8-garowy potwór |
czas trwania testu: 24-29.07.2008 test na dystansie: 1004 km |
Zapraszamy Państwa do przeczytania artykułu i obejrzenia zdjęć auta, na widok którego większość mężczyzn wzdycha ciężko, dziewczyny obserwują kto siedzi za kierownicą szukając potencjalnych kandydatów na męża, a miłośnicy amerykańskiej motoryzacji sypią jak z rękawa informacjami o parametrach silnika, który „siedzi” pod maską. Przetestowaliśmy dla Państwa ikonę najnowszej historii koncernu Chryslera – model 300C w najmocniejszej wersji SRT-8.
STYLISTYKA
Z zewnątrz Chrysler sprawia wrażenie monumentalnego pomnika, ogromnej metalowej bryły na wielkich kołach, bryły, którą rzeźbiarz wykroił kilkoma prostymi cięciami dłuta. Pięciometrowej długości limuzyna jest w swych kształtach bardzo prosta, wręcz banalna, ale przez odpowiednie proporcje i gabaryty stanowi ucieleśnienie swego rodzaju piękna i emocji. Oczywiście o gustach nie powinno się dyskutować, ale z pewnością nikt nie pozostanie obojętny na widok 300C. Jednym się spodoba, inni uznają go za wóz pancerny. Jest w tym trochę prawdy…
Auto wygląda jak pojazd opancerzony, który wyposażono w ogromne połacie blachy i małe, zgrabne szybki, a także 20-calowe felgi z lekkich stopów (z napisem SRT) obute w niskoprofilowe opony o imponującej szerokości 245mm. Wygląda to obiecująco i sugeruje wyjątkowe osiągi Chryslera, przecież potrzeba sporej mocy, żeby sprawnie poruszyć do przodu takie monstrum.
Przyjrzyjmy się szczegółom. Przód 300C, zwłaszcza widziany w lusterku wstecznym, może przyprawić o szybsze bicie serca. Ogromny żebrowany, chromowany grill, od którego odchodzą solidne, muskularne przetłoczenia na masce i duże reflektory z ksenonami to wstęp do dalszej, równie ciekawej części nadwozia. Maska skrywająca serce potwora jest bardzo długa, niemal całkowicie płaska, mocno poszerzane błotniki z ostrymi krawędziami osłaniają wspomniane wcześniej „walce”. Przesuwając wzrok ku tyłowi napotykamy duże drzwi z niskimi oknami, nawiązującymi do legendarnych amerykańskich „customów” czyli aut, które właściciele przerabiali na uliczne ścigacze m.in. obniżając im dach poprzez skrócenie słupków.
W połączeniu z dużym, płaskim dachem sprawia to bardzo korzystne wrażenie. Szyby przednia i tylna są również niemal całkiem płaskie, ich kąty nachylenia są dość duże, co raczej nie wskazuje na korzystny współczynnik oporu powietrza, ogólnie Chrysler ma dość pudełkowaty kształt. Również tył auta, w którym ukryto duży bagażnik jest zupełnie prostokątny i ostro ścięty. Jego krawędzie stanowią klosze lamp o geometrycznych, prostych kształtach, klapę bagażnika zdobi duże logo marki oraz dumny napis SRT-8. Potężny zderzak wyposażono w czujniki parkowania, co z pewnością ułatwi ustawienie tego kolosa na właściwym miejscu, zwłaszcza, że widoczność do tyłu przez wspomniane już niewielkie szyby jest mocno ograniczona.
Generalnie, ocena wyglądu 300-tki jest jednoznacznie pozytywna. Wygląda on bardzo korzystnie i stanowi realne ucieleśnienie wszystkich najlepszych cech amerykańskiej motoryzacji.
WNĘTRZE
Czy podobnie jest wewnątrz? Z pewnością również można stwierdzić, że jest to typowo amerykański styl. W tym przypadku jednak nie jest to zaletą, a raczej stanowi od wielu lat słabą stronę samochodów zza oceanu. Są one zwyczajnie wykończone zbyt topornie jak na oczekiwania europejskich kierowców. Nie można mieć zastrzeżeń do wyposażenia, wygody, ale razi jakość „opakowania”. W tym przypadku również nie jest idealnie, choć z pewnością pewne niedociągnięcia można wybaczyć biorąc pod uwagę całokształt.
