korporacji musi być nudne? Z założenia odpowiedź na to pytanie powinna brzmieć raczej twierdząco. Spętany etykietą przepisów mężczyzna, który codziennie wygłasza istotne przemówienia w swoim brązowym garniturze i jeździ na tylnym siedzeniu Mercedesa klasy S, już na pierwszy rzut oka jest pozbawiony choć odrobiny szaleństwa. Dom, praca, dom, praca, dom – tak właśnie prezentuje się jego porządek dnia. Z pomocą nadjeżdża jednak Bentley Mulsanne w specjalnej wersji Mulliner Driving Specification.
Samochód zostanie oficjalnie pokazany na wystawie w Genewie i jak wskazuje nazwa – ma dostarczyć przyzwyczajonym do luksusu i komfortu osobom skrawek sportowych doznań, których do tej pory nie mieli okazji zasmakować. Z zewnątrz tytułowy bohater wyróżnia się jedynie 21-calowymi felgami oraz wyjątkowymi otworami, które przybrały kształt litery „B”.
We wnętrzu zaś prezes w doskonale skrojonej koszuli odnajdzie skórzaną tapicerkę Diamon Quilted, wręcz obrzydliwie bogate wyposażenie oraz materiały najwyższej jakości. Pewnie zaraz powiecie: „No dobrze, miało być bardziej sportowo, a póki co prezentowany Mulsanne odznacza się jeszcze wyższym współczynnikiem prestiżu”.
Spokojnie – są i bardziej bezkompromisowe dodatki, które objawiają się pod postacią aluminiowych nakładek na pedałach, a także nowym trybie pracy zawieszenia o nazwie „Sport”. Wciskając odpowiedni guzik wpływowy elegancik zamieni swój ponton na …, nieco mniej nadmuchany ponton, bowiem Bentley we wspomnianej przed chwilą opcji jest tylko trochę twardszy od standardowego odpowiednika.
W połączeniu z motorem V8 o pojemności 6.75-litra i mocy 512 KM (ogromne 1020 Nm maksymalnego momentu obrotowego) opisywany „Brytyjczyk” powinien mimo wszystko zagwarantować „jakieś” emocje za kółkiem.
Czy Mulsanne w odmianie Mulliner Driving Specification pokaże mężczyznom w krawatach nieodkryty do tej pory świat sportu? Szczerze mówiąc ciężko w to uwierzyć, gdyż tytułowy bohater z założenia jest przepastną i komfortową limuzyną, w której za żadne skarby nie słychać ryku ośmiu cylindrów, a jej właściciel podróżuje zazwyczaj na tylnej kanapie. Dynamiczny tryb zawieszenia? Ta opcja brzmi nieco zabawnie biorąc pod uwagę cennik wzbogacony o panoramiczny dach z przyciemnianego szkła i schowek z miejscem na szampana. W końcu co byście wybrali – „szaleńczą” jazdę autem, w którym nie poczujecie sportowego ducha, czy może seans filmowy na skórzanym siedzeniu z lampką wyskokowego trunku?