Wygoda – tu absolutnie wszystko jest na bardzo wysokim poziomie. Doskonałe fotele, świetnie wyprofilowane, pokryte czarną skórą przyjemnie obejmują siedzących i zapewniają komfortową podróż, podobnie jest na tylnej kanapie…
Wyposażenie – tu również trudno znaleźć jakieś braki. Dwustrefowa automatyczna klimatyzacja, podgrzewane fotele, multimedialny kombajn integrujący sprzęt audio-video (m.in. z twardym dyskiem), dwa monitory LCD (jeden w konsoli centralnej, drugi ukrywany w podłokietniku dla pasażerów z tyłu), komplet poduszek powietrznych, systemy wspomagające bezpieczeństwo – to wszystko powoduje poczucie totalnego zadowolenia. Potęgują je jeszcze wrażenia z jazdy oraz odgłosy silnika, ale o tym wspomnimy w następnej części artykułu. Mała łyżka dziegciu w beczce miodu to wspomniane wcześniej plastiki, które otaczają podróżnych ze wszystkich niemal stron. Są one na szczęście niezłej jakości, nienajgorzej spasowane, ale zaprojektowane jakby bez fantazji i polotu. Duże powierzchnie nieco odstraszają swoją szarością. Mimo tego, miejsce pracy kierowcy siedzącego w wygodnym fotelu raczej nie daje powodów do narzekań. Kierownica, choć zbyt duża, jest ładna, funkcjonalna i dobrze leży w dłoniach. Białe wskaźniki są klasyczne, okrągłe i czytelne. Prędkościomierz wyskalowany jest aż do 300 km/h i nie jest to przypadek, co potwierdza umieszczony centralnie napis SRT-8. Ta nazwa zobowiązuje.
W konsoli centralnej obudowanej tworzywem imitującym aluminium, poza ogromnym ekranem LCD, sterowaniem sprzętem AV umieszczono także panel sterowania klimatyzacją oraz klasyczny, wskazówkowy zegar. Jest to miły akcent, który razem z klasycznym kołem kierownicy nawiązuje do minionych i odległych już lat największej świetności motoryzacji rodem zza oceanu, ot – taki gadżet w stylu retro.
Podsumowując wnętrze i funkcjonalność Chryslera warto jeszcze wspomnieć o bagażniku. Jest bardzo duży i ustawny, 538 litrów pomieści z pewnością wakacyjne bagaże całej rodziny. Jedyny mały minus za dość wysoki próg załadunku i nieco zbyt wąski otwór, przez który będziemy musieli wkładać walizki. Ogólnie jednak Chrysler 300C w wersji SRT-8 jest autem funkcjonalnym i zapewni pasażerom wysoki komfort podróżowania oraz bezpieczeństwo.
SILNIK, UKŁAD NAPĘDOWY
A teraz to, co amerykańskie tygrysy lubią najbardziej. Legendarny 8-cylindrowy silnik HEMI w swej najmocniejszej odmianie dumnie pokazujący napisy na swojej obudowie: HEMI, 6.1 L. Motor w SRT-8 ma pojemność 6063 cm sześcienne i rozwija moc 431 koni mechanicznych. Nie wyposażono go w żadną turbinę, to klasyczna konstrukcja, która dzięki niedużemu wysileniu powinna cieszyć właściciela długą, bezawaryjną pracą. Oczywiście pod warunkiem, że będzie go stać na zakup średnio 18 litrów benzyny po każdych przejechanych 100km. Dla oferowanych przez 300C osiągów z pewnością warto zapłacić. 570 Nm momentu obrotowego sprawia, że koła wręcz zwijają asfalt i katapultują bolid do 100 km/h w czasie 5 sekund. Prędkość maksymalna to 270 km/h co stanowi już poważne wyzwanie dla konstruktorów, którzy muszą zapewnić adekwatne do takich prędkości zawieszenie i hamulce. Testowany Chrysler, wbrew obiegowym opiniom o miękkim i nieprzewidywalnym zawieszeniu, prowadzi się całkiem nieźle. Auto zostało obniżone w stosunku do bardziej „cywilnych” wersji, jest nieco twardsze, dzięki czemu nie zaskakuje kierowcy nieprzewidywalnym zachowaniem. Hamulce również dają sobie radę z zatrzymaniem tego kolosa.
Wspomnijmy jeszcze o skrzyni biegów. Z silnikiem współpracuje automat o pięciu przełożeniach, co w porównaniu do nowoczesnych, nawet 8-biegowych skrzyń (np. w Lexusie) wygląda trochę „blado”. Jest to jednak sprawdzona konstrukcja i nie ogranicza możliwości sprinterskich Chryslera.
Z pewnością układ napędowy SRT-8 to diamencik na tle konkurencji. Pomimo prostej, klasycznej konstrukcji silnik imponuje parametrami, swoim ogromem i towarzyszącemu jego pracy niezapomnianemu bulgotowi ośmiocylindrowca. Doskonale pasuje do nadwozia tego cywilnego, rodzinnego muscle cara.
PODSUMOWANIE
Miłośnicy amerykańskiej motoryzacji (ale nie tylko) będą zachwyceni jazdą SRT-8. Nieokrzesany potwór, który nie ukrywa się w owczej skórze – on swoim wyglądem wręcz krzyczy zwracając uwagę, a ryk niesamowitego silnika informuje wszystkich wokół o ogromnej mocy drzemiącej pod maską. Konstruktorzy stworzyli auto, które zwraca uwagę przechodniów imponując nie tylko wielkością, ale również stylem nawiązującym do najbardziej luksusowych samochodów świata. Skojarzenia z Bentleyem czy Rolls-Roycem nasuwają się automatycznie.
Nie przypadkowo 300C jest bardzo popularny w USA, gdyż posiadając niewątpliwie wiele zalet jest jednocześnie stosunkowo niedrogi. Nieco inaczej sprawa wygląda w Polsce, gdzie jego cena w prezentowanej wersji SRT8 wynosi 225,648 zł ale perspektywy związane z coraz częstszymi „cięciami” w cennikach dystrybutorów spowodowanymi spadkiem kursu dolara, dają nadzieję, że stanie się nieco bardziej dostępny dla klientów z cieńszymi portfelami, oczywiście nie dla wszystkich. Zbyt cienki portfel nie pozwoli na odpowiednie „karmienie” najmocniejszego HEMI, który większość czasu będzie musiał spędzać w garażu.
Z pewnością trudno jest znaleźć w tej cenie inne równie wyraziste i niepowtarzalne monstrum dające tyle radości z jazdy. My wciąż jesteśmy pod wrażeniem tych kilku dni przygody z wielkim Chryslerem.
DANE TECHNICZNE | |
silnik / pojemność |
benzyna / 6063 cm³ |
układ / liczba zaworów |
V8 / 16 |
moc maksymalna |
317 kW (431 KM) @ 6000 obr/min |
moment obrotowy |
569 Nm @ 4600 obr/min |
zawieszenie przód |
podwójne wahacze poprzeczne |
zawieszenie tył |
wielowahaczowe |
napęd |
tylny |
skrzynia biegów |
automatyczna, 5 biegowa |
prędkość maksymalna |
270 km/h |
przyspieszenie 0-100 km/h |
5,1 s |
zużycie paliwa* |
23,2 / 13,0 / 18,0 |
dług. / szer. / wys. |
5015 / 1880 / 1475 mm |
rozstaw osi |
3050 mm |
masa własna / dopuszczalna |
1920 / 2365 kg |
bagażnik w standardzie |
504 l |
bagażnik po złożeniu siedzeń |
– |
pojemność zbiornika paliwa |
72 l |
EKSPLOATACJA I CENA | |
gwarancja mechaniczna |
2 lata |
przeglądy |
co 12 tys. km. |
cena wersji podstawowej |
225,648 zł |
cena wersji testowanej |
225,648 zł |
*miasto/trasa/cykl mieszany (l/100 km) |
źródło: autowizja.pl / tekst: Artur Mierzejewski / zdjęcia: Paweł Garbulski
Wszelkie prawa do publikacji bez zgody redakcji zabronione!